Historia pewnej fotografii (40). Rita Hayworth i Ferenc Puskás w Mieście Aniołów

Muszę przyznać, że zafascynowało mnie to zdjęcie: kobiece piękno i piłkarski geniusz na jednym obrazku.

Po lewej być może najbardziej urodziwa gwiazda w historii kina. Po prawej – facet, który zupełnie nie wygląda na wybitnego sportowca, a jest szóstym snajperem w historii Realu Madryt (wyprzedził go niedawno Karim Benzema, ale przez długi czas nikt inny tego nie zrobi), trzykrotnym zdobywcą Pucharu Europy oraz czwartym strzelcem w historii gier reprezentacyjnych. Poza tym: pięć razy mistrz Węgier, tyle samo razy Hiszpanii.

***

Gdy Humphrey Bogart dostał propozycję zagrania w „Gildzie”, odmówił, argumentując w taki oto sposób: publiczność zobaczy piękną Ritę Hayworth i nie będzie już chciała patrzeć na nikogo innego. Pewnie ta decyzja była błędem „Bogeya” (– W jaki sposób osiąga pan tak zbolały wyraz twarzy? – Zwyczajnie. Wkładam lewy but na prawą nogę i odwrotnie), ale gdy się popatrzy na ten fragment, można chłopa zrozumieć. Ciekawe, jak zareagowała na obawy Bogarta jego żona Lauren Bacall, również kobieta nie z tej ziemi. W każdym razie Johhny’ego Farrella zagrał Glenn Ford.

Szukałem informacji na temat fotki zdobiącej ten odcinek „Historii” prostą metodą – wpisując w Google: „rita hayworth ferenc puskas”. Wyniki wyszukiwania okazały się… przygnębiające: „Światowy Dzień Choroby Alzheimera”, „choroba Alzheimera”… Oprócz jednego wpisu, odsyłającego do Twittera, wszystkie inne z pierwszej strony Google’a łączą nas z tekstami dotyczącymi „najczęstszej postaci otępienia, nieuleczalnej i postępującej choroby neurodegeneracyjnej, prowadzącej do śmierci pacjenta”.

***

Margarita Carmen Cansino (tak brzmiało prawdziwe nazwisko Hayworth) i „Galopujący major” (na marginesie, ksywę tę pożyczył jakiś cymbał z „Krytyki Politycznej”) spotkali się 28 sierpnia 1961 r. na Coliseum Stadium przy okazji towarzyskiego meczu Los Angeles UC – Real Madryt.

Drużyna z Miasta Aniołów była wyjątkowo gościnna, gdyż pozwoliła gościom ze stolicy Hiszpanii zdobyć dziewięć goli, a żaden z jej zawodników ani razu nie pokonał bramkarzy Królewskich, Rogelio Domíngueza i Juana Bagura.

Tak to wyglądało:

28.08.1961, Coliseum Stadium w Los Angeles

Los Angeles United – Real Madryt 0:9 (0:7)

0:1 Luis del Sol ?’
0:2 Luis del Sol 12´
0:3 Justo Tejada 25´
0:4 Alfredo Di Stéfano 27´
0:5 Alfredo Di Stéfano 27´
0:6 Justo Tejada 35´
0:7 Ferenc Puskás 44´
0:8 Ferenc Puskás 47´
0:9 Alfredo Di Stéfano 52´

Trudno tak naprawdę do końca stwierdzić, czym było Los Angeles United. Może czymś w rodzaju all-star team z tego miasta? Na stronie rsssf.com znalazłem nawet skład z tego meczu, ale drużyna została tu określona jako „Los Angeles UC”, a błędów w nazwiskach jest tyle, że często nie sposób dojść do tego, kto zacz:

Lazslo Zahar; A. Martínez, Figueroa; Soto, Danielson, McNanus; A. Zerheusen, H. Bicek, G. Laperutta, Bela Zahar, L. Rudulski.

Za to bez problemów można dojść do tego, kto reprezentował gości:

Rogelio Domínguez (45. Juan Bagur); Isidro Díaz (Felo), Pedro Casado, José Santamaría (Pachín); José María Vidal (Vicente Miera), Antonio Ruiz; Justo Tejada (Félix Ruiz), Luis del Sol (Agne Simonsson), Alfredo Di Stéfano, Ferenc Puskás, Paco Gento (Canário).

Sędzia: Johnny Best (USA)

Ciekawe, czy arbiter to prawdziwa postać.

***

Tournée Realu Madryt, które miało miejsce w 1961 r., zaczęło się w Chile, a zakończyło w USA, gdzie zdobywcy piątego Pucharu Europy zaaplikowali niemal dwucyfrówkę drużynie z LA na oczach señory Hayworth, gościa honorowego imprezy. Ponoć całość poleciała w amerykańskiej telewizji, i to w kolorze.

W ogóle wojaże Królewskich do Stanów to temat na osobny tekst, który napiszę, kiedy przestanę być leniwy.

Dodajmy, że 9:0 to najbardziej pokaźna goleada Realu w historii przedsezonowych tournées klubu.

Rita Hayworth i Ferenc Puskás na jednym zdjęciu. Nie mam tylu informacji na temat tego wydarzenia, ile mogłem „sprzedać” przy okazji wspólnej fotki Brigitte Bardot i Pelégo. No, ale może lepsze to niż newsy na temat Mauro Icardiego, którego Królewscy nie kupili, gdyż uznali za palanta, i jego lepszej (?) połowy, której nazwiska w tej chwili nie pomnę, straszące ostatnio w hiszpańskich dziennikach.

Piękna, wspaniała aktorka i genialny piłkarz. Oboje dali niesamowitą ilość wzruszeń tysiącom, może milionom, ludzi. Później przegrali z jedną z najgorszych chorób. Za cholerę nie umiem znaleźć sensu w ich końcu.

Marcin Wandzel