Ciułacze

Byli nad Wisłą tacy napastnicy, o których przed każdym sezonem wiadomo było tylko tyle, że niezależnie od formy, pogody, sytuacji w drużynie, czy w lidze, i tak swoje strzelą…

Wiadomo było, że są dobrzy i groźni. Jednak nie na tyle, by wznieść się ponad przyzwoity poziom ligowy, żeby czymś zachwycić trenerów reprezentacji. Tacy piłkarze, co to wyjdą na boisko, swoje zrobią, idą pod prysznic i wracają do domu. Takich napastników w polskiej ekstraklasie raczej nie uświadczysz. Tęsknicie za nimi? Bo ja trochę tak…

Krzysztof Bizacki (ur. 1974) – lwia część kariery w chorzowskim Ruchu, półtora sezonu w tyskim GKS-ie, jedna runda w Odrze Wodzisław. „Bizak” w ekstraklasie trafił 65 razy w 289 występach. Przytrafił mu się nawet incydent w dorosłej reprezentacji Polski, bo w tej młodzieżowej grywał dość regularnie.

Michał Chałbiński (ur. 1976) – w ekstraklasie Odra, Górnik, Zagłębie Lubin i stołeczna Polonia. Wysoki napastnik, który do siatki trafiał dość regularnie, z równowagi wybił go tylko półroczny nieudany pobyt w Niemczech (w SSV Jahn Regensburg, na którym 10 lat po Chałbińskim niemiłosiernie sparzył się Franciszek Smuda). Bez występów w kadrze wychowanka GKS Jastrzębie, w ekstraklasie 75 goli w 215 meczach. Naprawdę nieźle.

Robert Dymkowski (ur. 1970) – pamiętam, że zawsze był nieogolony, więc dość groźnie wyglądał. A i do bramki trafiał dość często, bo 78 razy w 278 meczach. Kojarzony głównie z Pogonią Szczecin, w portowym mieście grał aż 11 lat z przerwą na sezon w PAOK-u Saloniki i Widzewie Łódź. Teraz w Szczecinie Czesław Michniewicz oddałby pół królestwa za tak skutecznego piłkarza.

Piotr Gierczak (ur. 1976) – był ofensywnym pomocnikiem, choć przy dzisiejszych kombinacjach w futbolu z powodzeniem mógłby grać na szpicy. Jak na gracza drugiej linii, nieźle strzelał – 43 gole w 225 spotkaniach. Szczególnie udane miał lata 1998-2002, potem chyba częściej asystował niż strzelał. Ale był wartościowym graczem Górnika i Odry.

Marian Janoszka (ur. 1961) – „takie coło mom ino jo i Pele” zwykł mówić o sobie popularny „Ecik”. W wieku 31 lat wyciągnięty przez GKS Katowice z Ruchu Radzionków stał się nie tyle objawieniem, co sensacją ekstraklasy. Po dwóch i pół roku w barwach GKS wrócił do Radzionkowa, by po trzech latach w barwach „Cidrów” znów zawitać w progi ekstraklasy, w której zagrał 132 razy i strzelił 45 goli.

Radosław Jasiński (ur. 1971) – w Zagłębiu Lubin nader solidny, barwy innych klubów (AO Paniliakos, Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, Ruch Radzionków, Świt Nowy Dwór Mazowiecki) wyraźnie mu nie służyły. 40 goli w 200 meczach w ekstraklasie, z czego wszystkie dla Zagłębia. Średnio jedna bramka na pięć spotkań, no… wychowanek Iskry Pasikurowice taki rewelacyjny to jednak nie był.

Arkadiusz Klimek (ur. 1975) – duży, silny zawodnik. Pokazał się w Stomilu Olsztyn, skąd dostawał regularne powołania do kadry młodzieżowej. Potem przeszedł do Zagłębia Lubin, gdzie też grał dość nierówno. Trapiony przez urazy. W polskiej ekstraklasie: 174 mecze, 34 gole. Największe triumfy święcił na Litwie, w FK Kowno.

Marek Koniarek (ur. 1962) – w pierwszej lidze debiutował jeszcze w stanie wojennym. Strzelał dla Szombierek, GKS-u Katowice, Zagłębia Sosnowiec, jednak prawdziwie snajperskie popisy urządzał sobie w Widzewie Łódź, gdzie został najskuteczniejszym strzelcem w ekstraklasie w historii. Imponujący wynik (104 gole), w dużej mierze nabił sobie trzema sezonami, w których zdobył 29, 23 i 13 bramek. W sezonie 1995/96 król strzelców ekstraklasy.

Mariusz Nosal (ur. 1974) – karierę rozpoczynał w zabrzańskim Górniku, ale na dobre rozstrzelał się w Odrze Wodzisław Śląski. Solidnego ligowca nie mogła nie zauważyć płocka Petrochemia (Petro, Orlen, Wisła?) i rosły napastnik wylądował w grodzie nad Wisłą. Pograł tam trzy sezony, potem powrót do Zabrza i Wodzisławia przedzielony krótkim pobytem na Cyprze. W ekstraklasie 188 meczów i 59 goli.

Piotr Prabucki (ur. 1968) – taki łysiejący facet z wąsami, wyglądał całkiem sympatycznie. Ale na boisku taki miły już nie był. 53 bramki w 180 spotkaniach w ekstraklasie. Nosiło go po kraju: Gdańsk, Białystok, Katowice, wreszcie na dobre osiadł w Poznaniu i trochę postrzelał dla Warty i Lecha. Jednak od wiosny 1997 roku poza ekstraklasą, czarował publikę m.in. w Szczecinie i Płocku.

Sławomir Suchomski (ur. 1966) – objawił się jako całkiem niezły napastnik w poznańskiej Olimpii. W barwach klubu z Golęcina strzelał regularnie po kilka bramek w sezonie. Nie poprawił ani nie popsuł bilansu, gdy Olimpia przeniosła się nad morze i grała jako Lechia/Olimpia Gdańsk. Najbardziej służyło mu ciężkie bełchatowskie powietrze (11 goli dla GKS), potem strzelał też dla Dyskobolii, Lecha i Widzewa. Ogółem 64 bramki w 271 spotkaniach.

Mariusz Śrutwa (ur. 1971) – napastnik rodem z Bytomia wsławił się tym, że oprócz regularnego dziurawienia bramki rywali był właścicielem firmy kominiarskiej. Najwięcej szczęścia ów kominiarz przyniósł chorzowskiemu Ruchowi, dla którego w ekstraklasie strzelił aż 96 goli. Bramek mogło być więcej, gdyby nie nieudany epizod w barwach Legii i roczna kwarantanna niebieskich w II lidze. Ale wynik: 103 gole w 281 meczach naprawdę imponujący.

Piotr Włodarczyk (ur. 1977) – chyba już na zawsze pozostanie bratem słynniejszej siostry, lekkoatletki Urszuli. Dobry, skuteczny, ale niezbyt doceniany. Jak wszyscy wyżej i niżej wymienieni. Na wynik 92 bramek złożyły się trafienia dla Legii, Ruchu Chorzów, Śląska, Widzewa i Zagłębia Lubin. Po trzydziestce wyjechał do Grecji, gdzie grał w Arisie Saloniki i OFI Kreta.

Krzysztof Zagórski (ur. 1967) – do Górnika trafił z Knurowa, śladem krajana Piotra Jegora. Debiutował w drużynie z Józefem Wandzikiem, Robertem Warzychą, Ryszardem Komornickim, Janem Urbanem, Krzysztofem Baranem… Grał sporo, strzelał tak sobie. Dla Górnika i Siarki Tarnobrzeg. W sezonie 1996/97 aż 11 razy trafił dla Odry Wodzisław, dla porównania, sezon później strzelił tylko… jedną bramkę. Do ekstraklasy wrócił na moment, w barwach Dyskobolii. Strzelił 41 bramek w 263 spotkaniach.

Grzegorz Ziarkowski