Pogrom beznadziejnie grającej drużyny Kamila Grosickiego, która spada z ligi. W Turynie gola zdobył Piotr Zieliński. Efektowna wygrana w wyjazdowym meczu klubu ze stolicy Francji. Czytaj dalej...
Przerwana passa meczów „United” bez porażki. Kolejny zawód ze strony nierównego S04. „Pasy” lepsze od Arki, stawiając klub z Pomorza w trudnej sytuacji. Czytaj dalej...
Autorski program Krzysztofa Marciniaka bywa i świetny, i beznadziejny.
Sympatyczny dziennikarz Canal+ (na pewno niejedna matka byłaby szczęśliwa, gdyby taki potencjalny zięć kręcił się wokół jej córki) na luzie i bez marynarki rozmawia z zaproszonymi gośćmi (byłymi piłkarzami, którzy nie mają problemów, żeby się wygadać; w omawianym odcinku gościem był Radosław Majdan) o dawnych i teraźniejszych wydarzeniach w naszej piłce.
Program składa się z kilku rozdziałów, dzielonych wymianą uwag Marciniaka z zaproszonym gościem. W poniedziałek punktem wyjścia była sztuka obrony i strzelania rzutów karnych. Dzięki temu zobaczyliśmy jakże miłe memu serce jedenastki z ostatniego finału Ligi Mistrzów, w którym spotkał się Real Madryt z Atlético. Analizowano między innymi postawę Jana Oblaka. Dość statyczną, jak pamiętamy.
Zostając przy ciekawych rzeczach – dzięki „Ekstraklasie po godzinach” poznaliśmy bliżej Cilliana Sheridana, brodatego napastnika Jagiellonii. Krótki reportaż (?) Sonii Śledź przedstawia ciekawą postać: gościa, który jest weganinem, uprawia jogę… Piłkarz Jagi robi wrażenie kumatego chłopa.
Zawsze z przyjemnością ogląda się w programie Marciniaka fragmenty starych meczów, dzięki którym widać, jak bardzo zmieniły się stadiony i… piłkarze. Świetnie podsumował to Kędzior, który w jednym z odcinków „Ekstraklasy” chwalił się zbiorem koszulek Legii: wąsaty Bogusław Cygan wyglądał, jakby miał 70 lat. Tym razem widzimy stary mecz Korony z Legią (2008 r.?). 2:2 i ozdoba spotkania: zwód Grzegorza Bonina, którego nie powstydziłby się Ronaldinho.
Dobry jest też „SOK”, pokazujący m.in. najpiękniejszy gol i największy babol kolejki. Ale program ma też swoje minusy, czasem idzie w rejony straszliwego sucharzenia.
Pewnie kojarzycie „Turbokozaka” z „Ligi+ Extra”? Obecni oraz byli piłkarze, a także przedstawiciele innych dyscyplin bawią się, sprawdzając swoje umiejętności w różnego rodzaju futbolowych konkurencjach. W „Ekstraklasie po godzinach” mamy bonus do tego programu, „Turbokozaka Level Extra”. Tym razem gościem był szczypiornista, Michał Jurecki, i wypadł OK. Problem w tym, że później gospodarz „Turbokozaka”, Bartek Ignacik, zabawił się w coś podobnego, tyle że w piłkę ręczną. Redaktor Canal+ czasem jest zabawny, czasem to prawdziwy człowiek suchar, taki lekko napity wujek z wesela (wystarczy przypomnieć, gdy w „Lidze+ Extra” nakazywał Twarowskiemu, Smokowskiemu i panu Sławkowi przebrać się za Pazdana).
Polscy dziennikarze piłkarscy są coraz bardziej zakochani w sobie. Po kiego grzyba pokazywać, jak jeden z nich bawi się w piłkarza ręcznego, okraszając swój występ dowcipami na poziomie meczów I ligi?
Krzysztof Marciniak zresztą też raczej nie zostanie nowy Louisem C.K. Koniec materiału o Sheridanie, a prowadzący stwierdza mniej więcej coś takiego: „Szkoda, że Sonia nie podjęła tematu, kto ma dłuższe włosy: ona czy Cillian?” (promienny uśmiech redaktora). Dobrze, że „Ekstraklasa po godzinach” ma luźny charakter, ale trzeba uważać, żeby nie iść w stronę plotków, pudelków itp.
Kończący każdy odcinek cykl „Złowione w sieci” Pauliny Czarnoty-Bojarskiej pomińmy milczeniem.
No więc, czy warto oglądać program Krzysztofa Marciniaka? Warto go… nagrać, żeby odtworzyć autentycznie ciekawe fragmenty, a te schodzące do poziomu telewizji śniadaniowej – przewinąć.
Premiera kolejnej „Ekstraklasy po godzinach” 8 maja (nSport+, 21:00).
Marcin Wandzel Czytaj dalej...