Koronacja odroczona na dwie i pół godziny

Raków Częstochowa mistrzem Polski. Tak, to się stało naprawdę!

Ostatnie tygodnie były dla ekipy z Częstochowy bardziej gorzkie niż słodkie. Najpierw ocierający się o reprezentację Polski wahadłowy Patryk Kun poinformował o tym, że w nowym sezonie będzie piłkarzem warszawskiej Legii. Później – jak grom z jasnego nieba – spadła na piłkarską Polskę informacja, że po siedmiu latach pracy pod Jasną Górą po sezonie odchodzi trener Marek Papszun. Zastąpi go jeden z asystentów, 32-letni Dawid Szwarga. Jego tata, Mirosław, w latach 90. rozegrał ponad 70 spotkań w ekstraklasie w barwach wodzisławskiej Odry.

Wreszcie 2 maja na Stadionie Narodowym w finale Pucharu Polski częstochowianie nie unieśli roli faworyta. Przez niemal 120 minut grali z przewagą jednego zawodnika, a mimo tego ani razu nie pokonali bramkarza Legii, Kacpra Tobiasza. Młody golkiper z Warszawy został bohaterem stolicy, broniąc w szóstej serii rzutów karnych uderzenie Mateusza Wdowiaka. Półżartem można dodać, że Rakowowi nie wyszły nawet trzy pojedynki bokserskie, które w triumfalnym szale stoczył z nimi Serb Filip Mladenović. Raków miał szansę zdobyć trzeci Puchar Polski z rzędu. Wrócił do domu z niczym.

Pod brzuchem Vladana
Niedzielny mecz w Kielcach miał przypieczętować mistrzowską koronę dla Rakowa. Jak na ironię, rywalem była… Korona, dla której mecz z liderem był spotkaniem numer 500 w ekstraklasie. Ekipa Kamila Kuzery wiosną radzi sobie w lidze całkiem przyzwoicie – w tabeli wiosny zajmuje piąte miejsce (22 punkty w 13 meczach), Raków zdobył osiem „oczek” więcej. Na początku kielczanie mieli optyczną przewagę, „złocisto-krwiści” byli niesieni dopingiem kibiców. Raków miał kłopoty, by przedrzeć się pod bramkę gospodarzy. W 8. minucie po centrostrzale Kanadyjczyka Dominicka Zatora piłka spadła na poprzeczkę bramki lidera z Częstochowy. W defensywie Korony czujny był zwłaszcza Piotr Malarczyk, który nie dał rozwinąć skrzydeł atakującym gości.

Cuda niczym na Jasnej Górze działy się pod bramką gości od 30. minuty spotkania. Raków był naprawdę w sporych opałach – grecki stoper Strátos Svárnas ratował się faulem na Białorusinie Jewgieniju Szykawce, który wychodził sam na sam z bramkarzem. Z wolnego uderzył Jakub Łukowski, piłka trafiła w klatkę piersiową kompletnie zaskoczonego Vladana Kovačevicia, zaś po główce Miłosza Trojaka trafiła w rękę Ukraińca Władysława Koczerhina. Wreszcie do futbolówki dopadł Hiszpan Nono i uderzył tuż obok słupka. Po analizie VAR sędzia Tomasz Kwiatkowski zadecydował o rzucie karnym dla Korony (ręka Koczerhina). Strzał z jedenastu metrów Jakuba Łukowskiego był idealnym podsumowaniem tego bałaganu. Najlepszy strzelec gospodarzy uderzył mocno, Kovačević sparował piłkę, która odbiwszy się od ziemi, wpadła pod brzuchem bramkarza do siatki.

Trener Papszun wściekł się nie na żarty. Tuż po stracie gola zdjął z boiska bezproduktywnego Szweda Gustava Berggrena oraz Rumuna Bogdana Racovițana. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy przebitkę w polu karnym wygrał Koczerhin. Piłka spadła sześć metrów od bramki, pod nogi Fabiana Piaseckiego. Napastnik Rakowa płasko strzelił, lecz Marcel Zapytowski zdołał ręką zbić futbolówkę do boku. Ta leciała prosto na Brazylijczyka Jeana Carlosa, który w tej sytuacji kompletnie nie przypominał piłkarza z Kraju Kawy i „popisał się” tragiczną wręcz dobitką, nie trafiając z trzech metrów do bramki.

Pudło roku Tudora?!
Drugą połowę gospodarze rozpoczęli od mocnych uderzeń. Już 40 sekund po wznowieniu gry Zator huknął z 20 metrów wysoko nad poprzeczką, a po chwili Rumun Marius Briceag z dobrych czterdziestu sprawdził czujność Kovačevicia. Raków odpowiedział strzałem sprzed pola karnego Jeana Carlosa, lecz Zapytowski był na posterunku. Im dłużej trwała druga połowa, tym goście atakowali z coraz większym impetem. Strzał z rzutu rożnego w wykonaniu Bartosza Nowaka padł łupem bramkarza z Kielc. Zapytowski popisał się kapitalną interwencją w 67. minucie, gdy wybronił strzał z pola karnego w wykonaniu Chorwata Frana Tudora (otrzymał znakomite podanie od Serba Zorana Arsenicia), zaś Trojak wybił piłkę lecącą do bramki po poprawce Nowaka.

Kielczanie cofnęli się bardzo głęboko i ograniczyli się do przeszkadzania liderowi. Kreatywni w poprzednich kolejkach częstochowianie razili brakiem pomysłu. W nogi rywali walił Nowak, pokracznie strzelał Łotysz Vladislavs Gutkovskis, Marcin Cebula przegrywał pojedynki bark w bark. W 84. minucie rajdem po lewej stronie popisał się Jean Carlos, który zagrał płasko na środek pola karnego, wprost do Cebuli. Rezerwowy Rakowa strzelił dokładnie tam, gdzie stał Zapytowski. Wypracowanie klarownej okazji do zdobycia gola przychodziło ekipie Papszuna z mozołem. Tym bardziej, że w końcówce Raków grał wyjątkowo nerwowo i niedokładnie, a obrońcy Korony z wielką determinacją przeszkadzali piłkarzom lidera.

W doliczonym czasie gry gospodarze mieli wymarzoną okazję na dobicie rywali – po akcji Nono bramkarz Rakowa przechytrzył pędzącego sam na sam Kacpra Kostorza. Chwilę później przy wybiciu piłki z pięciu metrów pomylił się Zapytowski, ale… Tudor, który miał na nodze piłkę na wagę zdobycia tytułu mistrza Polski, nie trafił do bramki! Raków mistrzem Polski? Okazało się, że tak, bowiem dwie i pół godziny później w Szczecinie porażkę poniosła warszawska Legia. Na trzy kolejki przed końcem drużyna Papszuna ma 11 punktów przewagi nad ekipą Kosty Runjaicia i już nikt jej nie odbierze pierwszego w historii tytułu.

7 maja 2023, Suzuki Arena w Kielcach

31. kolejka PKO Ekstraklasy

Korona Kielce – Raków Częstochowa 1:0 (1:0)

Gol: Łukowski 36., k.

Korona: Marcel Zapytowski – Dominick Zator, Piotr Malarczyk, Miłosz Trojak, Marius Briceag – Jacek Podgórski (67. Marcus Godinho), Kyryło Petrow (76. Bartosz Kwiecień), Dalibor Takáč (67. Marcin Szpakowski), Nono, Jakub Łukowski (76. Dawid Błanik) – Jewgienij Szykawka (86. Kacper Kostorz).

Raków: Vladan Kovačević – Bogdan Racovițan (39. Wiktor Długosz), Zoran Arsenić, Strátos Svárnas – Fran Tudor, Gustav Berggren (39. Ben Lederman), Giánnis Papanikoláou, Bartosz Nowak (75. Mateusz Wdowiak), Władysław Koczerhin (62. Marcin Cebula), Jean Carlos Silva – Fabian Piasecki (62. Vladislavs Gutkovskis).

Żółte kartki: Zator, Takáč, Kwiecień / Piasecki, Berggren, Svárnas, Cebula, Arsenić, Papanikoláou.

Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów: 14 300.

Grzegorz Ziarkowski

Foto: twitter.com, facebook.com