Liga Mistrzów po polsku (13)

Niemiecka perfekcja po dortmundzku: Legia z poprzedniego sezonu udawała Widzew, Andrzeja Michalczuka umieszczono w składzie Altetico Madryt, a w gazetach straszył grający w Austrii Marek Koniarek…

W fazie grupowej los skojarzył łodzian z trudnymi rywalami: mistrzem Niemiec – Borussią Dortmund, mistrzem Hiszpanii – Atletico Madryt i mistrzem Rumunii – Steauą Bukareszt. Na pierwszy ogień szła ekipa z Dortmundu, której niezbyt dobrze szło w Bundeslidze. Ostatni mecz w Rostocku wygrała 1:0 po golu w 90. minucie. Gol padł po wcześniejszym faulu na obrońcy i zagraniu ręką.
– Do spotkania z Borussią przygotowujemy się jak do normalnego ligowego meczu – tłumaczył na łamach „Gazety Wyborczej”, Franciszek Smuda. – Pracowaliśmy nad taktyką, by nie popełnić takich błędów, jak podczas meczu w Kopenhadze.

Zając – tabula rasa
Dla łodzian była to czwarta potyczka z niemieckim zespołem w historii ich występów w europejskich pucharach. Wcześniej wyeliminowali Borussię Moenchengladbach (2:3 i 1:0) oraz przegrywali z Bayerem Uerdingen (0:0, 0:2) Eintrachtem Frankfurt (2:2, 0:9). O ciekawe wyliczenia pokusili się dziennikarze „Wyborczej”. Wychwycili bowiem, że jedynym widzewiakiem, który nie miał na koncie meczu w pucharach jest Marcin Zając. Oto jak wyglądały statystyki piłkarzy pod względem ilości występów w barwach Widzewa:
8 meczów – Marek Bajor, Ryszard Czerwiec, Tomasz Łapiński
7 meczów – Andrzej Michalczuk, Zbigniew Wyciszkiewicz
6 meczów – Piotr Szarpak
4 mecze – Daniel Bogusz, Mirosław Szymkowiak
3 mecze – Rafał Siadaczka
2 mecze – Marek Citko, Jacek Dembiński, Sławomir Majak, Radosław Michalski, Maciej Szczęsny, Paweł Wojtala
1 mecz – Tomasz Muchiński
Wcześniej w pucharach grali: Michalski i Szczęsny dla Legii, Wojtala i Dembiński dla Lecha oraz Majak dla Zagłębia Lubin.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Legia udawała Widzew
W Dortmundzie o Widzewie nie wiedzieli zbyt wiele. Podobno sztab szkoleniowy do znudzenia oglądał kasety z meczów z Broendby i Czernomorcem Odessa sprzed 12 miesięcy. Plotka głosiła, że trenerzy Borussii wzięli też na tapetę występy Legii z poprzedniego sezonu, bowiem ktoś podpowiedział im, że widzewiacy grają dokładnie tak samo, jak legioniści w ubiegłym sezonie. W gazetach straszono… Markiem Koniarkiem, który już od miesiąca strzelał w drugiej lidze austriackiej. A zdjęcie Andrzeja Michalczuka umieszczono wśród piłkarzy Atletico Madryt. Ukrainiec występował jako Juan Vizicaino. Mimo wszystko, Niemcy podchodzili do spotkania optymistycznie, byli pewni zwycięstwa. Jedynie Matthias Sammer wypowiedział się o rywalu dość dyplomatycznie:
– Muszą być mocni, skoro grają w Lidze Mistrzów. Tutaj nie ma słabych zespołów.

Tymczasem z obozu dortmundczyków dochodziły rozmaite wieści. Jeśli wierzyć wszelkim doniesieniom, przed meczem wykluczano występ Knuta Reinhardta, Steffena Freunda i Rene Schneidera. Skutki urazów odczuwali też Karlheinz Riedle, Martin Kree oraz Ibrahim Tanko. W Widzewie wszyscy byli zdrowi, Smuda zabrał do Niemiec 17 zawodników. Znów jadłospis dla mistrzów Polski układał przyjaciel „Franza” dr Volker Fass.

Pech Michalskiego
Rozpoczęło się od miłego gestu. Fani Borussii wywiesili transparent „Przepraszamy za Zabrze”, nawiązującego do zadym w niedawnym meczu towarzyskim Polaków z Niemcami. Około 700 kibiców Widzewa wstrzymało oddech już w 15. sekundzie, gdy Szczęsny musiał ratować drużynę dalekim wybiegiem, by powstrzymać szarżę Andeasa Moellera. Widzew nawet nie myślał o murowaniu bramki. W 3. minucie po rzucie rożnym piłka dotarła do Czerwca. „Szwagier” potężnie kropnął z woleja, lecz odbita od pleców obrońcy futbolówka minimalnie minęła słupek. Kolejne akcje łodzian kończyły się słabym strzałem Michalskiego i niecelnym Citki. W 18. minucie po raz pierwszy od początku meczu trochę roboty miał Szczęsny, gdy po akcji Moellera musiał łapać strzały Stephane Chapuisata i Heiko Herrlicha.

Łodzianie nie pozwolili zdominować mistrzowi Niemiec środka pola. Przerywali niemal wszystkie akcje dortmundczyków. W defensywie widzewiacy byli niemal bezbłędni. Gorzej było z ofensywą, w której starał się jak mógł Citko. To on w 41. minucie pędząc lewą stroną boiska zauważył wysuniętego Stefana Klosa. Lobował, niestety, piłka spadła na górną siatkę. Wydawało się, że podopieczni Smudy dowiozą bezbramkowy remis do przerwy. Niemcy grają jednak do końca. Tym razem, do końca pierwszej połowy. W 45. minucie po wrzutce z wolnego Moellera, Michalski tak nieszczęśliwie podbił piłkę głową, że ta przeleciała nad Szczęsnym. Stojącemu na linii bramkowej Herrlichowi nie pozostało nic innego, jak wepchnąć piłkę do siatki. Przed przerwą próbował jeszcze wyrównać Citko, ale Klos nie dał się zaskoczyć uderzeniem w krótki róg i odbił piłkę na róg.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Beckenbauer za Widzewem
W przerwie mistrzów Polski komplementował sam Franz Beckenbauer, komentujący mecz dla niemieckiej telewizji RTL. Stwierdził, że to Widzew jest lepszy i powinien prowadzić. Nie wiadomo, czy mówił to obiektywnie, czy przemawiała przez niego monachijska przekora… Na potwierdzenie słów „Kaisera” widzewiacy zaraz po przerwie odpowiedzieli koronkową akcją Dembińskiego z Czerwcem. „Szwagier” minimalnie chybił po raz drugi. W odpowiedzi Szczęsnego próbował pokonać Moeller, lecz piłka w niewielkiej odległości minęła łódzką bramkę. Co nie udało się pomocnikowi Borussii, udało się Herrlichowi. W 68. minucie pokonał Szczęsnego po podaniu Chapuisata i kolejnej niefartownej interwencji Michalskiego.

Widzewiacy grali do końca i zdobyli kontaktową bramkę, mimo coraz wyraźniejszej przewagi Niemców. Na sześć minut przed końcem na uderzenie z 16. metrów zdecydował się Citko i odbita od Juergena Kohlera piłka zatrzepotała w siatce. Łodzianie próbowali wyrównać, ale zabrakło im po trosze szczęścia, umiejętności i doświadczenia. Pozostawili po sobie niezwykle korzystne wrażenie. Za to jednak punktów się nie przyznaje…

***

11 września 1996, Westfallenstadion w Dortmundzie
Faza grupowa Ligi Mistrzów, Grupa B
1. kolejka
Borussia Dortmund – Widzew Łódź 2:1 (1:0)
Gole: Herrlich 45., 68. – Citko 84.
Borussia: Stefan Klos – Juergen Kohler, Matthias Sammer, Julio Cesar – Stefan Reuter, Paul Lambert (24. Wolfgang Feiersinger), Michael Zorc, Andreas Moeller, Joerg Heinrich – Heiko Herrlich (77. Rene Tretschok), Stephane Chapuisat (90. Władimir But).
Widzew: Maciej Szczęsny – Andrzej Michalczuk, Tomasz Łapiński, Paweł Wojtala – Mirosław Szymkowiak (73. Marek Bajor), Radosław Michalski, Ryszard Czerwiec, Sławomir Majak, Rafał Siadaczka (81. Piotr Szarpak) – Marek Citko, Jacek Dembiński.
Żółte: Kohler/Michalczuk.
Sędziował: Karol Ihring (Słowacja)
Widzów: 49.000

Grzegorz Ziarkowski