Archiwum marzec, 2014

  • Znane przyjemności George’a Besta

    „Nie radzę poznawać swych bohaterów. Serio”. Czytaj dalej...

  • Wczorajszy mecz. Legia Warszawa – Lech Poznań 1:0

    Czemu spotkania drużyn ze stolicy i z Poznania nazywane są Derbami Polski? Czytaj dalej...

  • Derby (18). Aston Villa – Birmingham City

    W naszym derbowym cyklu był już Północny Londyn, były najstarsze derby świata rodem z Sheffield, a tym razem odwiedzamy Birmingham, gdzie rywalizację toczą dwie uznane firmy – Aston Villa i Birmigham City. Startujemy. Czytaj dalej...

  • TOP 250. Cesc Fàbregas (155.)

    Subiektywny ranking najlepszych piłkarzy świata ostatniego ćwierćwiecza. Na pozycji 155. Francesc Fàbregas Soler. Czytaj dalej...

  • Typera część dwudziesta szósta

    Temat numer jeden nadchodzącego weekendu to dla mnie jeden z ważniejszych punktów w piłkarskim sezonie w Europie… Czytaj dalej...

  • Alfabet Futbolowego Globtrotera. Y jak You Will Never Walk Alone

    Liverpoolowi dobrze ostatnio idzie, czas więc przypomnieć odwiedziny w mekce futbolu. Czytaj dalej...

  • Wędrówki Ślimaka. Górny Śląsk

    Zapraszam na fotograficzną wycieczkę po krainie, w której można usłyszeć ślůnsko godka. Czytaj dalej...

  • Dzisiejszy mecz. Chelsea FC – Arsenal FC 6:0

    José Mourinho! José Mourinho! Można by też wołać: „Andre Marriner! Andre Marriner!”. Piękny prezent sprawili Wojciech Szczęsny i spółka Arsène’owi Wengerowi z okazji jego święta. Francuz po raz tysięczny prowadził wczoraj Kanonierów. Jego drużyna zagrała jeden z tych meczów, gdy przegrany menedżer może zacząć żałować, że w ogóle zaczął się interesować piłką. Minęło zaledwie 17 minut gry na Stamford Bridge, a mieliśmy już trzy gole i jedną z najbardziej kuriozalnych decyzji sędziowskich w historii futbolu. Jak nie kochać Premier League? Nim podopieczni Mourinho zaczęli psuć Wengerowi humor, w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Olivier Giroud. Rodak menedżera The Gunners to jednak ani Thierry Henry, ani Robin van Persie, ani nawet Lukas Podolski. Były gracz Montpellier nie dał rady pokonać Petra Čecha, najlepszego golkipera ligi. A potem się zaczęło. Fantastyczna bramka Samuela Eto’o (niestety, Kameruńczyk w 10. minucie zszedł kontuzjowany), niezwykle inteligentny strzał na 2:0 André Schürrle (Szczęsny nawet nie rzucił się w stronę piłki) oraz pewnie wykorzystany rzut karny przez Edena Hazarda (dziś, dla odmiany Belg był jedynie dobry, nie genialny). No właśnie, zatrzymajmy się przy jedenastce. Hazard strzela, strzał broni ręką Alex Oxlade-Chamberlain. Andre Marriner nie widzi nieprzepisowego zagrania, ale z pomocą idzie mu asystent (oraz trzy czwarte składu gospodarzy). Co robi sędzia? Pokazuje czerwoną kartkę Kieranowi Gibbsowi. Na nic tłumaczenia obu Anglików. „Professional football referee” z Birmingham zdania nie zmienił i może pochwalić się jedną z najbardziej absurdalnych decyzji sędziowskich w historii Premier League. Chwilę po błędzie popełnionym przez Marrinera pojawiły się opinie, że jest on rasistą, więc każdy czarny wygląda dla niego tak samo. Większość z nich to pewnie żarty, ale obawiam się, że nie wszystkie. Co ciekawe, The Special One (nieogolony i bez garnituru wyglądał trochę jak bezdomny) i pobity Wenger mieli podobne miny – jak gdyby obaj przegrywali. Portugalczyk ucieszył się dopiero przy golu na 6:0. Zapewne dlatego, że Szczęsnego pokonał Mohamed Salah, nowy nabytek Chelsea, który chwilę przed golem pojawił się na boisku. Co do reprezentanta Polski, który niedawno zrobił sobie i kolegom radosną tak zwaną samojebkę na White Hart Lane po pokonaniu Tottenhamu (choć był chyba najgorszy wśród piłkarzy Arsenalu), to na jego konto idzie gol numer pięć. Strzał Oscara Szczęsny powinien, bez dwóch zdań, obronić. Komentatorzy – Przemysław Rudzki i Marcin Rosłoń – potraktowali byłego golkipera Legii dosyć łagodnie. Gdyby taką szmatę puścił Artur Boruc, pierwszy z nich wracałby do niej przez najbliższe pięć kolejek. selfie Napisałbym, że Mou stworzył monstrum bez słabych punktów (genialna zagrywka z wjechaniem na ambicję „starego” Eto’o naprawiła jedyny źle funkcjonujący element układanki – atak), ale przecież ledwie tydzień temu The Blues przegrali z Aston Villą. Trudno jednak powiedzieć, by Portugalczyk nie wykonywał wspaniałej roboty w Londynie. Dziś Arsenal wyglądał przy Chelsea jak ekipa, która gra co najwyżej w Młodzieżowej Lidze Mistrzów. Gdyby obie strony, zamiast kopać piłkę, miały stanąć naprzeciwko siebie, by walczyć na pięści, Mourinho wystarczyłoby delegować do walki samego Branislava Ivanovicia. Jego koledzy mogliby się przyglądać, jak Serb rozkwasza nosy chłopakom z Holloway. Miało być wreszcie pięknie w tym sezonie. Wygląda jednak na to, że Arsenal to wciąż grupa dzieciaków pękająca w starciach z dorosłymi, dowodzona przez starszego pana profesora zdziwionego, że rzeczywistość nie dostosowuje się do jego teorii. *** 22 marca 2014, Stamford Bridge (Londyn) Chelsea FC – Arsenal FC 6:0 (4:0) 1:0 Samuel Eto’o 5′ 2:0 André Schürrle 7′ 3:0 Eden Hazard 17′ (k) 4:0 Oscar 42′ 5:0 Oscar 66′ 6:0 Mohamed Salah 71′ Sędziował: Andre Marriner. Czerwona kartka: Kieran Gibbs 15′. Widzów: 41 614. Chelsea FC: Petr Čech – Branislav Ivanović, Gary Cahill, John Terry, César Azpilicueta – Nemanja Matić, David Luiz (72′ John Obi Mikel) – André Schürrle, Oscar (67′ Mohamed Salah) Eden Hazard – Samuel Eto’o (10′ Fernando Torres). Trener: José Mourinho. Arsenal FC: Wojciech Szczęsny – Bacary Sagna, Per Mertesacker, Laurent Koscielny (46′ Carl Jenkinson), Kieran Gibbs – Alex Oxlade-Chamberlain (46′ Mathieu Flamini), Mikel Arteta, Santi Cazorla – Tomáš Rosický, Lukas Podolski (24′ Thomas Vermaelen) – Olivier Giroud. Trener: Arsène Wenger. Marcin Wandzel Czytaj dalej...

  • TOP 250. Thomas Helmer (156.)

    Subiektywny ranking najlepszych piłkarzy świata ostatniego ćwierćwiecza. Na pozycji 156. Thomas Helmer. Czytaj dalej...

  • Typera część dwudziesta piąta

    Manchester Utd ku mojemu niezadowoleniu wygrał z Olympiakosem 3:0. Grecy zbyt pewni siebie podeszli do meczu rewanżowego. Czytaj dalej...