Bako, Przybyś i Domarski – kolejne migawki z podwórka

Znani i uznani piłkarze grali lub trenowali kiedyś na stadionie w Pabianicach. Jak im szło?

Wiosną 1982 roku „zieloni” spisywali się naprawdę świetnie. Po 22. trzecioligowych meczach Włókniarz nie miał na koncie żadnej porażki. Kilka kolejek wcześniej podopieczni Czesława Fudaleja potrafili pokonać na wyjeździe lidera – warszawską Polonię.

W 23. kolejce pojawiła się dobra okazja na zdobycie kompletu (dwóch) punktów, bowiem na stadion przy ulicy Marchlewskiego zawitał typowy średniak III ligi, a za takiego wówczas uchodziła ekipa z Olsztyna.

„Mecz ze Stomilem przyniósł Włókniarzowi łatwiejsze zwycięstwo niż można było oczekiwać” – pisał redaktor Mieczysław Wójcicki w „Życiu Pabianic”. Od pierwszego gwizdka arbitra pabianiczanie przeważali, ale nie potrafili pokonać dobrze i z wyczuciem interweniującego wielkoluda w bramce Stomilu, Jarosława Baki.

Ten wówczas 18-letni golkiper miał świetne warunki fizyczne. Bez jednego centymetra liczył sobie dwa metry wzrostu. W klubie z Warmii startował do wielkiej kariery. Ze Stomilu przeszedł do ŁKS, grał też w Legii, Zagłębiu Lubin (mistrz Polski 1991), Besiktasie JK (mistrz Turcji 1992), Lechu Poznań oraz w klubach z Izraela. Do Olsztyna wrócił w 1997 roku. Bako ma na koncie 35 spotkań w reprezentacji, aż czterokrotnie grał przeciwko Anglikom – na Wembley wpuścił łącznie sześć goli.

W 35. minucie meczu w Pabianicach, Bako odważnie wyszedł na przedpole własnej bramki, gdzie zderzył się z obrońcą. Doznał poważnej kontuzji – został karetką przewieziony do pabianickiego szpitala. To zdarzenie było przełomowym momentem spotkania. Okazało się bowiem, że na ławce Stomilu nie ma… rezerwowego bramkarza. Między słupkami stanął zatem prawy obrońca, Janusz Mochola.

Mochola niezbyt długo cieszył się czystym kontem. Jego pierwszy kontakt z piłką polegał na schyleniu się po nią do siatki. Po centrze z rzutu rożnego, głową nie do obrony strzelił Andrzej Kukieła. Dwie minuty przed przerwą niemal cztery tysiące kibiców na stadionie Włókniarza krzyknęło gromkie „Jeeeeest!”. Na slalom między piłkarzami z Olsztyna zdecydował się Piotr Janisz. Pomocnik Włókniarza skutecznym strzałem nie dał szans Mocholi i było 2:0.

W przerwie golkiper z przypadku porządnie się rozgrzał i popisał się kilkoma naprawdę dużej klasy interwencjami. Inna sprawa, że robotę ułatwiali mu sami pabianiczanie, za wszelką cenę próbując wejść z piłką do siatki. „Sam Piotr Nowak zmarnował dwie stuprocentowe okazje, a i jego koledzy też nie spisywali się lepiej pod względem skuteczności” – relacjonowało mecz „Życie Pabianic”. Wynik dopiero w 88. minucie ustalił Kukieła, wykazując najwięcej przytomności w zamieszaniu pod bramką Stomilu.

23. kolejka III ligi – sezon 1981/82

Włókniarz Pabianice – Stomil Olsztyn 3:0 (2:0)

Gole: Kukieła 35., 88., Janisz 43.

Włókniarz: Krzysztof Stefańczyk – Tadeusz Klocek, Janusz Komorowski, Zbigniew Ciesielski, Paweł Szałecki – Andrzej Kukieła, Marian Sotyń, Jerzy Rutkowski, Piotr Janisz – Ryszard Robakiewicz, Piotr Nowak.

***

W 1990 roku trzecioligowy wówczas Włókniarz Pabianice dokonał sensacyjnego transferu. Do Pabianic zawitał Kazimierz Przybyś, uczestnik mistrzostw świata 1986 w Meksyku. Był to doświadczony obrońca (185 spotkań w ekstraklasie dla Śląska Wrocław i Widzewa), który ledwie trzy lata wcześniej zanotował ostatni występ w reprezentacji Polski. Piłkarz w sile wieku (30 lat), mający za sobą 15 spotkań w reprezentacji.

Szczytowym osiągnięciem Przybysia był udział w mistrzostwach świata w 1986 roku. W meczu fazy grupowej z Marokiem (0:0) wszedł w przerwie meczu za Dariusza Kubickiego, zaś w starciu 1/8 finału z Brazylią wyszedł w podstawowej jedenastce. Po godzinie gry został zmieniony przez Jana Furtoka.

Sezon 1990/91 podopieczni Andrzeja Włodarka rozpoczęli w Jankowych nieopodal Wieruszowa, gdzie zremisowali z LKS 1:1 (gol Piotra Urbaniaka). Potem dwa razy przegrali po 0:1 ze zgierskim Borutą i sieradzkim Terpolem.

Mecz z Włókniarzem Aleksandrów, w którym debiutował Przybyś, był typowym meczem „na przełamanie”.  Pabianiczanie wyszli na mecz w składzie: Andrzej Ossowski – Przemysław Anioł, Grzegorz Stawiany, Kazimierz Przybyś – Piotr Karczmarz, Romuald Solarek, Wojciech Wasiak, Piotr Urbaniak – Dariusz Perydzyński, Przemysław Młynarczyk, Dariusz Matusiak.

Goście z Aleksandrowa objęli prowadzenie w 4. minucie, gdy dobili strzał po błędzie Ossowskiego. Pabianiczanie dość szybko podnieśli się po tym ciosie – po akcji Matusiaka, faulowanego w polu karnym, z „jedenastki” pewnie wyrównał Przybyś. Mimo widocznych braków treningowych, wielkim doświadczeniem nadrabiał braki fizyczne, będąc zdecydowanie numerem jeden na boisku. W 32. minucie po szybkiej akcji zainicjowanej przez Przybysia, w słupek trafił Młynarczyk.

W 40. minucie zaczęło padać, a chwilę później na stadion nadciągnęła potężna burza. Mecz przerwano. Na skutek wyładowań atmosferycznych na stadionie ucierpiał zegar i urządzenia nagłaśniające.

Mecz powtórzono półtora tygodnia później. W drużynie Włókniarza zabrakło właśnie Przybysia, któremu w dzień meczu zmarł ojciec. Osłabieni pabianiczanie – brakowało nie tylko Przybysia, ale i Dariusza Sowińskiego oraz Dariusza Perydzyńskiego – przegrali 0:1. Fatalny błąd w 74. minucie popełnił Ossowski, który przepuścił między nogami strzał, który już właściwie miał na rękawicach…

Kazimierz Przybyś we Włókniarzu rozegrał łącznie 21 spotkań, strzelając jedną bramkę – w meczu z GKS Bełchatów (2:4) wykorzystał rzut karny. Po sezonie wrócił do macierzystego klubu, Broni Radom.

***

27 lat temu piłkarze Włókniarza rozgrywali ostatnią rundę jesienną w II lidze. Podopieczni Zbigniewa Lepczyka radzili sobie naprawdę świetnie. Na 12 spotkań tylko trzykrotnie wracali na tarczy do domu. Przegrywali w Bytomiu, Radomiu i Lublinie. Jednak boisko przy „Grota”-Roweckiego było twierdzą nie do zdobycia. Jedyny punkt „zielonym” urwali jedynie zawodnicy GKS Bełchatów. Resztę spotkań u siebie Włókniarz wygrywał.

W 13. kolejce do Pabianic przyjechała rzeszowska Stal. Cztery dni przed meczem z Włókniarzem w Rzeszowie dokonano zmiany trenera – Stanisława Skibę zastąpił Jan Domarski. Legendarny strzelec gola z Wembley w 1973 roku podczas meczu Anglia – Polska (1:1). Starcie w Pabianicach było więc trenerskim debiutem autora historycznej bramki.

W ataku stalowców Domarski postawił na swojego syna, Rafała. Okazało się, że był to słuszny wybór, bowiem 20-latek stanowił największe zagrożenie dla bramki Włókniarza. Już na początku spotkania po jego uderzeniu Mariusza Jabłońskiego uratował słupek, zaś poprawkę Pawła Kloca, popularny „Zenga” w świetnym  stylu obronił.

Zajmująca miejsce w dolnych rejonach tabeli Stal nie zamierzała się tylko bronić. Ku zaskoczeniu kibiców, a pewnie i samych piłkarzy Włókniarza, rzeszowianie śmiało atakowali. W 31. minucie znów świetnie spisał się Jabłoński, broniąc strzał Domarskiego juniora. Dobitka Szczepana Szeligi trafiła w leżącego golkipera Włókniarza.

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić – mawia wyświechtane piłkarskie porzekadło. W ówczesnej ekipie Włókniarza był człowiek, który pół sytuacji potrafił wówczas zamienić na gola. Nazywał się Dariusz Matusiak. W 33. minucie Matusiak najwyżej wyskoczył do dośrodkowania z rzutu wolnego Piotra Bujalskiego i uderzeniem głową dał Włókniarzowi prowadzenie. Jak się później okazało, był to jedyny gol w tym spotkaniu.

Do przerwy nie padł już żaden gol. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie – rzeszowianie nadal dążyli do zdobycia bramki. W bramce zaporą nie do przejścia okazał się Jabłoński, który aż cztery razy musiał bronić mocne strzały piłkarzy Stali.

Po godzinie gry trener Lepczyk zdecydował się wprowadzić Grzegorza Kopytowskiego. Pozyskany z Pilicy Nowe Miasto napastnik rozruszał grę „zielonych” w ataku. Mecz się wyrównał. W 68. minucie bliski wykorzystanie błędu defensywy Stali był Jacek Śludkowski, jednak po jego uderzeniu piłka odbiła się od słupka.

Wreszcie w 81. minucie w pole karne Stali wpadł Kopytowski. Stanął oko w oko z golkiperem z Rzeszowa, który sfaulował naszego napastnika. Sędzia Tadeusz Stachura zdecydowanym ruchem pokazał na „wapno”. Do piłki podszedł Andrzej Rutkowski, ale jego intencje wyczuł bramkarz Stali i obronił „jedenastkę”.

17 października 1993, II liga – 13. kolejka

Włókniarz – Stal Rzeszów 1:0 (1:0)

Gol: Matusiak 33.

Włókniarz: Mariusz Jabłoński – Andrzej Rutkowski, Krzysztof Baran, Jacek Wiliński, Piotr Bujalski – Dariusz Matusiak (89. Piotr Grzelak), Jerzy Rutkowski, Marcin Paszkiewicz, Sławomir Kuc – Jacek Śludkowski, Jarosław Dudek (60. Grzegorz Kopytowski).

Stal: Bogusław Siwiec – Andrzej Krzemiński, Tadeusz Złamaniec (79. Robert Bąk), Grzegorz Musiał, Piotr Rączka (60. Zbigniew Znojek) – Andrzej Szymański, Marek Kogut, Jerzy Szeliga – Grzegorz Żebrakowski, Rafał Domarski, Paweł Kloc.

Grzegorz Ziarkowski