Król, „Wiśnie” i rzemieślnicy, czyli Łotysze nad Wisłą

Było ich ponad dwudziestu. Nieliczni wyściubili nos poza ligową szarzyznę…

W niedzielę o godz. 20.45 na Stadionie Narodowym zagramy drugi mecz eliminacji mistrzostw Europy 2020. Naszym rywalem będzie Łotwa. Po wiedeńskiej wiktorii ekipa Jerzego Brzęczka przystąpi do gry w znakomitych nastrojach. Największy szkopuł w tym, by po czwartkowym meczu „plusy nie przesłoniły minusów” – jak mawiał klasyk.

Na kogo postawi selekcjoner? Wydaje się, że polska drużyna nieco okrzepła w boju o punkty, dlatego wątpliwości dotyczą tylko boków obrony – Bartosz Bereszyński i Tomasz Kędziora nieco odstawali od pewnych stoperów, dodatkowo u „Beresia” widać było brak… lewej nogi, bo niemal każdą akcję łamał do środka, stając się do bólu przewidywalnym dla rywala.

Kolejny mankament to gra środkowego pomocnika. Mateusz Klich we Wiedniu właściwie nie istniał, więc w jego miejsce może Karol Linetty? Oby Brzęczkowi nie przyszedł do głowy pomysł z wystawieniem ulubieńca z czasów Wisły Płock, Damiana Szymańskiego. Golem w Wiedniu miejsce w jedenastce wygrał sobie Krzysztof Piątek. Zgadzam się z publicystą sportowefakty.pl, Dariuszem Tuzimkiem, że pozostawienie go w niedzielę na ławce rezerwowych to… sabotaż.

Rok 2002 ku przestrodze
Historia meczów z Łotyszami ma prawie 90 lat. Po raz pierwszy zagraliśmy z nimi w Warszawie , w 1930 roku. Wygraliśmy aż 6:0 po czterech golach Jóżefa Nawrota, jednym Leonarda Malika i Mieczysława Balcera. Rok później w Rydze dołożyliśmy sąsiadom (Łotwa i Polska miały wówczas wspólną granicę) 5:0.
W okresie powojennym wygrywaliśmy niemal wszystkie mecze, za wyjątkiem jednego. W 2002 roku Polacy pod wodzą Zbigniewa Bońka ulegli 0:1, co skomplikowało nam sytuację w grupie eliminacyjnej. Ostatecznie to Łotysze pojechali na Euro 2004, a nie my…

Łącznie w 13 meczach odnieśliśmy 9 zwycięstw, 2 razy zremisowaliśmy (przed wojną) i ponieśliśmy dwie porażki. Bilans goli: 35-15 dla Polski.

Ostatnimi czasy Łotysze nie mają dobrej passy. Z ostatnich 25 spotkań wygrali… dwa, odprawiając 4:0 Andorę i wygrywając 1:0 w towarzyskim meczu z Estonią. Kilka tygodni temu łotewską federacją wstrząsnęła próba rewolucji, jednak prezes Kaspars Gorkšs ostatecznie utrzymał stanowisko. Łotyszom zmienił się też selekcjoner, po tym jak zrezygnowano z usług przegrywającego wszystko z kretesem Fina Mixu Paatelainena.

Ze stemplem ekstraklasy
W kadrze Łotwy powołanej przez serbskiego selekcjonera Slavišę Stojanovicia na mecz z Polakami znalazło się miejsce dla czterech zawodników grających w polskiej ekstraklasie. Jednak gdyby prześledzić kariery 28 łotewskich kadrowiczów, okazałoby się, że polski epizod w karierze ma aż… połowa z nich.

Swego czasu postanowiłem pokusić się o wybór najlepszych, kopiących u nas, Litwinów i Bułgarów. Czemu nie miałbym pobawić się w najlepszą łotewską drużynę w historii naszej ekstraklasy? Jeśli wierzyć Wikipedii, na najwyższym poziomie rozgrywkowym grało ich ponad dwudziestu. Ponad ligową szarzyznę nos wyściubili jedynie nieliczni. Którzy byli najlepsi?

Bramkarz
Pāvels Šteinbors
(ur. 1985) – dziś podstawowy bramkarz Arki i jeden z najlepszych golkiperów w ekstraklasie. W kadrze jednak ciężko mu wygrać rywalizację z golkiperem FC Zurich, Andrisem Vaņinsem. Z Arką wywalczył Puchar i Superpuchar Polski. Grał też w zabrzańskim Górniku.
Ekstraklasa: 120 meczów/0 goli

Obrońcy
Vladislavs Gabovs
(ur. 1987) – święcił triumf w Estonii i na Łotwie. Latem 2015 roku trafił do kieleckiej Korony z rosyjskiego Saratowa i okazał się całkiem przyzwoitym defensorem. Obecnie w Riga FC.
Ekstraklasa: 50 meczów/0 goli
Māris Smirnovs (ur. 1976) – w Polsce dwa epizody: we wronieckiej Amice i w zabrzańskim Górniku. Ten drugi bardziej udany. W Dinamie Bukareszt zagrał jeden mecz, dzięki czemu ma w CV mistrzostwo Rumunii.
Ekstraklasa: 37 meczów/1 gol
Sergejs Kožans (ur. 1986) – dość nieoczekiwanie twardo grający Łotysz swego czasu wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce gdańskiej Lechii. Do Polski wracał jeszcze na drugi front – do Tychów i Bytowa.
Ekstraklasa: 42 mecze/1 gol.

Pomocnicy
Igors Tarasovs
(ur. 1988) – wysoki i silny defensor bądź defensywny pomocnik nie grzeszy wirtuozerią, ale dość długo utrzymuje się na poziomie ekstraklasy. Grał w Jagiellonii, a teraz we wrocławskim Śląsku. Ma na koncie występy w Azerbejdżanie i na Białorusi.
Ekstraklasa: 82 mecze/4 gole
Ivans Lukjanovs (ur. 1987) – ambitny zawodnik, który podbił serca kibiców gdańskiej Lechii. Jak na napastnika, mało strzelał, dlatego u nas zagra w drugiej linii. Po wyjeździe z Gdańska zwiedził nieco Ukrainę i Rosję. Obecnie gra w Riga FC.
Trafiał w meczach z Legią:

oraz z Arką Gdynia:

Ekstraklasa: 77 meczów/5 goli
Aleksejs Višņakovs (ur. 1986) – boczny pomocnik, który notował przyzwoite statystyki w Cracovii i gorsze w dogorywającym Widzewie. W reprezentacji Łotwy ma ponad 80 występów.

Ekstraklasa: 60 meczów/5 goli.
Andrejs Prohorenkovs (ur. 1977) – w Polsce grał w Hutniku Warszawa, Czuwaju Przemyśl, Ceramice Opoczno, Odrze Opole i Górniku. Po wyjeździe z Polski zanotował całkiem niezły postęp – Maccabi Tel Awiw i epizody w Dinamie Moskwa. Reprezentant Łotwy na Euro 2004.
Ekstraklasa: 12 meczów/1 gol.

Napastnicy
Eduards Višņakovs
(ur. 1990) – w Polsce miał debiut jak marzenie. Dla Widzewa strzelał sporo, ale w chorzowskim Ruchu już zawodził. Miał całkiem sympatyczny epizod w belgijskim Westerlo. Teraz ponoć próbuje sił na zapleczu łotewskiej ekstraklasy.
Ekstraklasa: 83 mecze/17 goli.
Artiom Rudniew (ur. 1988) – jeden z najlepszych transferów Lecha w XXI wieku. W debiucie walnął hat-trick Juventusowi, w barwach „Kolejorza” król strzelców ekstraklasy. Odszedł do HSV Hamburg, potem grał w FC Köln. Swego czasu media obiegła sensacyjna wiadomość, że w trakcie kłótni z żoną kobieta odgryzła mu kawałek języka. W wieku 29 lat zrezygnował z gry w piłkę, by zająć się rodziną, w tym chorą psychicznie małżonką.

Ekstraklasa: 56 meczów/33 gole
Deniss Rakels (ur. 1992) – testowany swego czasu przez Sampdorię i Werder Brema, znalazł się w Polsce. Z Zagłębia Lubin przeszedł do GKS Katowice, gdzie sporo strzelał. Sprowadziła go Cracovia i był to strzał w dziesiątkę. Z grodu Kraka odszedł do Reading, ale po powrocie z Wysp zawodził tak w Lechu, jak i w zespole „Pasów”. Przez Łotwę trafił do cypryjskiego Pafos.

Ekstraklasa: 93 mecze/27 goli.

Grzegorz Ziarkowski