Czym Ivi Polskę zadziwił

Wzięliśmy pod lupę grę lidera PKO Ekstraklasy, Rakowa Częstochowa…

Starcie naszej jedynej eksportowej ekipy, czyli poznańskiego Lecha, z sensacyjnym (?!) liderem ekstraklasy Rakowem Częstochowa zapowiadało się niezwykle emocjonująco. Wydaje się, że podopieczni Marka Papszuna nie mogli sobie wymarzyć lepszej okazji niż zaprezentowanie swoich atutów na tle chwalonych za grę w Europie poznaniaków. Co prawda w lidze ekipa Dariusza Żurawia gra grubo poniżej oczekiwań, jednak na tle ofensywnie grającego Rakowa, mogła pokazać wszystkie swoje atuty.

Mecz był doskonałą reklamą polskiej ekstraklasy. Szybki, najeżony sporą liczbą celnych strzałów (35 uderzeń z obu stron, w tym 18 celnych!), jak i indywidualnymi popisami zawodników. Sześć ładnych goli, w tym decydujący o remisie (3:3) w ostatniej minucie doliczonego czasu gry! Było na co popatrzeć.

Analizujemy grę poszczególnych piłkarzy spod Jasnej Góry w tym spotkaniu.

JAKUB SZUMSKI – golkiper z Częstochowy nie miał szans przy golu Mikaela Ishaka, bowiem Szwed strzelił niezwykle precyzyjnie. Podobnie jak przy karnym Jakuba Modera. Wydaje się, że mógł się lepiej ustawić przy strzale Daniego Ramíreza na 3:2. Poza tym pewnie piąstkował po rzucie rożnym, poradził sobie z mocnym uderzeniem Pedro Tiby pod koniec pierwszej połowy. Tuż po przerwie świetnie wybronił uderzenie po rykoszecie od nóg Macieja Wilusza. W końcówce pełnił nawet rolę… libero.

KAMIL PIĄTKOWSKI – młodzieżowy reprezentant Polski naprawdę super radził sobie na prawej obronie. A to zablokował szarże Michała Skórasia i Daniego Ramíreza, a to pewnie przechwycił prostopadłe podanie Tymoteusza Puchacza, wreszcie zablokował Ishaka i wyszedł z akcją ofensywną. W ataku też podnosił głowę do góry – przed polem karnym rywali nie głupiał i nie centrował „na aferę”, ale odpowiedzialnie zagrywał do nogi lepiej ustawionym kolegom. Potrafił też groźnie strzelić głową (po wrzutce z kornera).

ANDRZEJ NIEWULIS – kapitan częstochowian to chyba najsłabsze ogniwo defensywy. Spóźnił się przy bramce Ishaka na 1:2, poza tym kilka razy zdarzyło mu się obejrzeć plecy przeciwników. Potem miał stuprocentową okazję po wrzutce z wolnego Iviego Lópeza, ale spudłował. Dobrze, że na środku obrony ma takiego partnera jak…

MACIEJ WILUSZ – były reprezentant Polski był niezwykle czujny w pierwszej połowie. A to wybił piłkę po wrzutce Đorđe Crnomarkovicia, potem skutecznie wyczyścił sytuację przed bramką Szumskiego po główce Ľubomíra Šatki, wreszcie ofiarnie rzucił się pod nogi, blokując strzał Ishaka. Po przerwie sprokurował karnego, zatrzymując piłkę ręką, choć w polu karnym było… pięciu jego kolegów. Gdy trzeba było, włączał się do akcji ofensywnej.

PATRYK KUN – to on zapoczątkował akcję na 0:2, odważnie schodząc do środka z lewej strony i podając do Iviego Lópeza. Kiedy miał okazję, podłączał się od akcji ofensywnych. Walczył na lewej stronie ze Skórasiem i Alanem Czerwińskim, z którymi miał trudną przeprawę.

FRAN TUDOR – w pierwszych 45 minutach był nieco w cieniu kolegów. Chorwacki pomocnik (powyżej w barwach HNK Hajduk) za bardzo nie odstawał, ale i też nie wyróżniał się na boisku. Po przerwie zawalił przy bramce Daniego Ramíreza (na 3:2), gdy asystował, a nie przeszkadzał mu na boisku przy wejściu w pole karne. Jego centry w „szesnastkę” Lecha były pewnie wybijane przez defensorów „Kolejorza”.

MARKO POLETANOVIĆ – serbski pomocnik, podobnie jak Tudor, pracował dla zespołu. Trzymał w ryzach drugą linię Rakowa. Gdy trzeba było, odważnie wchodził w pole karne Lecha, kilka razy ładnie „klepiąc” piłkę. Nie dawał w ofensywie tyle, ile oczekiwał od niego Papszun, dlatego zszedł z boiska.

IGOR SAPAŁA – chwalili go eksperci w studiu, popisywał się celnymi długimi i krótkimi podaniami. Umiejętnie regulował grę ekipy spod Jasnej Góry. Przy golu Daniego Ramíreza nie zdążył zablokować strzału, inna sprawa, że niezbyt się do tego spieszył…

MARCIN CEBULA – można być pełnym uznania dla Papszuna o to, jak odbudował byłego gracza Korony. W Poznaniu zanotował kapitalną asystę (założył siatkę… Šatce) przy pierwszym golu, wyłożył piłkę przy drugiej bramce Oskarowi Zawadzie, zagrywał piętą, odbierał piłkę, strzelał nogą, głową, wreszcie udanie dryblował. Po przerwie zdecydowanie przygasł.

IVI LÓPEZ – Hiszpan (na zdjęciu jak zawodnik Levante UD) strzelił swoją piątą bramkę w siódmym występie, zakładając siatkę Bednarkowi. Ivi López niemal na każdej akcji Rakowa musiał postawić swój stempel – przy golu na 0:2 zanotował asystę drugiego stopnia. Udanie grał pressingiem, celnie strzelał z daleka. Jego wrzutka z rzutu wolnego zakończyła się pudłem Niewulisa, a opadająca piłka po strzale z daleka sprawiła sporo kłopotów Filipowi Bednarkowi. Słowem: lider pełną gębą.

OSKAR ZAWADA – rosły napastnik rozczarowywał w Wiśle Płock, ale w niedzielę pokazał klasę. Najpierw świetnie zgrał piłkę głową po wrzutce Sapały, co umożliwiło akcję dającą prowadzenie Rakowowi. Potem kapitalnie znalazł się na lewej stronie, ale jego mocny strzał z ostrego kąta zdołał wybronić Bednarek.

Rezerwowi:
PETER SCHWARZ – Czech zmienił Wilusza. Raz tylko błysnął w defensywie, gdy zablokował zagranie wzdłuż bramki Ishaka.

DAVID TIJANIĆ – reprezentant Słowenii po wejściu z ławki rezerwowych niczym się nie wyróżnił, ale też nic nie zawalił.

VLADISLAVS GUTKOVSKIS – Łotysz dostał tym razem mało minut, ale pokazał się z dobrej strony. Świetnie wpadł w pole karne, położył obrońcę, a jego płasko strzał zdołał obronić Bednarek.

DANIEL BARTL – po wejściu na boisko omal nie zdemolował Filipa Marchwińskiego.

DANIEL SZELĄGOWSKI – bohater. Wychowanek Korony strzelił przepiękną bramkę, po indywidualnej akcji, gdy przebiegł z piłką pół boiska, mijając trzech graczy Lecha. Wykończył tę szarżę z zimną krwią, trafiając w sytuacji sam na sam.

Grzegorz Ziarkowski