Przed nami cztery ostatnie mecz w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2014. Margines błędu już się wyczerpał. Nawarzyliśmy sobie piwa i teraz musimy je wypić, a przy okazji wygrać wszystkie pojedynki do końca eliminacji. Pierwszy test ekipy Fornalika już dzisiejszego wieczoru.
Na pierwszy ogień idą Czarnogórcy, którzy wiosnę, podobnie jak my, zakończyli w kiepskich nastrojach, przegrywając u siebie z Ukrainą aż 0:4. My zaś w żałosnym stylu zremisowaliśmy z Mołdawią, a mimo tego nadal mamy matematyczne szanse na wyjazd do Brazylii.
Trener Fornalik musi jednak dokonać niemal cudu. Towarzyska potyczka z Duńczykami pokazała, że nie warto przywiązywać się do nazwisk i nieprzynoszących pożądanego efektu schematów. Wprowadzenie świeżej krwi w postaci Mateusza Klicha i Waldemara Soboty ożywiło skostniałą i nieruchliwą drugą linię naszej reprezentacji. Oczywiście nie jest to jakaś niewyobrażalna przemiana in plus, bardziej promyczek nadziei, jednak ważne, że jest.
W meczu z Danią wyróżnił się też Jakub Błaszczykowski. To dobrze, że kapitan reprezentacji znów jest jej motorem napędowym. Teoretycznie osobny akapit należałby się Robertowi Lewandowskiemu, wszak internet zniesie wszystko, ale… po co? Oby solidna porcja gwizdów, którą otrzymał w sierpniowym pojedynku na PGE Arenie, skłoniła go do większego zaangażowania w meczach kadry. Bo przecież w ataku selekcjoner może liczyć tylko na Lewego. Wypadli kontuzjowani Arkadiusz Milik i Artur Sobiech, a powołanie Pawła Brożka należy traktować w kategoriach raczej humorystycznych…
Sen z powiek naszego trenera spędza też skład linii obrony. Zbawcą nie będą Łukasz Szukała ani Damien Perquis, który znów nabawił się kontuzji. Znając szczęście obrońcy Betisu, po wyleczeniu urazu wróci do treningów i kilka dni później wejdzie na grabie leżące w przydomowym ogródku. Zapewne defensywa wystąpi w następującym zestawieniu: Artur Jędrzejczyk – Łukasz Szukała – Kamil Glik – Sebastian Boenisch. Nie jest to czwórka naszych marzeń, ale jak się nie ma, co się lubi… A teraz słów kilkanaście o naszym rywalu.
Na cześć Tito
Czarnogóra to najmłodsze z państw powstałych po rozpadzie byłej Jugosławii. W 1992 roku ponad 95 procent Czarnogórców opowiedziało się za pozostaniem w związku z Serbią. Kraje te stworzyły tzw. „nową Jugosławię”, czyli Związkową Republikę Jugosławii. W 2003 roku republikę przekształcono w luźniejszy związek pod nazwą Serbia i Czarnogóra, by w 2006 roku kraj proklamował niepodległość i odłączył się od Serbii. Wszystko odbyło się w drodze demokratycznych przemian; nie została przelana nawet kropla krwi, co w latach 90. na Bałkanach byłoby niemal niemożliwe…
Historycznie ziemie Czarnogóry należały do Imperium Rzymskiego, później, aż do końca XV wieku, do Cesarstwa Bizantyjskiego. Wówczas niemal całą Czarnogórę podbili Turcy. Niemal, bo w wysokich górach utworzono autonomiczne państewko, które w 1855 roku ogłosiło swoją konstytucję. Po I wojnie światowej Czarnogóra weszła w skład Królestwa SHS (Serbów, Chorwatów i Słoweńców), by po przekształceniu SHS w Królestwo Jugosławii, pozostać w jego składzie. Podczas II wojny światowej była okupowana przez faszystowskie Włochy i Niemcy, wreszcie w 1949 roku weszła w skład Republiki Federacyjnej Jugosławii. Obecna stolica kraju, Podgorica, w czasach komunistycznych nosiła miano Titogradu, na cześć komunistycznego przywódcy Josipa Broza Tito, którego partyzanci wyzwolili Jugosławię, jak kiedyś śpiewał Kazik Staszewski…
Byliby mocni
W latach 90.futboliści z Czarnogóry odgrywali poważne role w reprezentacji nowej Jugosławii. Gdyby wówczas istniała reprezentacja tego kraju, nasz człowiek na Bałkanach, Nenad Stoković, we wrześniu ubiegłego roku stwierdził, że jej selekcjoner mógłby desygnować do gry następujący skład:
Dragoje Leković (Kilmarnock, Sporting Gijón, Málaga) –
Branko Brnović (Espanyol),
Miodrag Bożović (Crvena zvezda, Waalwijk),
Niša Saveljić (Sochaux, Bastia),
Budimir Vujačić (Sporting CP) –
Żelijko Petrović (Sevilla, Waalwijk, PSV),
Mirko Radinović (Budućnost Podgorica),
Dejan Savićević (Milan),
Dragoljub Brnović (Metz) –
Predrag Mijatović (Valencia, Real Madryt, Fiorentina),
Anto Drobnjak (Bastia, Lens).
Wrażenie na Polakach robią kluby, w jakich grał choćby Petrović. Ale przede wszystkim na pierwszy plan wybijają się dwaj geniusze: Dejan Savićević – kiedyś gwiazda AC Milan, a dziś prezydent czarnogórskiej federacji, i Predrag Mijatović, były dyrektor sportowy Realu Madryt i przede wszystkim wybitny napastnik tego klubu. Tak strzelał Savićević w finale Ligi Mistrzów w 1994 roku:
[tube]poXjan27N9E[/tube]
A tak Mijatović w finale Ligi Mistrzów z roku 1998:
[tube]SXdNP65ppag[/tube]
Petrodolary ważniejsze niż kadra
Pierwsze eliminacje dla reprezentacji Czarnogóry to kwalifikacje do mundialu w RPA w 2010 roku. Ekipa z Bałkanów nie mogła startować w kwalifikacjach do Euro 2008, ponieważ kraj ogłosił niepodległość już po rozlosowaniu grup, na trzy miesiące przed startem eliminacji.
W zmaganiach o południowoafrykański mundial zespół Zorana Filipovicia trafił do grupy z Włochami, Irlandią, Bułgarią, Cyprem i Gruzją. Choć Czarnogórcy przegrali tylko trzy spotkania z dziesięciu, to na koniec eliminacji zajęli przedostatnie miejsce, bowiem aż sześć spotkań zremisowali, a wygrali tylko jedno. Czarnogórcy dwukrotnie musieli uznać wyższość Włochów, przegrali też 1:4 w Sofii z Bułgarią, ale za to dwa razy urwali punkty Irlandczykom.
Kibice i działacze w Podgoricy spodziewali się jednak więcej po swojej reprezentacji. W lutym 2010 roku ze stanowiskiem trenera kadry pożegnał się Filipović, którego – oprócz niezadowalających wyników – pogrążyły publiczne rozważania na temat pracy w Al-Ahli Club z Dubaju.
Za plecami Anglików
W kolejnych eliminacjach, do Euro 2012, Czarnogórców prowadził już Chorwat Zlatko Kranjčar. Pierwsze trzy spotkania zakończyły się skromnymi zwycięstwami 1:0: nad Walią, Bułgarią i Szwajcarią. Czarnogórcy przewodzili grupie i wreszcie przyszedł mecz prawdy z Anglią na Wembley. Dumni Synowie Albionu byli w szoku po bezbramkowym remisie – tak jak w 1973 roku mecz życia w świątyni futbolu rozegrał Jan Tomaszewski, tak Czarnogórcom remis załatwił Mladen Božović. A jeszcze w końcówce w poprzeczkę trafił Milan Jovanović…
W 2011 roku Czarnogórcy nie wygrali w eliminacjach ani jednego meczu, ale remisy z Bułgarią 1:1 i uratowane w doliczonym czasie gry 2:2 z Anglią w Podgoricy, pozwoliły na zajęcie drugiego miejsca w grupie i grę w barażach.
[tube]KVrDWZs3PtA[/tube]
Po czerwcowej porażce 1:2 z Walią posadę stracił Kranjčar, a jego miejsce zajął Branko Brnović. I to on poprowadził następców Savićevicia w barażach z Czechami.
Jednak w meczach z naszymi południowymi sąsiadami drużyna Brnovicia miała do powiedzenia mniej więcej tyle samo, co my podczas wrocławskiego meczu podczas Euro 2012 i na mistrzostwach Europy nie zagrała.
Bij lidera!
Czarnogórcy rozpoczęli bieżące eliminacje od remisu z Polską. Przed spotkaniem na urazy narzekał Mirko Vučinić, który ostatecznie zagrał przeciw biało-czerwonym, strzelając bramkę i notując asystę. Teraz też napastnik Juventusu też kwęka i stęka, narzekając na ból pięty. Zatem dobrze Polakom to nie wróży…
W siedmiu meczach ekipa Brnovicia zdobyła 14 punktów, co pozwala jej patrzeć z góry na resztę stawki w grupie H. Na ten dorobek złożyły się dwie wygrane z San Marino i pojedyncze sukcesy w Mołdawii i na Ukrainie. U siebie Czarnogórcy remisowali z Polakami i Anglikami. Grono wybrańców Brnovicia na mecz z Polską stanowią:
Bramkarze: Mladen Božović (Tom Tomsk), Vukašin Poleksić (Debreczyn), Ivan Janjušević (FK Sutjeska)
Obrońcy: Marko Simić (Kayserispor), Vladimir Božović (Mordowija Sarańsk), Marko Baša (Lille), Stefan Savić (Fiorentina), Ivan Kecojević (Gaziantepspor), Blazo Igumanović (Astana), Marko Vešović (Crvena zvezda), Miodrag Džudović (Spartak Nalczyk)
Pomocnicy: Branko Bošković (Rapid Wiedeń), Elsad Zverotić (Fulham), Milorad Peković (Hansa), Nikola Drincić (Krasnodar), Mitar Novaković (Amkar Perm), Marko Bakić (Fiorentina), Simon Vukcević (Vojvodina), Milos Krkotić (Dacia Kiszyniów)
Napastnicy: Stevan Jovetić (Manchester City), Mirko Vučinić (Juventus), Fatos Bećiraj (Dinamo Zagrzeb), Dejan Damjanović (Seul), Luka Đorđević (Twente), Filip Kasalica (Crvena zvezda).
Grzegorz Ziarkowski
Czytaj dalej...