Historia pewnej fotografii (36)

Po obejrzeniu opisanego przeze mnie niedawno wydania magazynu Premier League World, w którym było o powrocie do elity Leeds United, postanowiłem zgłębić wątek koszulki z numerem 4…

Kiedyś funkcjonowało w obiegu powiedzenie, że zachwyt nie ma końca. Słowa te dobrze oddają moją reakcję na galerię zdjęć, którą mogłem zobaczyć. Zrobiła takie wrażenie, że przepadłem. Dedykowana była legendarnemu pomocnikowi ze Szkocji, Billy’emu Bremnerowi.

To właśnie on, mierzący zaledwie 165 cm wzrostu, rudowłosy gracz urodzony w Stirling, występował z czwórką. Koszulkę z tym numerem miała na sobie starsza fanka w materiale o tegorocznym awansie Leeds United do Premier League we wspomnianym na wstępie programie.

Jej wygląd, wzór odwoływał zainteresowanego tematem do 1972 roku. W tymże czasie drużyna z Elland Road w tego typu koszulkach wychodziła do gry w Pucharze Anglii, po który wtedy zresztą sięgnęła.

Stroje popularnych Pawi w ogóle były wyjątkowe. Zwróciłem uwagę, że oprócz skromnego i jednocześnie konkretnego wyglądu koszulek, piłkarze mieli na getrach numery zamknięte w kształcie jakby małego proporczyka czy też tabliczki.

Były to czasy, w których wszystkiego było znacznie mniej. Nic nie było rozrośnięte do dzisiejszych rozmiarów. Wzdychać nie będę, udawać, bo nie było mnie jeszcze na świecie wówczas, trudno za to odmówić ówczesnej modzie pewnego uroku. Poza tym osoby urodzone jeszcze 40 lat temu z całą pewnością pamiętają, jak to było kiedyś. Doświadczyły namiastki deficytu. A może nawet inaczej: tego, że do gry wystarczał zwyczajny strój i kawałek wolnego miejsca. Niezbędny zaś przedmiot, piłkę, można było wprost wyczarować…

Wrócę z pobocza do tematu głównego, zostawiając wspomnienia. Główna fotografia przedstawia starcie Billy’ego Bremnera z ćwierćfinału Pucharu Anglii z Tottenhamem. Wykonana została 18 marca 1972 r. Kapitana Leeds ujarzmia walijski obrońca Kogutów Mike England. Nawiasem mówiąc, podobnych walk wręcz Bremner stoczył w karierze sporo. Jednak w parze z zadziornością, krewkością tego szkockiego charakteru szły wysokie umiejętności czysto piłkarskie. Dość powiedzieć, że gość ten rozegrał blisko 600 meczów dla Leeds. Strzelił prawie 100 goli dla tego klubu. Zdobywał z drużyną cenne trofea, w tym dwukrotnie zostawał mistrzem Anglii. W 1973 r. znalazł się na piątym miejscu najlepszych piłkarzy w Europie w plebiscycie organizowanym przez „France Football”. Rok później zagrał z reprezentacją Szkocji na mistrzostwach świata w RFN. Za swój wkład na niwie klubowego futbolu doczekał się nawet pomnika przy Elland Road.

Próbkę talentu, wybrane akcje BB można zobaczyć w kilkuminutowej kompilacji, którą zamieszczam poniżej.

Możliwe, że niewiele wiem o jego klasie. W każdym razie na podstawie materiałów, które poznałem, stwierdzam, że na boisku był całym sobą. Jak żołnierz bezgranicznie oddany obowiązkom i misji, który w takich chwilach nie myśli o niczym innym.

Na koniec wrócę do galerii zdjęć poświęconej temu nieżyjącemu już byłemu piłkarzowi. W całości zamieszczona jest tutaj.

Każde zdjęcie jest wyjątkowe i warto przeznaczyć kilka chwil na przejrzenie tego zbioru obrazów. Być może fotografie te nie zostawiają zbyt wiele miejsca dla odbiorcy na interpretację, ale nie jest to przecież malarstwo. W mojej ocenie świetnie za to dokumentują i zarazem oddają klimat epoki.

Na drugim zdjęciu, które chcemy zaprezentować, Billy Bremner biegnie po zwycięskim ćwierćfinale (nadal jesteśmy przy 1972 r., Pucharze Anglii: Leeds United – Tottenham Hotspur 2:1) jakby wprost w kierunku obiektywu. Jest wyraźnie zmęczony, naznaczonym trudem spotkania, lecz spełniony. W dodatku nie jest sam na tym ujęciu.

Paweł Król