Legenda The Reds na Ibrox Park

Dobrze mieć wokół siebie ludzi, którzy mają o tobie pojęcie.

Nie zapominają, jakiemu zagranicznemu klubowi kibicujesz.

Wczoraj wieczorem otrzymałem zagadkowe dla mnie info. Bo że darzę sympatią szkocki Rangers FC, to nic nowego. Jednak nie oglądam ich meczów co trzy dni, nie interesuję się ich losami jakoś maniakalnie, toteż nie miałem pojęcia, że od kilku godzin krąży wieść o tym, że Steven Gerrard podpisał czteroletni kontrakt z The Gers i właściwie już jest nowym menedżerem tego wielce zasłużonego klubu…

Dopiero zresztą siedemnastym w historii. Dotychczas zespół z Glasgow prowadziło dwunastu Szkotów, Anglik, Francuz, Holender i Portugalczyk. A więc były kapitan i wieloletni pomocnik Liverpool FC będzie drugim angielskim menedżerem w najbardziej znanym po Celticu klubie szkockim.

Najdłuższym stażem w roli menedżera „Rangersów” mógłby się pochwalić nieżyjący Szkot, Bill Struth, od 1920 do 1954 roku. Za jego czasów w klubowej gablocie wylądowało 30 trofeów!

Doświadczenia w pracy z seniorami były reprezentant Anglii zwyczajnie nie ma, wracając do tematu. W ostatnim czasie prowadził młodzieżowy Liverpool. Wcześniej, jak wszyscy zainteresowani pamiętają, hasał z sukcesami po boisku.

Jedną wielką niewiadomą stanowi to, czy sobie w Szkocji poradzi i sprawi, że przełamana zostanie dotychczasowa (przynajmniej w ostatnich sezonach) dominacja lokalnego rywala (siedem tytułów mistrzowskich z rzędu, a w sumie wszystkich ma 49) – popularnych „Celtów”.

Sam do przydatności Gerrarda podchodzę w miarę optymistycznie. W każdym razie Anglik będzie miał czas poznać otoczenie i przygotować drużynę do nowego sezonu. Niech zatem próbuje, wóz albo przewóz w tym fachu. A jeśli mu nie wyjdzie, to raczej podobnej skali klub szybko go nie zatrudni (biorąc pod uwagę to, że na renomę trzeba sobie zapracować). Na Ibrox pomagać ma mu w roli asystenta były kolega z boiska, Szkot Gary McAllister.

Paweł Król