Historia pewnej fotografii (32)

Jego nazwisko widnieje na liście byłych piłkarzy Molde FK, pomiędzy niejakim Ulrichem Møllerem a Kjetilem Rekdalem.

Kariery w piłce nie zrobił, chociaż próbował swoich sił. Kontuzje sprawiły, że wziął się za inne zajęcia. Dzisiaj jest przede wszystkim znanym pisarzem, bardzo popularnym w Polsce, i autorem scenariuszy do filmów.

W 1978 roku Jo Nesbø, na zdjęciu z przodu po lewej stronie, miał 18 lat i zdobył z Molde Puchar Norwegii w kategorii juniorskiej. Dwa lata później doznał kontuzji kolana, która wykluczyła go z dalszych występów w roli napastnika.

Jak wielu Skandynawów, w młodości był zapatrzony w ligę angielską. W wywiadach przyznał, że największą sympatią darzy Tottenham Hotspur.

W wolnym czasie nie zapomina jednak też o Molde i niekiedy gości na meczach tego klubu. Dość ciekawy tekst poświęcony jego osobie znalazłem zresztą tutaj.

W swojej twórczości Nesbø nie wypełnia stron piłką nożną. Sporadycznie tylko umieszcza jakieś drobne nawiązania do futbolu, skupiając się raczej na zagmatwanych kryminalnych zagadkach, które najczęściej rozwiązuje niesforny komisarz Harry Hole.

Nie należę osobiście może do największych fanów książek norweskiego autora, ale je czytam. Potrafią one zmusić do myślenia, czasami także lekko przestraszyć, jak również pierwszorzędnie rozładować napięcie jednym czy drugim żartem.

Ostatnio z kolei obejrzałem film, do którego scenariusz współtworzył ten niespełniony piłkarz. Ma on już parę lat, jest z 2011 r. Nosi tytuł Jackpot. W tym miejscu można go zobaczyć legalnie.

Problemy zaczynają się w nim wtedy, gdy czterech ludzi wygrywa w zakładach bukmacherskich – trafnie typując dwanaście z dwunastu meczów piłkarskich (w decydującym o sukcesie kuponu Rosenborg musiał zremisować z Aalesunds FK, niejako wbrew początkowemu założeniu typujących) – pokaźną sumę norweskich koron. Jeśli miałbym go jednak komuś polecić, to wyłącznie w drodze rozrywki.

Wyobraźnia ludzka nie zna granic, chciałoby się powiedzieć o tym filmie w drodze podsumowania i jednocześnie niezdradzania szczegółów. Może gdyby nie kontuzja, to tej nieograniczonej wyobraźni poza boiskiem Jo Nesbø nie ujawniłby nigdy. Teraz pozostaje wyłącznie atakującym słowem, zastawiając liczne pułapki na swych czytelników, wykazując się przy tym wyczuciem i sprytem. Przeważnie snajperski instynkt go nie zawodzi.

Paweł Król