Liga Mistrzów po polsku (10)

Każdy bramkowy remis daje nam awans. Wiem, że w ostatnich czterech pojedynkach Champions League nie zdobyliśmy gola. Teraz się przełamiemy – zapowiadał na łamach „Gazety Wyborczej” kapitan Legii, Leszek Pisz.

Na jakiej podstawie „Piszczyk” opierał swój optymizm, nie wiadomo… Być może był to dyżurny, kapitański optymizm pomocnika warszawian, bo Legia pojechała do Aten osłabiona brakiem najlepszego „plastra” w drużynie, czyli Marka Jóźwiaka oraz dynamicznego Jacka Bednarza. Obaj pauzowali za nadmiar żółtych kartek. W ataku bezbarwnego w pierwszym meczu Cezarego Kucharskiego miał zastąpić Ryszard Staniek.

Z kolei w zespole Panathinaikosu też musiało dojść do wymuszonych zmian. Największą bolączką trenera Juana Ramona Rochy była kontuzja Alexisa Alexoudisa. Wobec tej absencji partnerem Krzysztofa Warzychy w ataku został Georgios Donis. Także dwóch zawodników „Wszechateńskich” nie mogło wystąpić w tym spotkaniu z powodu dużej ilości żółtych kartek: to stoper Dimitrios Markos i lewy pomocnik Georgios S. Georgiadis. Ich zastępcami byli odpowiednio Marinos Ouzonidis oraz Georgios Kapouranis.

15latLM_panathinaikos2_bilet

Sąsiedzi prezydenta
Z dotychczasowymi miejscami pobytu legionistów podczas wyjazdowych spotkań w Lidze Mistrzów bywało różnie. Powodem były oszczędności. Tym razem nowe władze Legii (już bez Janusza Romanowskiego) postanowiły jeszcze bardziej nadwyrężyć wątły budżet klubu i zafundowały swoim piłkarzom pobyt na poziomie ćwierćfinalisty Ligi Mistrzów. Legioniści mieszkali w luksusowym hotelu Uranio Tokso (Niebiański Łuk) w ekskluzywnej dzielnicy Aten, Aniksi. Sąsiadem piłkarzy mistrza Polski był potężny właściciel Panathinaikosu, Jorgos Vardinoyannis. Przed meczem zawodnicy zwiedzali m.in. Plakę (ateńskie stare miasto), a także Akropol.

Jeśli już o prezydencie „Wszechateńskich” mowa, to za wyeliminowanie Legii z ćwierćfinału Ligi Mistrzów obiecał swoim piłkarzom po 40 tysięcy dolarów. Dla odmiany w warszawskim zespole podziału premii nie ustalono. Dwa dni przed spotkaniem, niemal wszyscy gracze Panathinaikosu udali się do cerkwi, gdzie zostali poświęceni przez popa. W domu zostali tylko katolicy: Warzycha, Józef Wandzik i argentyński rozgrywający Juan Jose Borelli.

Jałocha to pomyłka
Legioniści od pierwszego gwizdka rosyjskiego sędziego Siergieja Chusejnowa prezentowali się dobrze, niczym nie ustępowali gospodarzom, grającym przy ogłuszającym dopingu fanatycznych kibiców. Jednak już w 5. minucie ciśnienia nie wytrzymał zastępujący Jóźwiaka, Marcin Jałocha. Według niektórych, już wtedy Paweł Janas powinien zdjąć wystraszonego pomocnika z boiska. Szkoleniowiec Legii wierzył jednak, że piłkarz z każdą kolejną minutą będzie prezentował się coraz pewniej na boisku. Było jednak odwrotnie. W 28. minucie Jałocha otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Zdaniem Polaków, sędzia wyrzucił legionistę z murawy zbyt pochopnie. Cóż, po raz kolejny okazało się, że wyjazd na Bałkany plus rosyjski arbiter dla polskiej drużyny nie jest zbyt fortunne. Pamiętacie ubiegłoroczny mecz Legii w Trabzonie?

Osłabieni brakiem jednego zawodnika goście nie utrzymali bezbramkowego remisu do przerwy. Koncepcja gry załamała się już po pięciu minutach od czerwonej kartki Jałochy. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Georgiosa H. Georgiadisa piłka ostatecznie dotarła do Warzychy. „Gucio” uderzył z powietrza, piłka po drodze obiła się jeszcze od Radosława Michalskiego i wpadła do siatki obok rozpaczliwie interweniującego Macieja Szczęsnego.

1

Produkt latynoamerykański
Po zmianie stron przewaga podopiecznych Rochy rosła, momentami była wręcz przygniatająca. Polacy gubili się w indywidualnym kryciu, nie potrafili skonstruować żadnej akcji, ponieważ środkowi pomocnicy nie przejmowali i przetrzymywali piłki, nie mówiąc już o rozgrywaniu. Jak ofiarnie odbierać piłkę i pomysłowo ją rozgrywać pokazali Grecy w 58. minucie. Po szybkim odbiorze piłki przez Kapouranisa i rozegraniu jej z Borellim, Grek pomknął lewą stroną. Nie mógł go dogonić Wieszczycki, który biegł o tempo wolniej. Kapouranis wyłożył futbolówkę na środek pola karnego do Warzychy, który nie zwykł marnować takich sytuacji. To był piąty gol „Gucia” w tamtej edycji Ligi Mistrzów.

W 72. minucie legioniści zostali dobici przez Borelliego. Adiutant trenera Rochy wykonywał rzut wolny z 20-tu metrów. Pierwszy strzał trafił w mur, Argentyńczyk przejął jednak piłkę, jednym zwodem minął kilku legionistów, po czym w gąszczu nóg zdołał przełożyć futbolówkę na prawą nogę i uderzył precyzyjnie w prawy róg bramki Szczęsnego. „Produkt latynoamerykański” – zatytułowała relację z meczu jedna z ateńskich gazet. Warszawianie mieli szansę na honorowego gola, jednak w 79. minucie Jerzy Podbrożny nie trafił z kilku metrów w pustą bramkę. Podopieczni Pawła Janasa nie zdobyli gola od 515 minut w Lidze Mistrzów, z której zasłużenie odpadli. Dla Panathinaikosu był to trzeci półfinał Pucharu Mistrzów w ciągu ostatniego ćwierćwiecza.

15latLM_panathinaikos2_f1

W kiepskim stylu
Legia zakończyła rozgrywki Ligi Mistrzów w stylu, który – delikatnie mówiąc – nikogo nie powalał na kolana. Mimo awansu do ósemki najlepszych drużyn w Europie, legioniści finiszowali z ujemnym bilansem: 2 zwycięstwa – 2 remisy – 4 porażki, bilans bramkowy: 5-11.

Czy stołeczny klub osiągnął wówczas wynik ponad stan? Wydaje się, że chyba nie. Ćwierćfinał Ligi Mistrzów był wynikiem, na który złożyło się kilka czynników. Drużynę budowano długo i konsekwentnie. W połowie lat 90-tych minionego stulecia polskich piłkarzy ceniono na Starym Kontynencie, a do Warszawy ściągnięto kilku zawodników, którzy grali, bądź próbowali grać w silnych ligach europejskich. Ich doświadczenie z pewnością posłużyło legionistom. Na uwagę też zasługuje fakt, że w Legii zebrano grupę zawodników wygranych na krajowej arenie, lecz ciągle głodną sukcesów w Europie. Dyrygował nią młody, żądny sukcesów szkoleniowiec – Paweł Janas, który miał za sobą bogatą karierę zawodniczą. Wreszcie, istotną rzeczą jest, że ekipy personalnie silniejsze od Legii jak IFK Goeteborg czy Blackburn Rovers w starciach z „wojskowymi” miały mniej lub bardziej widoczny spadek formy.

Na Legii „Liga Mistrzów po polsku” się nie kończy. Zapraszam na kolejne odcinki.

20 marca 1996, Stadion Olimpijski w Atenach
Ćwierćfinał Ligi Mistrzów (rewanż)
Panathinaikos AO – Legia Warszawa 3:0 (1:0)
Gole: Warzycha 33., 58., Borelli 72.
Panathinaikos: Józef Wandzik – Stratos Apostolakis, Marinos Ouzonidis, Ioannis Kalitzakis, Georgios H. Georgiadis – Spiridon Maragos (80. Nikos Nioplias), Athanasis Kolitsidakis, Juan Jose Borelli (82. Ioannis Goumas), Georgios Kapouranis – Giorgios Donis, Krzysztof Warzycha (82. Andreas Lagonikakis).
Legia: Maciej Szczęsny – Zbigniew Mandziejewicz, Jacek Zieliński, Radosław Michalski – Grzegorz Lewandowski, Marcin Jałocha, Leszek Pisz (77. Cezary Kucharski), Tomasz Wieszczycki, Tomasz Sokołowski (82. Jacek Kacprzak) – Ryszard Staniek, Jerzy Podbrożny.
Żółte kartki: Kalitzakis, Kolitsidakis/Jałocha.
Czerwona kartka: Jałocha (28.)
Sędziował: Siergiej Chusejnow (Rosja)
Widzów: 70.000

Grzegorz Ziarkowski