Jest nas mniej coraz. Polaków…
Cytat z filmu „Miś” idealnie pasuje do tego, co się dzieje w podstawowych jedenastkach polskich zespołów…
W tym sezonie mistrz Polski Raków Częstochowa osiągnął historyczny sukces – awansował do fazy grupowej Ligi Europy. Super. Na pierwszy mecz, z Atalantą BC w Bergamo, Dawid Szwarga w pierwszej jedenastce wystawił jednego Polaka. Na desancie biegał Łukasz Zwoliński. Biegał, bo graniem w piłkę trudno nazwać to, co zaprezentował 30-letni napastnik. A dziesięciu pozostałych? Jasnogórska „bałkanica”, wsparta zimnokrwistym Szwedem Gustavem Berggrenem, wyjątkowo tego wieczoru nieudolnym Ukraińcem Władysławem Koczerhinem i – dla kontrastu – niezłym, choć chaotycznym Niemcem Johnem Yeboahem. Z ławki rezerwowych weszli zawodnicy, którzy powinni być w orbicie zainteresowań nowego selekcjonera, Michała Probierza, czyli Ben Lederman i Marcin Cebula. Podejrzewam, że obaj w Italii nie wypadliby gorzej od Szweda czy Ukraińca. A przecież w szeregach Rakowa brakowało czterech podstawowych zawodników: Greka Strátosa Svárnasa, Serba Zorana Arsenicia, Hiszpana Iviego Lópeza oraz Chorwata Frana Tudora. Bardzo możliwe, że w innym przypadku w zespole mistrza Polski na mecz we Włoszech w ogóle na boisko nie wybiegłby żaden Polak.
Z kolei Legia Warszawa odniosła w czwartek piękne zwycięstwo w Lidze Konferencji Europy, pokonując 3:2 Aston Villę FC. W triumf ekipy Kosty Runjaicia spory wkład mieli Polacy, których czterech wybiegło w podstawowym składzie: bramkarz Kacper Tobiasz, wahadłowi Patryk Kun i Paweł Wszołek oraz będący w świetnej formie defensywny pomocnik Bartosz Slisz. Wszołek otworzył wynik spotkania i swoimi rajdami nękał defensywę klubu z Premier League. Warto zwrócić uwagę na fakt, że obronę Legii stanowili Serb Radovan Pankov, Francuz Steve Kapuadi i Portugalczyk Yuri Ribeiro.
Żaden z nich – moim zdaniem – nie stanowi gwarancji solidności. Latem klub ze stolicy sprzedał do Celticu FC niezwykle solidnego Maika Nawrockiego, który – ze względu na kontuzję – nie został zgłoszony do fazy grupowej Ligi Mistrzów…
W lidze niewiele lepiej
Skoro w jedenastkach pucharowiczów prym wiodą obcokrajowcy, może lepiej jest u naszych ligowców? W ekipie lidera, Śląska Wrocław, na środku obrony gra co prawda 21-letni Łukasz Bejger, ale kolejni młodzi – Aleksander Paluszek, Mateusz Żukowski czy odkrycie mistrzostw Europy do lat 17 Karol Borys – u Jacka Magiery wchodzą z ławki rezerwowych. W ekipie lidera ekstraklasy gra skuteczny Hiszpan Erik Expósito, któremu sekundują Argentyńczyk Nahuel Leiva (obaj na zdjęciu), Duńczyk Patrick Olsen czy Bułgar Aleks Petkow.
Niewiele lepiej – jeśli chodzi o sytuację Polaków – wygląda wicelider, czyli białostocka Jagiellonia. W piątkowym meczu z ŁKS-em trener Adrian Siemieniec postawił na odkrycia tej rundy, czyli Bartłomieja Wdowika, Dominika Marczuka i Milosza Matysika, wspartych doświadczonym Tarasem Romanczukiem, naturalizowanym Ukraińcem. A reszta składu? Niemiec, Czech, trzech Hiszpanów, Portugalczyk i Angolczyk z francuskim paszportem. Chociaż ten ostatni, Afimico Pululu, strzelił dla „Jagi” dwa gole.
Na rodzimych zawodników w Lubinie stara się stawiać Waldemar Fornalik. W ostatnim meczu, z Wartą Poznań, w podstawowym składzie Zagłębia znalazło się siedmiu Polaków. I zdecydowanie wolę oglądać Kacpra Chodynę, Tomasza Pieńkę czy nawet Bartosza Kopacza, niż wielu kopiących się po czole „stranierich”, których wcześniej ochoczo sprowadzano do Lubina. Armia zaciężna ma się dobrze w Poznaniu. Ponieważ Lech skompromitował się w Europie blamażem ze Spartakiem Trnava, obcokrajowców pozyskanych w najlepszym oknie transferowym w historii gdzieś trzeba upchnąć. Dobrze chociaż, że w ekipie Holendra Johna van den Broma swoje miejsce mają Radosław Murawski, Filip Marchwiński i Filip Szymczak, a o miejsce w bramce udanie walczy Bartosz Mrozek.
Z pucharami pożegnała się także szczecińska Pogoń, z której za granicę odeszli Mateusz Łęgowski (do Włoch) i Sebastian Kowalczyk (do USA). W ich miejsce przyszedł Norweg Fredrik Ulvestad, a w ostatnim meczu z Cracovią z rodzimych zawodników w podstawowym składzie grali 28-letni Mariusz Malec, dwa lata starszy Rafał Kurzawa oraz 36-letni Kamil Grosicki. Sześciu Polaków w składzie na mecz z Lechem wystawił trener mieleckiej Stali Kamil Kiereś, ale i tak najważniejsi w jego teamie są Japończyk Kōki Hinokio, Białorusin Ilja Szkurin czy japońsko-fiński napastnik Kai Meriluoto, a z ławki rezerwowych wszedł m.in. reprezentant Malty Matthew Guillamier.
W drużynie Radomiaka rumuński trener Constantin Gâlcă przeciwko Puszczy Niepołomice wystawił sześciu Polaków, ale taki Jan Grzesik, Michał Kaput czy Dawid Abramowicz to raczej goście od noszenia fortepianu. Od grania na nim są Portugalczycy Lisandro Semedo, Leonardo Rocha, Luís Machado bądź skuteczny Brazylijczyk Pedro Henrique.
W dole rządzą… nasi
W klubach z dolnej części tabeli wyjątkiem jest chorzowski Ruch, który stawia na rodzimych graczy. Na dobre to chorzowianom nie wychodzi, bo okupują miejsce w ogonie tabeli. Dlatego ostatnio zakontraktowali Portugalczyka polskiego pochodzenia, Tomása Podstawskiego. Z kolei w przedostatniej Koronie Kielce stawiają na obcokrajowców, z których najlepiej wygląda Kanadyjczyk Dominick Zator, a nieźle wprowadził się hiszpański napastnik Adrián Dalmau. W ostatnim spotkaniu ŁKS-u Łódź trener beniaminka wystawił siedmiu Polaków, lecz gole dla łodzian strzelili obcokrajowcy. Trener Puszczy Niepołomice Tomasz Tułacz poszedł jeszcze dalej i postawił na dziewięciu Polaków, a czterech kolejnych wprowadził z ławki rezerwowych.
Jednak już na wyższych pozycjach (10– 14) tak różowo nie jest. Trener Widzewa Łódź Daniel Myśliwiec stawia na siedmiu graczy z zagranicy, choć niektórzy to dywersanci pełną gębą. W Cracovii proporcje zawodników krajowych do zagranicznych zmienił nieco mało udany debiut Kamila Glika (pięciu Polaków – sześciu obcokrajowców). Pięciu „stranierich” wystawili w jedenastkach szkoleniowcy Piasta Gliwice i zabrzańskiego Górnika, zaś czterem piłkarzom z zagranicy dał szansę trener poznańskiej Warty Dawid Szulczek.
Grzegorz Ziarkowski
Foto: Jakub Ziemianin/www.rakow.com, www.slaskwroclaw.pl