Klub rodzinny. JS Suresnes

Zawsze miałem podziw dla niewielkich klubów, które potrafiły dostrzec i rozwinąć talent danego zawodnika.

A ten konkretny – mam wątpliwości, co do zastosowania następującego słowa – rozsławił sam N’Golo Kanté; sezon po sezonie: dwukrotny mistrz Anglii z dwoma różnymi klubami, piłkarz sezonu w Premier League, a w międzyczasie wicemistrz Europy z Francją. Skromny, niewielkiego wzrostu specjalista od odbioru piłki.

Suresnes jest miejscowością położoną niespełna 10 kilometrów od centrum Paryża, w regionie Île-de-France.
Jest znane m.in. z uprawy winorośli. Liczy blisko 50 tysięcy mieszkańców. Na świat przyszli w tym miejscu choćby: Bruno i Benoît Cheyrou, filmowiec Leos Carax, Stéphane Antiga.

JS Suresnes jest skupiony w pierwszej kolejności na szkoleniu dzieci i młodzieży w wieku od lat 9 do 19, w tym dziewcząt. Założony został w 1936 roku.

Obiekt, na którym występują, nosi imię – jak się dowiedziałem – Maurice’a Huberta, męczennika ruchu oporu.

W całej tej krótkiej historii nie brakuje polskich akcentów. Chodzi o trenerów JSS: Piotra Wojtynę i Tomasza Bzymka. Drugi z wymienionych poznał się na talencie Kanté, który trenował i grał w Suresnes od 1999 do 2010 r.

Do dzisiaj Bzymek w samych superlatywach wypowiada się na temat pomocnika Chelsea, który nie zapomina o miejscu pochodzenia i stara się odwiedzać swój macierzysty klub.

Nawiasem mówiąc: podparyski JSS otrzymał z tytułu transferu czarnoskórego gracza jeszcze do Leicester City 240 tysięcy euro.

Przykład małego Suresnes dowodzi, jak istotną rolę odgrywają dla adeptów futbolu takie czy w ogóle podobne miejsca.

Paweł Król