Jak Salenko i Demjanenko? Jewhen Konoplanka zagra w Cracovii

Ukraiński skrzydłowy podpisał kontrakt z „Pasami”. Czy duże nazwisko gwarantuje wielkiego piłkarza?

32-latek związał się z krakowskim klubem półrocznym kontraktem. Konoplanka to 86-krotny reprezentant Ukrainy, dla której strzelił 21 bramek. Ma na koncie chociażby grę w mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy, reprezentował barwy m.in. Sevilli FC, Schalke 04 i Szachtara Donieck.

Takie głośne nazwiska to w polskiej lidze nadal rzadkość, choć mamy obecnie przyjemność oglądać w akcji Lukasa Podolskiego. 36-latek to była gwiazda reprezentacji Niemiec, grał w Bayernie Monachium, Arsenalu FC czy Galatasarayu SK. Teraz – tak jak obiecał – przeszedł do Górnika Zabrze i jest motorem napędowym zespołu Jana Urbana. W Radomiaku gra z kolei Wenezuelczyk Mario Rondón (ur. 1986), przed laty znaczący zawodnik w ligach portugalskiej i rumuńskiej. W kadrze krakowskiej Wisły znajduje się także nasz finalista Ligi Mistrzów (z Borussią Dortmund), Jakub Błaszczykowski.

W przeszłości nie brakowało w lidze nad Wisłą piłkarzy, którzy mieli za sobą epizody (niektórzy całkiem pokaźne) w wielkich europejskich klubach lub reprezentacjach. Przypomnijmy – naszym zdaniem – najważniejszych, którzy przemknęli przez polską ligę:

Vadis Odidja-Ofoe (ur. 1989) – belgijski pomocnik miał za sobą epizod w Anderlechcie i całkiem znaczącą kartotekę w Club Brugge. Do Legii przyszedł jako 27-latek, niemal z miejsca stając się gwiazdą i reżyserem gry drużyny, która awansowała do Ligi Mistrzów. Odidja-Ofoe w barwach Legii strzelił gola Realowi Madryt w słynnym meczu bez publiczności. Przy Łazienkowskiej padł wówczas remis 3:3. Z Warszawy czmychnął do Grecji, obecnie kopie w barwach KAA Gent.
Ekstraklasa: 31 meczów, 4 gole.

Amaral (ur. 1973) – brązowy medalista olimpiady w Atlancie (1996 rok) zanotował 10 spotkań w pierwszej reprezentacji Brazylii, będącej wówczas mistrzem świata. W Europie Amaral kariery nie zrobił. Odbił się od wielkiej Parmy, trochę pokopał w Benfice i Fiorentinie. Do Pogoni Szczecin ściągnął go Antoni Ptak w 2006 roku. Jego celny strzał zapewnił „Portowcom” wygraną w meczu z Górnikiem Łęczna (2:1) i to by było na tyle z popisów „canarinho”.
Ekstraklasa: 16 meczów, 1 gol.

Dong Fangzhuo (ur. 1985) – gość jak efemeryda przemknął przez Manchester United Alexa Fergusona (zagrał po jednym meczu w Premier League i Lidze Mistrzów), trochę postrzelał dla belgijskiego Royalu Antwerp. W 2010 roku na Chińczyka skusiła się warszawska Legia. Napastnik z Kraju Środka szczęścia warszawianom nie przyniósł – w dwóch meczach z jego udziałem legioniści uciułali ledwie punkt. Chińczyk nie był w stanie trafić do siatki nawet w Młodej Ekstraklasie i szybko mu podziękowano.
Ekstraklasa: 1 mecz.

Eduardo (ur. 1983) – Brazylijczyk z chorwackim paszportem przychodził do Warszawy w wieku mocno zaawansowanym. Duet chorwackich parodystów u steru Legii: Romeo Jozak i Dean Klafurić, oczekiwał, by Eduardo czarował w polskiej ekstraklasie jak za dawnych lat w barwach Arsenalu i Szachtara. Nic z tego. Brazylijczyk w stolicy tylko odcinał kupony od mołojeckiej sławy.
Ekstraklasa: 11 meczów.

Olivier Kapo (ur. 1980) – francuski zdobywca Pucharu Konfederacji (rok 2003) najlepiej radził sobie w swoim kraju. Dostał sporo szans w Juventusie, dużo mniej w Celticu. W 2014 roku sięgnęła po niego kielecka Korona i Kapo okazał się niezwykle wartościowym nabytkiem. Jego gol zadecydował o zwycięstwie nad krakowską Wisłą, uratował remis z bydgoskim Zawiszą, wreszcie celnym strzałem spuścił z ekstraklasy GKS Bełchatów. Szkoda, że nad Silnicą wytrzymał tylko sezon.

Ekstraklasa: 27 meczów, 7 goli.

Waleri Kazaiszwili (ur. 1993) – Gruzin w Eredivisie rozegrał ponad 100 spotkań, do Polski przychodził jako etatowy reprezentant swojego kraju. W barwach Legii zanotował mecze przeciwko Borussii, Realowi i Ajaxowi. Nieźle. W ostatnim ligowym występie strzelił jedyną bramkę – pokonał Dariusza Trelę z Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, ustalając wynik na 6:0. Później błyszczał za oceanem, w barwach San Jose Earthquakes.
Ekstraklasa: 12 meczów, 1 gol.

Nacho Novo (ur. 1979) – Hiszpan świetnie radził sobie w szkockim Rangers FC. Rozegrał dlań ponad 160 spotkań, strzelił prawie 50 goli. W 2008 roku jego trafienie w serii rzutów karnych w półfinale Pucharu UEFA z Fiorentiną dało Rangersom awans do finału tych rozgrywek. Do Legii zawitał zimą 2012 roku i wytrzymał w Warszawie pół roku. Okazał się jednym z największych transferowych rozczarowań Legii.
Ekstraklasa: 11 meczów.

Kew Jaliens (ur. 1978) – obrońca z Holandii pojawił się w Krakowie wraz z zaciągiem holenderskiego trenera Wisły, Roberta Maskaanta. Zagrał 15 razy w reprezentacji „Oranje”, w tym na mundialu w 2006 roku. Był podstawowym obrońcą Sparty Rotterdam, Willem II Tilburg i AZ Alkmaar. Z tym ostatnim regularnie grał w europejskich pucharach. I właśnie na doświadczenie defensora liczył Maskaant. Jaliens nie odstawał, ale i nie wyróżniał się w barwach Wisły. Swoje w Krakowie jednak zarobił.
Ekstraklasa: 46 meczów, 1 gol.

Daisuke Matsui (ur. 1981) – 31-krotny reprezentant Japonii przychodził do Gdańska jako zawodnik, który nie poradził sobie w Slavii Sofia. Wcześniej błyskotliwy pomocnik z Kraju Kwitnącej Wiśni przez pięć sezonów regularnie występował w Ligue 1 (Le Mans FC, AS Saint-Étienne, Grenoble Foot 38). Do Polski przyjechał z żoną Rosą Kato – japońską modelką i aktorką. W jednym z wywiadów przyznał, że „są jak Beckhamowie”. Do klasy Davida sympatycznemu Japończykowi brakowało jednak wiele, choć jego dwa celne trafienia z karnych zapewniły Lechii trzy punkty w meczu z Legią (2:0).

Ekstraklasa: 15 meczów, 4 gole.

Ulrich Borowka (ur. 1962) – do Widzewa przychodził zimą 1996 roku jako jeden z symboli silnego Werderu Brema z przełomu lat 80. i 90. XX wieku. Ale też jako alkoholik i wykolejeniec. Do legendy przeszło jego jedzenie śniegu na obozie z górach, żeby nawodnić skacowany organizm. W Łodzi częściej niż na boisku był widywany w barze nieistniejącego już hotelu Centrum. Grał w barwach RFN podczas Euro 1988.
Ekstraklasa: 8 meczów.

André Martins (ur. 1990) – dopiero co pożegnał się z warszawską Legią. W 2018 roku przychodził do stolicy jako były gracz Sportingu CP oraz Olympiakósu SFP. Grał tam raczej regularnie. Ze stołecznym klubem reprezentant Portugalii zdobył dwa mistrzowskie tytuły. Zimą odszedł do Izraela.
Ekstraklasa: 94 mecze, 2 gole.

Oleg Salenko (ur. 1969) – do Szczecina przychodził w glorii króla strzelców mundialu 1994, na którym strzelił pięć goli Kamerunowi. Rosjanin miewał niezłe występy w Dynamie Kijów oraz Valencii CF. W 2000 roku był już cieniem samego siebie, częściej pociągał z butelki niż kopał piłkę. W barwach Portowców zagrał 17 minut w meczu ze Stomilem Olsztyn i tyle go widzieli.

Ekstraklasa: 1 mecz.

Miloš Krasić (ur. 1984) – Serb wywalczył sobie niezwykle mocną pozycję w CSKA Moskwa. Z „Armiejcami” święcił triumfy w Rosji, skąd poszedł do Juventusu. W Turynie w ciągu dwóch sezonów zaliczył 40 spotkań, ciesząc się ze scudetto. Do Gdańska przychodził jako rezerwowy w ekipie zdobywcy Pucharu Turcji, Fenerbahçe SK. Nad Motławą blondwłosy pomocnik czasem przypominał sobie o dawnej świetności.
Ekstraklasa: 86 meczów, 7 goli.

Danijel Ljuboja (ur. 1978) – kolejny Serb w talii, mający na koncie 19 gier dla swojego kraju występującego pod rozmaitymi nazwami (Jugosławia, Serbia i Czarnogóra, wreszcie Serbia). Niepokorny gość, który zagrał ponad 40 spotkań dla PSG, na co zapracował sobie regularnością w barwach Strasbourga FC. Miał na koncie mecze na mundialu w 2006 roku. W barwach Legii błyszczał w lidze, jeśli… mu się chciało. Lubił zajrzeć do kieliszka, co ostatecznie zakończyło jego karierę w stolicy.
Ekstraklasa: 56 meczów, 23 gole.

Anatolij Demjanenko (ur. 1959) – legenda Dynama Kijów. Rudowłosy defensor aż pięć razy sięgał po mistrzostwo ZSRR, raz po Puchar Zdobywców Pucharów. Grał na trzech mundialach, był wicemistrzem Europy z 1988 roku. Na koniec kariery zawitał do Łodzi, gdzie nie sprawdził się w ekipie ówczesnego beniaminka, Widzewa. Wrócił na Ukrainę – tam jeszcze przez sezon pokopał w Dynamie.
Ekstraklasa: 13 meczów.

Cristian Pasquato (ur. 1989) – Włoch zaczynał z wysokiego C, próbując szczęścia w Juventusie. Nie przebił się w barwach „Starej Damy” i kontynuował karierę w kliku włoskich klubach. Jako 27-latek wyjechał do Rosji (Krylja Sowietow Samara), skąd trafił do Legii. Filigranowy pomocnik najlepiej spisywał się przeciwko zespołom z Małopolski – strzelił gola Niecieczy, zapewnił zwycięstwo w meczu z Wisłą przy Reymonta. Oczekiwano od niego zdecydowanie więcej i Pasquato wrócił na Półwysep Apeniński.
Ekstraklasa: 29 meczów, 2 gole.

Grzegorz Ziarkowski