Historia pewnej fotografii (20)

Kibice niekiedy odwracają się od piłkarzy swojej drużyny, ale zdarzają się tacy piłkarze, którzy odwracają się od swoich fanów. Dosłownie!

Gdy rozmawiałem z Anglikami, często pytałem ich; który piłkarz był najlepszy na Wyspach? Większość odpowiadała bez wahania – George Best.
A kto wywinął największy numer w tamtejszej lidze? Prawdopodobnie Sammy Nelson. Obu piłkarzy łączy miejsce urodzenia – Belfast. Obaj też grali razem w reprezentacji Irlandii Płn. Dziś skupię się jednak na tym drugim…

Był 3 kwietnia 1979 r. Piąty w tabeli Division One (tak się wtedy nazywała Premier League) Arsenal podejmował na Highbury ósme Coventry City.
Dla gospodarzy była to 33. kolejka, dla rywali 35. Arsenal nadal liczył się w walce o mistrzostwo (choć już tylko teoretycznie), na pewno jednak walczył o udział w Pucharze UEFA.
Jakież było zdziwienie, gdy ich pupil i wielce doświadczony lewy obrońca Sammy Nelson wbił samobója! Kibice nie oszczędzali piłkarza i gdy ten miał piłkę przy nodze, gwizdali z całych sił.

Nelson był wściekły i na siebie i na kibiców. Jak się potem okazało, owa złość go tylko motywowała. Szalał z tyłu i wyprowadzał groźne kontry. Zapuszczał się pod bramkę przeciwników i jeszcze szybciej wracał na swoje miejsce w defensywie.
W końcu nadeszła 77. minuta meczu. Gdy kibice powoli godzili się z porażką, nasz bohater wbiegł w pole karne rywali i zdobył pięknego gola.
Zamiast się cieszyć ze zdobycia bramki, on podbiegł pod sektor North Bank (tam siedzieli najzagorzalsi fani AFC), opuścił spodenki i pokazał wszystkim dupę.

Po tym numerze federacja zawiesiła go na dwa tygodnie i ukarała finansowo.
W dzisiejszych, chorych czasach, piłkarz pewnie nie grałby pół roku i musiałby przepraszać cały świat we wszystkich możliwych mediach.
A gdyby akurat na tym sektorze, w pierwszych rzędach siedział np. czarnoskóry gej? Koniec kariery, pozbawienie wolności i publiczna chłosta w Hyde Parku!

W tamtym meczu skończyło się 1:1. Tabela po sezonie wyglądała tak:

tabela

Ależ zacne ekipy; Nottingham Forest, Ipswich Town, wspomniane Coventry czy Bristol City. Ostatnia pozycja w tabeli – Chelsea.

Samuel (bo tak brzmiało jego prawdziwe imię) Nelson był bardzo lubiany, zarówno przez piłkarzy, jak i przez fanów (po tym incydencie kibice lubili i szanowali go jeszcze bardziej). Zawodnik był znany z niekonwencjonalnych pomysłów i specyficznego poczucia humoru, niewykluczone więc, że owe gwizdy w tamtym meczu były świadome, na podpuchę. Ale to tylko moje przypuszczenia…

W Arsenalu grał w latach 1966-81 i dla tego klubu rozegrał 339 meczów, strzelając 12 goli. Karierę zakończył w Brighton.
W kadrze Irlandii Płn. 51 spotkań bez zdobyczy bramkowej. Był na Mistrzostwach Świata 1982, gdzie jego reprezentacja wyszła na pierwszym miejscu z grupy 5.

W głosowaniu fanów Kanonierów na całym świecie, pan Sammy zajął 35. miejsce w plebiscycie „Greatest 50 Players”.
Pisano o nim – Każda drużyna potrzebuje bohaterów, takich jak Sammy Nelson.

***

Na zakończenie jeszcze jedna fotka, na której widnieje Nelson, ale stoi tyłem. Tu bohaterem piewszoplanowym pozostaje arbiter Ray Toseland, który pokazuje Samuelowi żółtą kartkę. Zdjęcie zrobione w 1976 r. w derbach Arsenalu z Chelsea.

Booked By Referee

Dariusz Kimla