Finlandia po raz trzydziesty drugi

Zanim zagości na świątecznych stołach, trzeba się będzie z nią zmierzyć na boisku. A ostatnio z Finami naprawdę idzie nam jak po grudzie…

Krajobraz po Serbach
Emocje po Serbii opadły. Mecz, który nie był najlepszy w naszym wykonaniu, zakończył się zwycięstwem i z tego – i chyba tylko z tego, trzeba się cieszyć. W sobotnim starciu przeciw Finom trener Adam Nawałka da zapewne szansę piłkarzom, którzy w środę jej nie otrzymali. Mam tutaj na myśli Pawła Wszołka (Hellas Werona), Artura Jędrzejczyka (Legia), może Jakuba Wawrzyniaka (Lechia Gdańsk) i chyba obu bramkarzy: Artura Boruca i Przemysława Tytonia.

Selekcjoner dalej powinien stawiać na Piotra Zielińskiego, który w środę może nieco irytował zbyt długim holowaniem piłki, jednak prawda jest taka, że na poznańskim grzęzawisku nie miał z kim pograć. Arkadiusz Milik chował się za plecami serbskich obrońców, zaś Robertowi Lewandowskiemu piłkarze z Bałkanów obrzydzali życie niemiłosiernie kopiąc po kostkach. Może lepiej zagra Grzegorz Krychowiak, u którego ewidentnie widać było brak „czucia” piłki. Kilka razy kopnął bez zastanowienia, nie stosując siły i precyzji zagrania adekwatnej do boiskowej sytuacji. Szansę powinien też otrzymać Bartosz Salamon, który po nerwowym początku dojrzewał z każdą minutą u boku Kamila Glika.

Na prawej stronie jak za starych dobrych lat współpracowali Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski, zaś po drugiej stronie Maciej Rybus nie zawsze znajdował wspólny język z Kamilem Grosickim. „Grosik” biegał, starał się za dwóch, podawał w pole karne, ale głównie pod nogi serbskich obrońców, a gdy już prosiło się o wyłożenie piłki do środka, połakomił się na strzał, z którego nie było żadnego pożytku.

W starciu przeciw Serbii momenty były. Umieliśmy długo utrzymać się przy piłce, kilka razy zagraliśmy atakiem pozycyjnym. To z pewnością jakieś pozytywy. W sobotę na Dolnym Śląsku ma być ładna pogoda, zatem murawa nie powinna być dodatkowym przeciwnikiem biało-czerwonych…

Zazdroszczą hokeistom
Finlandia nigdy nie zakwalifikowała się do finałów Mistrzostw Świata, czy Mistrzostw Europy. Choć dwukrotnie „Suomi” byli bardzo blisko tego historycznego wyczynu – w eliminacjach Euro 1980 Finom zabrakło ledwie punktu, by grać z najlepszymi, zaś w eliminacjach MŚ 1986 do pełni szczęścia zabrakło dwóch „oczek”. Piłkarze z pewnością zazdrośnie spoglądają na hokeistów, w siedzibie których półki aż uginają się od trofeów wywalczonych w Mistrzostwach Świata i na Igrzyskach Olimpijskich…

5279_MM2011_530

Tak naprawdę czas w fińskim futbolu trzeba mierzyć przed i po debiucie w reprezentacyjnych barwach Jariego Litmanena. Choć ten wybitny gracz miał w swoim czasie naprawdę dobrych pomocników, to Finom nigdy nie udało się wywalczyć upragnionego awansu do wielkiej imprezy.

A przecież w angielskiej Premier League regularnie grali: bramkarze Anti Niemi i Jussi Jaaskelainen, obrońca Sami Hyypia, pomocnik Teemu Tainio, czy napastnicy Mikael Forsell i Mika-Matti Paatelainen. A Jonas Kolkka jest jedną z legend holenderskiego PSV Eindhoven. Mimo tego, od Finów zawsze był ktoś lepszy… Nie pomogli nawet na ławce trenerskiej nieżyjący już Duńczyk Richard Moeller Nielsen czy Anglik Roy Hodgson.

Czas na Szweda
Po przegranych z kretesem eliminacjach do Euro 2016 (4. miejsce w grupie za Irlandią Północną, Rumunią i Węgrami) stery kadry „Suomi” objął Szwed Hans Backe, który w cv ma samodzielne prowadzenie m.in. SV Salzburg, FC Kopenhaga czy Panathinaikosu AO. Ostatnio pracował w amerykańskim New York Red Bulls. Przez ostatnie cztery lata Backe zarabiał jako… ekspert telewizyjny. Pod wodzą Szweda, Finowie na „dzień dobry” ulegli w styczniu Szwecji 0:3, a potem Islandii 0:1.

„Suomi” to jeden z najczęstszych rywali biało-czerwonych. Graliśmy z nimi dotychczas 31 razy. Wygraliśmy 20 meczów, padło osiem remisów i trzy razy górą byli Finowie. Gole: 72-28. Najefektowniej wygrywaliśmy w roku 1926 (7:1), 1959 (6:2) i 1965 (7:0). Później już tak efektownie nie było, a w eliminacjach do Euro 1984 m.in. remis 1:1 z Finami na Stadionie Dziesięciolecia zamknął nam drogę do mistrzostw. „Samobója” wówczas zaliczył Paweł Janas, a reprezentacja nigdy więcej na Stadionie Dziesięciolecia już nie zagrała.

Jeśli nie liczyć wygranej 1:0 w meczu ligowców z 2008 roku, ostatnia wygrana Polaków nad Finami w poważnym starciu miała miejsce… 22 lata temu w Radomiu. Wtedy kadrze Andrzeja Strejlaua zwycięstwo 2:1 zapewnił wracający do kadry Marek Leśniak. Od tamtej pory na sześć spotkań, wygraliśmy tylko raz, cztery razy zremisowaliśmy i ponieśliśmy jedną porażkę (1:3 w eliminacjach Euro 2008 w Bydgoszczy).

Na nich trzeba uważać
Obecnie Finowie nie mają gwiazd na miarę Litmanena, ale kilku zawodników wartych jest zwrócenia uwagi. Mający też słowacki paszport Lukas Hradecky udanie zastąpił Kevina Trappa w barwach Eintrachtu Frankfurt i jest jednym z objawień Bundesligi. O sile stopera Niklasa Moisandera przekonali się w Holandii, gdy w Eredivisie święcił triumfy z Ajaxem, teraz gra w Sampdorii Genua. We Włoszech kopie także Perparim Hetemaj, pomocnik pochodzący z Kosowa. To trafienie piłkarza Chievo Werona przeciw Irlandii Północnej:

Ciekawym graczem jest też Roman Eremenko, za którego pięć lat temu Rubin Kazań wyłożył prawie 13 milionów euro, wykupując go z Dynama Kijów. Obecnie Eremenko gra w drużynie CSKA Moskwa.

Oto grono wybrańców Hansa Backe na mecz z Polską:
Bramkarze: Lukas Hradecky (Eintracht Frankfurt), Niki Maenpaa (Brighton & Hove Albion), Jesse Joronen (Fulham FC)
Obrońcy: Kari Arkivuo (BK Hacken), Joona Toivio (Molde FK), Paulus Arajuuri (Lech Poznań), Niklas Moisander (Sampdoria Genua), Jere Uronen (KRC Genk), Ville Jalasto (HJK), Valtteri Moren (Waasland-Beveren), Jukka Raitala (Sogndal IL).
Pomocnicy: Alexander Ring (1.FC Kaiserslautern), Rasmus Schuller (BK Hacken), Roman Eremenko (CSKA Moskwa), Tim Sparv (FC Midtjylland), Thomas Lam (PEC Zwolle), Robin Lod (Panathinaïkos AO), Perparim Hetemaj (Chievo Werona), Janne Saksela (Rovaniemen Palloseura), Kasper Hamalainen (Legia Warszawa)
Napastnicy: Joel Pohjanpalo (Fortuna Dusseldorf), Teemu Pukki (Broendby IF), Tim Vayrynen (1.FC Dynamo Drezno).

Grzegorz Ziarkowski