Futbol „na tak” z pozycji telewidza

Wielkimi krokami zbliża się koniec roku. Nie brakuje piłkarskich podsumowań, plebiscytów. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce…

Chciałbym, żeby nie było sztampowo. Przyznaję, że nieszczególnie zajmuje mnie indywidualny wyścig o miano Piłkarza Roku, zarówno w kraju (choć kiedyś każdego roku śledziłem galę tygodnika „Piłka Nożna”), jak i na świecie.

W Europie większość podobnych nagród zgarnie, albo już zgarnął, Cristiano Ronaldo. Mój faworyt do zdobycia Złotej Piłki, Arjen Robben, odpadł w przedbiegach. Trochę szkoda, ale płakać pewnie z tego powodu Holender nie będzie.

Oglądając mecze w telewizji zwracam uwagę na różne elementy tej gry. Przyjmuję kryterium, które może spowodować, jeśli główni aktorzy się dostosują, że mecz sprawi mi radość – nie pozwoli na oderwanie wzroku od szklanego ekranu.

Dobry mecz według mnie powinien być: wyrównany, szybki i emocjonujący. Nie przepadam za „szachowym widowiskiem”. Nie zawsze przygotowanie taktyczne i realizacja założeń, są najważniejsze dla przeciętnego kibica. Mdli mnie kunktatorskie podejście, chociaż rozumiem, że wynik motywuje, jest najważniejszy. Za dużo pieniędzy jest do stracenia, by było inaczej…

W mijającym roku, transmisji wpisujących się w moje proste kryterium, zbyt wielu nie widziałem. Wszystkich oczywiście oglądać nie mogłem. Posuchy raczej też nie było, skoro mogę podjąć się subiektywnego wyboru. Zatem zaczynamy…

Pierwsze półrocze, sezon 2012/13:

19.01.2013, 20. kolejka La Ligi.
Real Sociedad – FC Barcelona 3:2
Katalońska ekipa przyzwyczaiła wszystkich do tego, że przeważnie wygrywa miło, lekko i przyjemnie. Na początku roku nic nie zwiastowało, że taki stan się zmieni, przede wszystkim w meczach pucharowych. Podobnie było w San Sebastian. Do czasu. Ambitni Baskowie, mający za sobą bardzo udany sezon, podnieśli się z kolan i pokazali, że „prawdziwej Blaugrany” już nie ma… W styczniu dali sygnał innym?

23.02.2013, 16. kolejka Ekstraklasy.
Korona Kielce – Legia Warszawa 3:2
Nie oszukujmy się: do ligi angielskiej jeszcze nam daleko. Niech nikt nie da się zwieść, że poziom „prawie jak” w Premier League, a takie słowa potrafią się wyrwać, sympatycznemu skądinąd, Kazimierzowi Węgrzynowi (dla rozluźnienia filmik poniżej). Jednak w Kielcach nie było źle. Ciężkie boisko, ale piłkarze stanęli na wysokości zadania. Przynajmniej jakoś się to oglądało.

10.03.2013, 29. kolejka Premier League.
Liverpool FC – Tottenham Hotspur FC 3:2
W tym meczu było wszystko; poczynając od ładnych akcji, kończąc na błędach – nie tylko tych w wykonaniu formacji obronnej THFC. Nawet „nura” w polu karnym dał, znakomity ostatnio, Luis Suarez (przyznaję jednak, że obrońca Kogutów, Benoit Assou-Ekotto, bez winy do końca nie był). Na Anfield wszyscy stworzyli więc widowisko kompletne.

14.03.2013, Liga Europy, 1/8 finału.
Chelsea FC – Steaua Bukareszt 3:1
Wyróżniam głównie za pierwszą połowę. Rumuni postawili twarde warunki w pierwszych 45 minutach. Póki siły ich nie opuściły, gryźli trawę. Zastosowali pressing, który mógł narzucić przez 90 minut gry w poprzednim sezonie tylko Bayern Monachium. Podopieczni Rafaela Beniteza musieli wznieść się na wyżyny, żeby pokonać taką przeszkodę…

09.04.2013, Liga Mistrzów, ćwierćfinał.
Borussia Dortmund – Malaga CF 3:2
W Dortmundzie były niedokładności, zdarzały się przestoje, ale druga połowa wszystko wynagrodziła. Drugą młodość przeżywał tego dnia Joaquin, koncert zakończył zaś Brazylijczyk Felipe Santana. Obu już w tych klubach nie ma. Cieniem kładzie się jedynie postawa sędziów, do których wszyscy oprócz gospodarzy mieli pretensje.

07.06.2013, eliminacje do Mistrzostw Świata 2014.
Austria – Szwecja 2:1
Świętnie się oglądało. Byłem pod wrażeniem determinacji i pasji. Jesteśmy 100 lat za ludźmi z naszego kontynentu, mimo że wszystkie trzy kraje brazylijski mundial obejrzą tylko w telewizji…

Drugie półrocze, sezon 2013/14:

26.10.2013, 10. kolejka La Ligi.
FC Barcelona – Real Madryt 2:1
Początkowo miało nie być tego klasyku w zestawieniu, bo ostatnio z jego poziomem było różnie. Ale ruszyłem głową i przypomniałem sobie, że postawa gospodarzy była dla mnie czymś nowym, odkrywczym, szczególnie w pierwszej części meczu. Od dawna nie widziałem tak zdyscyplinowanej Barcelony, która nie pozwoliła Realowi praktycznie na nic: harowali wszyscy, nie wykluczając zawodników ofensywnych. Po przerwie wyszła już zupełnie inna Barcelona, a zwycięstwo mogła równie dobrze zawdzięczać szczęściu.

24.11.2013, 12. kolejka Premier League.
Cardiff City – Manchester United 2:2
Dzień wcześniej sześć bramek padło w derbach Liverpoolu, ale nie miałem okazji oglądać meczu. Było jednak w tamten weekend spotkanie, które było godne uwagi. Na jego poziom momentami kręcił nosem Przemysław Rudzki. Mnie się podobał. I to bardzo. Obejrzałem grę w starym angielskim stylu.

04.12.2013, 14. kolejka Premier League.
Manchester United – Everton FC 0:1
Znowu Manchester, znowu United, znowu nie w roli głównej… Chciałoby się pochwalić Davida Moyesa, ale na razie nie ma za co. Menedżer „Czerwonych Diabłów” nie ma dobrej prasy. Nie od dziś jednak wiadomo, że łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Można natomiast, i nawet trzeba, docenić pracę Roberto Martineza. Moja satysfakcja jest podwójna. Otóż, kiedy jeszcze nie było słychać o ewentualnym następcy Moyesa, typowałem, że Hiszpan będzie odpowiednim, godnym kandydatem.

00083842-642

Podwójna dlatego, że Evertonu zwyczajnie nie darzyć sympatią po prostu się nie da.
Trzecią satysfakcję zostawię miłośnikom statystyk – The Toffees wygrali na Old Trafford pierwszy raz od 21 lat. Duża w tym wszystkim zasługa, byłego gracza United, Tima Howarda (nie dziwię się wcale, że Jan Mucha był tylko zmiennikiem Amerykanina).

Paweł Król