Bohater z drugiej ligi

Zaledwie, należy dodać przy tej okazji.

Kojarzę tego napastnika od lat. Nie podbił angielskiej ekstraklasy, a nawet rozczarował wielu w Newcastle United. A więc niezupełnie się sprawdził na pierwszym poziomie w Anglii. Jednak nikt chyba nie zaprzeczy temu, że ma on swoją wartość. W Lizbonie okazał się wręcz niezbędny. Jego gol sprawił, i to w ostatniej minucie meczu, że Serbia awansowała na przyszłoroczny mundial w Katarze. Przedstawmy postać Aleksandara Mitrovicia. W pełni na to zasłużył.

Od jakiegoś czasu balansuje z Fulham między Premier League a Championship. Zatem pojawia się w elicie i równie szybko z niej znika. Teraz znowu musi zmagać się z grą na zapleczu. Chyba że ktoś wkrótce, w styczniowym okresie transferowym, złoży klubowi z Craven Cottage konkretną ofertę za tego już doświadczonego, dwudziestosiedmioletniego piłkarza, ale to już wyłącznie rozważania – nie brnijmy w nie.

Dobre strony Mitrovicia, klasycznej „dziewiątki”, to ogólnie siła fizyczna, gra głową i wyczucie w polu karnym w ustawianiu się tam i szukaniu piłki. Gorsze, według mojej obserwacji, to niezbyt duża szybkość biegu oraz nie zawsze równa forma.

Dodałbym jeszcze, że Serb nie należy do łatwych w obejściu. Co akurat może nie każdorazowo musi być wadą. Widziałem za to, że za swoje krewkie zachowania wylatywał z boiska.

Atuty pozwoliły mu jednak zdobyć kilka nagród indywidualnych. Był królem strzelców ligi belgijskiej w barwach Anderlechtu; w sezonie 2014/2015. Zdobył także najwięcej goli w Championship dla Fulham; 2019/2020. W końcu został wybrany Piłkarzem Roku w ojczyźnie; 2018.

Z reprezentacją do lat 19 Serbii wygrał mistrzostwa Europy w 2013 roku. Był mistrzem Serbii z belgradzkim Partizanem, a Belgii z „Fiołkami”.

Miał zatem świetne wejście. Na sporo tym samym liczyli kibice „Srok”, kiedy trafił na St James’ Park. Tam za to kariera urodzonego w Smederevie piłkarza jakoś wyhamowała. Raczej bez żalu odszedł do stołecznego Fulham, w którym jest do dziś.

Osobną, piękną kartę Mitrović zapisuje na poziomie reprezentacji. W kadrze jest człowiekiem zawsze potrzebnym i skutecznym. Potwierdza swoją przydatność praktycznie w każdym meczu reprezentacji Serbii. W tej chwili jego bilans to 69 występów i 44 gole, co stawia go jako rekordzistę w liczbie goli dla tej federacji.

W ostatnich eliminacjach trafiał do siatki w sumie ośmiokrotnie, tyle razy co Robert Lewandowski i Eran Zahavi. Lepszym wynikiem mogą się tylko pochwalić Memphis Depay i Harry Kane, którzy zgromadzili po 12 goli.

Wielką wartość miało wspomniane trafienie z Portugalią na jej terenie. Dało w rezultacie wygraną Serbii 2:1 i przepustkę do Kataru. Z radości oszalał w hotelowym pokoju, przebywający akurat poza krajem, co poniekąd jest normą u tenisistów, sam Novak Đoković. Otworzył okno i zakomunikował mieszkańcom Turynu w iście ekspresyjny, bałkański sposób, jakiego to wyczynu dokonała Serbia.

Drugoligowy piłkarz trafił do bramki głową właściwie w ostatniej akcji, czym załamał Portugalczyków, którzy z kolei kipieli ze złości, wszelką winą obarczając za decyzje podjęte w trakcie meczu selekcjonera Fernando Santosa.

Wniosek jest taki, że piłka ma swój urok. I może mieć swoich nieoczywistych zwycięzców. Pokazali to Serbowie, którzy nie byli faworytami do wygrania grupy.

Paweł Król