Drugi raz w historii

Polska – Niemcy 1:0 (1:0). W piątkowy wieczór na PGE Stadionie Narodowym byliśmy świadkami sporego kalibru niespodzianki…

Choć może to już nie te Niemcy, co kiedyś, to jednak cały czas jest to drużyna, która wydaje się silniejsza od Polski. Nasi zachodni sąsiedzi nie mają ostatnio najlepszej passy: przegrali 2:3 z Belgami, potem uratowali remis (3:3) z Ukrainą, a teraz dali się pokonać dość siermiężnie grającym Polakom.

Nasz selekcjoner, Portugalczyk Fernando Santos, kręcił nosem na ten mecz. Nie chciał mierzyć się z Niemcami, którzy nijak stylem nie pasują do… reprezentacji Mołdawii, z którą zagramy we wtorek o punkty. Tę dość kuriozalną wypowiedź selekcjoner prostował, wydając specjalne oświadczenie. Później Santos oznajmił, że w Warszawie wystawi na ekipę Hansa-Dietera Flicka rezerwy. Chyba ktoś wytłumaczył Portugalczykowi, jak prestiżowy to dla nas pojedynek, i ostatecznie selekcjoner posłał w bój dość mocny skład.

Kuba, dziękujemy!
Mecz był też pożegnaniem z kadrą Jakuba Błaszczykowskiego, który po raz 109. przywdział koszulkę z orłem na piersi. 37-latek, który wiosną zaliczył ledwie 16 minut na boiskach pierwszej ligi (w barwach krakowskiej Wisły), wybiegł w podstawowym składzie i nawet raz ruszył na niemiecką bramkę, ale zatrzymał go Malick Thiaw. Niemniej, publiczność zgotowała byłemu kapitanowi reprezentacji owację, na jaką sobie zasłużył przez kilkanaście lat gry w narodowych barwach. Błaszczykowskiemu brawa bił nawet izraelski arbiter Orel Grinfeeld.

A później zrobił nam się mecz, o którym (chyba) oprócz wyniku chcielibyśmy zapomnieć. Gra toczyła się głównie na naszej połowie boiska, gdzie usiłowaliśmy przeszkadzać dominującym rywalom. I trzeba przyznać, że czyniliśmy to dość skutecznie. A jeśli już jakaś piłka przeszła przez naszą obronę, to świetnie bronił Wojciech Szczęsny, tak jak w przypadku uderzenia Kaia Havertza z 29. minuty. Jedyny celny strzał w meczu oddaliśmy 120 sekund później – po dośrodkowaniu z kornera Sebastiana Szymańskiego głową uderzył Jakub Kiwior. Następnie piłka skozłowała przed Markiem-André ter Stegenem i wpadła do siatki. Był to pierwszy gol Kiwiora w narodowych barwach. Jeszcze przed przerwą po strzale Havertza ratował nas bramkarz Juventusu i Jan Bednarek, dość przypadkowo interweniując… twarzą. I Bednarek, i Polska zachowywali twarz po pierwszej połowie, bo prowadziliśmy 1:0.

Wojtek nie do przejścia
Po zmianie stron bohater był tylko jeden – Wojciech Szczęsny. Golkiper Juventusu, który w kwietniu tego roku wszedł w wiek Chrystusowy, wreszcie spoważniał i złapał życiową formę. W drugiej połowie – co tu dużo pisać – wybronił nam mecz. Show rozpoczął w 48. minucie, broniąc strzał z ostrego kąta niedawnego finalisty Ligi Mistrzów, Robina Gosensa. Potem, ponieważ jego koledzy z obrony nie potrafili daleko wybić piłki, tylko odprowadził ją wzrokiem, gdy Joshua Kimmich „ostemplował” naszą poprzeczkę. W 65. minucie Szczęsny zatrzymał kolejną próbę Havertza, któremu zagrywał Florian Wirtz.

W ostatnim kwadransie bramkarz „Starej Damy” dwoił się i troił. W 78. minucie obronił znakomite, wydawałoby się, uderzenie z półobrotu Thiawa. Dziesięć minut później Szczęsny zatrzymał piłkę na linii bramkowej po główce Mariusa Wolfa. Mało? Po chwili z drugiej strony główkował Leon Goretzka, ale i ten strzał nasz golkiper odbił przed siebie, a na róg futbolówkę wybił Bednarek. Niemcy nacierali z furią – w doliczonym czasie gry Szczęsny nie dał się pokonać Havertzowi, zaś Julian Brandt fatalnie spudłował z lewej strony pola karnego i mogliśmy cieszyć się z drugiego zwycięstwa nad Niemcami w historii.

16 czerwca 2023, Stadion PGE Narodowy w Warszawie

Mecz towarzyski

Polska – Niemcy 1:0 (1:0)

Gol: Kiwior 31.

Polska: Wojciech Szczęsny – Bartosz Bereszyński (72. Przemysław Frankowski), Jan Bednarek, Jakub Kiwior, Tomasz Kędziora, Jakub Kamiński – Jakub Błaszczykowski (16. Michał Skóraś), Sebastian Szymański (46. Karol Linetty), Damian Szymański (77. Krystian Bielik), Piotr Zieliński (65. Bartosz Slisz) – Robert Lewandowski (46. Arkadiusz Milik).

Niemcy: Marc-André ter Stegen – Thilo Kehrer, Malick Thiaw (87. Marius Wolf), Antonio Rüdiger – Jonas Hoffman (46. Robin Gosens), Joshua Kimmich (80. Leon Goretzka), Emre Can, Florian Wirtz (80. Julian Brandt) – Jamal Musiala (68. Niclas Füllkrug), Benjamin Henrichs (68. Leroy Sané), Kai Havertz.

Żółte kartki: S. Szymański/Thiaw.

Sędziował: Orel Grinfeeld (Izrael).

Widzów: 57 098.

Grzegorz Ziarkowski

Foto: Paula Duda/www.laczynaspilka.pl, twitter.com/laczynaspilka