Cristiano na podsłuchu, nędza Canal+ Sport na widoku

Miało być o Portugalczyku, a jest raczej narzekanie na kiedyś najlepszy kanał telewizyjny.

18 października Real Madryt grał u siebie z Legią Warszawa. Cristiano Ronaldo, z 95 golami w europejskich pucharach na koncie, miał wtedy dobić do setki. Wielu tak uważało, zresztą niebezpodstawnie. Chłop, delikatne mówiąc, ma wahania formy po kontuzji doznanej w finale Euro, ale jak się zbierze w sobie, to i machnie trójkę na Vicente Calderón. Królewscy wygrali wtedy 5:1, lecz portugalski as ani razu nie pokonał Arkadiusza Malarza. Nie udała mu się ta sztuka również przy Łazienkowskiej 2 listopada. Co prawda w obu meczach Zinédine Zidane ustawił drużynę wybitnie lekceważąco (myślę o taktyce, nie o doborze zawodników), ale czy miało to wpływ na to, że CR7 nie trafił ani razu? Pewnie niewielki.

Dokument Canal+, autorstwa Macieja Klimka, pokazuje zachowanie najlepszego piłkarza świata z potyczki w Warszawie. Widzimy Cristiano mówiącego do kolegów, że zawodnicy Legii wyglądają jak dzieciaki (właśnie kolega sprostował tę informację: Ronaldo powiedział tak o postaciach, które pojawiły się na telebimie. Dokładnie nie wiadomo, o co chodzi, ale była to brzydka manipulacja Canal+. Sam Klimek sprostował na Twitterze fakt, jakoby CR7 wyśmiewał zawodników warszawskiego klubu), potem próbującego zrobić coś sensownego na boisku, wkurzonego na siebie i innych piłkarzy z Madrytu, krytykującego decyzje sędziego etc. Ciekawa rzecz, choć trzeba przyznać, że lepiej wypadły filmy – też wyemitowane przez Canal+ – pokazujące na podsłuchu sędziów: Szymona Marciniaka i Tomasza Kwiatkowskiego. No ale temat tez ciekawszy: arbiter jest w ciągłej interakcji z asystentami i piłkarzami.

Zresztą krótkie formy z serii „Na podsłuchu” czy reportaże „Liga od kuchni”, pokazujące zachowania ludzi piłki m.in. w drodze z szatni na boisko i na ławce rezerwowych czy też trybunach, to jedne z ostatnich rzeczy wartych oglądania w Canal+ Sport. Stacji zostały ligi: angielska, polska, mistrzów i Europy, bo resztę zakasował Eleven Sports. Nowa formuła Ligi+ Extra – z publicznością i szczerzącym przez półtorej godziny zęby Tomaszem Smokowskim – to niewypał. Studio Ligi Mistrzów uśpiłoby Ralpha Robertsa. Do tego afera z brakiem sobotnich meczów Premier League rozgrywanych o 16.

Rozbawił mnie Andrzej Twarowski w bodaj ostatniej Lidze+ Extra. W studiu Przemysław Pełka, chwilę przed dżinglem do stałej „Jej wysokość Premier Legue”, części programu, w którym mówi się – jak nazwa wskazuje – o lidze angielskiej, a Twaro zwraca się do widzów mniej więcej tymi słowami: „Za chwilę przekonają się państwo, o jakiej lidze będziemy mówić”. No chyba, kurwa, nie o hiszpańskiej – że strawestuję słowa Franciszka Smudy. A Smokowski kiedyś zapowiadał hit w La Liga czy Ligue 1, dziś pyta o to, kto zabił Asię Walewską (postać z przereklamowanego serialu „Belfer”). Prawdopodobnie scenarzyści.

Więcej wyszło mi narzekania na temat Canal+, niż pisania o „Na podsłuchu – Cristiano Ronaldo”. Nie taki miałem zamiar, ale co zrobić. Reportaż o zawodniku Realu trwa pięć minut, żenada, jaką zaczęła w kwestii piłki nożnej uprawiać zasłużona stacja, to temat, o którym mógłbym gadać pół dnia.

Tak czy siak, wracając do Portugalczyka, warto wejść w buty gościa, który w październiku nie pokonał ani razu Arkadiusza Malarza, a w listopadzie trzy razy nie dał szans Janowi Oblakowi.

A gdy niezwykle groźny Maciej Stuhr w kolejnym sezonie „Belfra” pojedzie wyjaśniać sprawy z rosyjską mafią, niech weźmie ze sobą Macieja Murawskiego. Ekspert Canal+ zanudzi bandziorów na śmierć.

Marcin Wandzel