Lutz Pfannenstiel

Niemiecki bramkarz Lutz Pfannenstiel, chociaż nie zdobył żadnych istotnych piłkarskich trofeów, to i tak na trwałe zapisał się w historii światowego futbolu…

Jako pierwszy piłkarz reprezentował barwy klubów ze wszystkich sześciu kontynentów, które są zrzeszone w FIFA. Dwadzieścia pięć klubów, dwanaście krajów, sześć lądów i wiele niesamowitych historii – oto dzieje piłkarskiego globtrotera.

Europa (I)
Lutz Pfannenstiel urodził się 12 maja 1973 roku w bawarskim Zwiesel. Od najmłodszych lat pragnął zostać bramkarzem – zainteresowanie futbolem przejął od ojca, który był golkiperem. Talent Lutza szybko został dostrzeżony – w wieku dwunastu lat został bramkarzem reprezentacji Bawarii, następnie otrzymywał powołania do reprezentacji U-15 Niemiec, a kilka lat później zaliczył pięć meczów w kadrze U-17 (kolegami z reprezentacji byli m.in. Markus Babbel i Markus Münch). Pfannenstiel grał wówczas w juniorach Bayernu, ale ze względu na to, że pragnął, aby jego kariera ruszyła naprzód (juniorzy słynnego bawarskiego klubu grali z innymi młodzieżowymi drużynami z regionu i wysoko wygrywali), odszedł do trzecioligowego 1. FC Kӧtzting. Tam, mimo młodego wieku, miał pewne miejsce w składzie i prezentował się na tyle dobrze, że Bayern chciał swojego bramkarza z powrotem – miał grać w trzecioligowych rezerwach i trenować z pierwszym zespołem. Młody bramkarz nie chciał na to przystać, zamierzał kontynuować karierę tam, gdzie będzie profesjonalna liga i szansa na grę w pierwszym składzie. Agent zaproponował młodemu bramkarzowi kontrakt w Malezji. Ówczesnym idolem Lutza był długowłosy Serb broniący w belgijskiej Antwerpii – Ratko Svilar. Pfannenstiel, tak jak Svilar, postanowił wyruszyć na podbój świata, z tą różnicą, że Serb spędził w jednym klubie szesnaście sezonów, a Niemiec, jak się później okazało, w jednym klubie nie potrafił wytrzymać nawet szesnastu miesięcy.

Azja (I)
W 1993 roku Pfannenstiel trafił do malezyjskiego Penang FA. Młody bramkarz znalazł się w wielkim mieście z nocnymi klubami (był przez pewien czas nawet DJ-em w dyskotece) i domem przy plaży. Jednak, jak wspomina po latach, w dalszym ciągu marzył o występach w solidnym europejskim klubie. Plan zakładał roczny albo dwuletni pobyt w Malezji i transfer do solidnego europejskiego klubu. Ostatecznie już po pół roku bramkarz powrócił do Europy.

Europa (II)
Działacze angielskiego Wimbledonu pamiętali Pfannenstiela jako zdolnego bramkarza reprezentacji niemieckich juniorów. Na dodatek Lutz świetnie się spisał w towarzyskim meczu przeciwko Norwich City. Młody golkiper trafił do angielskiego klubu, który w tamtym momencie był określany „szalonym gangiem”. Wimbledon był drużyną słynącą z waleczności i twardej gry. Jednym z liderów był wtedy Vinnie Jones, który po zakończeniu kariery piłkarskiej został aktorem, grając twardziela choćby w filmach Guya Ritchiego („Porachunki”, „Przekręt”). Pfannenstiela niestety spotkał los, którego chciał uniknąć w Bayernie, a więc trenował z pierwszym zespołem jako trzeci bramkarz i występował w rezerwach. Po latach Niemiec wspomina, że czas spędzony w Wimbledonie nauczył go odpowiedniego podejścia do treningu, czyli dawania z siebie wszystkiego podczas ćwiczeń. Lutz nie uniknął typowych dowcipów i kawałów w wykonaniu starszyzny „szalonego gangu” – krem do masażu wtarty w spodenki, przybite buty do ściany, znikające ubrania. W jednym z meczów rezerw Pfannenstiel świetnie spisał się przeciw Nottingham Forest. Niemiec trafił do Forest, ale już w pierwszym meczu towarzyskim zagrał na tyle słabo, że nie miał szans na regularne występy. Musiał szukać dla siebie nowego miejsca.

Afryka (I)
Pfannenstiel w 1996 roku poszedł na wypożyczenie do Orlando Pirates, klubu z Johannesburga w Republice Południowej Afryki. Akurat w tym samym roku RPA jako gospodarz Pucharu Narodów Afryki triumfował (po zwycięstwie w finale 2:0 nad Tunezją prowadzoną przez Henryka Kasperczaka) po raz pierwszy w swojej historii w mistrzostwach kontynentu. Niemiec nie interesował się polityką, więc zdziwił się, że w RPA po okresie apartheidu w dalszym ciągu sytuacja jest napięta. Był jedynym białym w drużynie i reszta kolegów nie chciała z nim nawet rozmawiać. Po pewnym czasie sytuacja uległa znacznej poprawie, a bramkarz pokochał Afrykę i wesołe podejście do życia ludzi z tego kontynentu.

Azja (II)
Po zakończeniu wypożyczenia w Orlando Pirates Pfannenstiel ponownie trafił do Azji, tym razem do klubu z Singapuru – Sembawang Rangers FC. Bronił świetnie, ale po kilku miesiącach wrócił do Europy, dosyć radykalnie zmieniając klimat.

Europa (III)
Następnie zawędrował do Finlandii – najpierw do klubu z Tampere (gdzie występował razem z Danielem Dylusiem, który później próbował bezskutecznie załatwić kontrakt Lutzowi w Stomilu Olsztyn – polskiego klubu nie było jednak stać na Pfannenstiela), a następnie do FC Haki. Z tym drugim klubem świętował mistrzostwo Finlandii (chociaż nie zagrał w żadnym ligowym meczu), pierwszy z dwóch tytułów, które zdobył w czasie swojej piłkarskiej kariery. Nie mając szans na grę w wyjściowym składzie, trafił do klubu z niższej ligi – Pallo-Kerho 37. Finlandię Pfannenstiel zapamiętał z niesamowitego mrozu (w jednym ze sparingów temperatura spadła do -27 stopni Celsjusza i mecz przerwano) oraz inwazji moskitów, które na pół godziny zakłóciły jedno ze spotkań. Jak wspominał w wywiadzie z Leszkiem Milewskim – „(…) wyglądały prawie jak ptaki. Cztery tysiące ludzi na trybunach, fajna atmosfera, ale nagle słyszę taki hałas, że myślałem, że znad lasu wyleci helikopter. Patrzę, a ludzie uciekają, i kibice, i piłkarze, odwracam się – za mną wielka chmara, prawie chmura moskitów”. Z Finlandii Pfannenstiel przeszedł do bawarskiego Wacker Burghausen, aby kolejny raz wyruszyć na drugi koniec świata. Jednak tym razem piłkarska przygoda była dla Niemca najgorszą historią jego życia.

Azja (III)
Pfannenstiel, znany z dobrej gry podczas poprzednich wizyt na azjatyckim kontynencie, otrzymał kontrakt w singapurskim Geylang United. Początkowo wszystko układało się znakomicie – dobre pieniądze, sława, popularność (autografy, rola eksperta telewizyjnego podczas Euro 2000, dorabianie w modelingu dla Armaniego), a wszystko zwieńczone sukcesem sportowym – tytułem mistrza Singapuru. Jak twierdzi Niemiec, Hindusa Sivu Kumę spotkał trzy razy w życiu, za każdym razem kibic pytał go, czy wygrają najbliższy mecz. Cóż miał na to odpowiedzieć Niemiec? „Tak, oczywiście wygramy” – zapewniał bramkarz. Nieświadomy niczego Pfannenstiel trenował, występował w kolejnych spotkaniach.
Pewnego razu usłyszał pukanie do drzwi. Kiedy otworzył, ku jego zdumieniu ujrzał policjantów – apartament piłkarza został zniszczony podczas przeszukania, a bramkarz zawieziony na posterunek. Tam okazano Niemcowi Hindusa. Pfannenstiel zeznał w jakich okolicznościach spotkał Kumę i podpisał oświadczenie. Podczas 48 godzin przesłuchania bramkarz był bity i opluwany, ale w końcu został wypuszczony. Kiedy Niemiec zapominał już powoli o sprawie i miał zamiar wrócić do ojczyzny, został ponownie wezwany na posterunek. Bramkarzowi postawiono oficjalne zarzuty i nie mógł opuścić kraju. Według zeznań Hindusa Pfannenstiel zgodził się przyjmować pieniądze za… wygrywanie meczów. Ostatecznie po zmianie zarzutów Lutz nie był oskarżony o ustawianie meczów, a o „werbalną zgodę na korupcję”, gdyż zgodnie z zeznaniami Kumy odpowiedział twierdząco: „OK”, na pytanie, czy chce pieniądze za dobrą grę. Zdaniem 27-letniej pani sędzi Niemiec ze względu na zawarte przez Hindusa zakłady bukmacherskie grał… wyjątkowo dobrze. Świadkowie, którymi byli inni piłkarze Geylang, stanowczo zaprzeczali, żeby Pfannenstiel w wymienionych meczach zachowywał się podejrzanie, nikomu też niczego nie proponował. Pozostało słowo przeciw słowu, sędzia nie miała wątpliwości i Niemiec trafił za kratki. Singapurskie więzienia, słynące ze spartańskich warunków, należą do najcięższych na świecie. W celach nie ma praktycznie niczego – ani łóżek, ani ubikacji, ani przyborów toaletowych. Wymieszani więźniowie (mordercy oraz ci skazani za drobne przestępstwa) mają do dyspozycji dziurę w podłodze, służącą do załatwiania potrzeb fizjologicznych, i wiadro wody, które musi im służyć do wszystkiego – od picia do mycia się. Pobyt za kratami był dla bramkarza koszmarem – „Każdej nocy długo nie mogłem zasnąć. Gdy już się udało, po chwili budziły mnie przeraźliwe krzyki. To strażnicy bili więźniów, często do nieprzytomności, a nieraz aż do śmierci. Leżałem przerażony i wiedziałem, że to samo może spotkać mnie. (…) To nie przeszkadzało strażnikom bić nas po twarzy i traktować jak bydło. W pewnym momencie byłem bliski poddania się. Chciałem popełnić samobójstwo, skończyć z tym wszystkim” (cytował fragment autobiografii Lutza na łamach „Przeglądu Sportowego” Maciej Szmigielski).
Pfannenstiel, dzięki staraniom niemieckiej ambasady, spędził w więzieniu ostatecznie sto jeden dni. Pobyt w Singapurze stał się dla niego tak wielką traumą, że wielokrotnie zaklinał się, iż do tego kraju nie wróci, nawet gdyby został oficjalnie przeproszony. Pfannenstiel schudł przez trzy miesiące szesnaście kilogramów i po powrocie do Niemiec, gdzie trenował indywidualnie, zaczął szukać nowego klubu. Dzięki przyjacielowi znalazł odpowiednie miejsce.

Oceania (I)
Następnie Pfannenstiela kariera zaprowadziła do nowozelandzkiego Dunedin Technical, gdzie nie tylko odbudował swoją formę, ale także uczył się do egzaminów na rozpoczętych w Niemczech studiach z zarządzania w sporcie. Nowa Zelandia spodobała się mu na tyle, że chętnie do niej powracał. Tymczasem, po pół roku gry, Niemiec spakował rzeczy i powrócił do Europy.

Europa (IV)
Bramkarz znalazł się w Bradford Park Avenue, angielskim klubie grającym w jednej z niższych lig, następnie w bawarskim ASV Cham, po czym zmienił znów kontynent.

Oceania (II)
Niemiec trafił do klubu, dzięki któremu się odbudował po pobycie w singapurskim więzieniu – nowozelandzkiego Dunedin Technical. Z pobytem w tym kraju wiąże się jedna ze słynnych anegdot, kiedy to Pfannenstiel „wypożyczył” pingwina. Nocą Lutz zakradł się do rezerwatu, schwytał pingwina do plecaka, a w drodze powrotnej kupił dziesięć kilo lodu. W domu, Niemiec umieścił pingwina w wannie wypełnionej lodem. Następnego dnia, Pfannenstiela odwiedził prezes klubu. Kiedy zobaczył w wannie pingwina – wściekł się i próbował tłumaczyć swojemu piłkarzowi, że te ptaki są pod ochroną. Pod osłoną nocy, Lutz odwiózł pingwina do rezerwatu. Kiedy bramkarz kolejnego dnia zaprosił prezesa na kolację, ten był bardzo nieufny, gdy piłkarz przygotował dla swojego gościa kurczaka. W wywiadzie z Leszkiem Milewskim dla „Weszło”, Niemiec wracając do historii sprzed lat, tłumaczył że pingwina chciał wytresować jak psa. Kiedy wiele lat później, w 2017 roku, Pfannenstiel był szefem skautów w Hoffenheim, w zoo w Mannheim skradziono pingwina, Lutz zachował dystans do samego siebie i w mediach społecznościowych skomentował tę informację słowami: „To nie byłem ja”.

Europa (V)
Pfannenstiel znów trafił do Bradford Park Avenue. Tym razem, grając w świątecznym „boxing day” przeciwko Harrogate Town (sędzią tego meczu był obecny arbiter Premier League – Jonathan Moss), zderzył się z napastnikiem rywali – Claytonem Donaldsonem. Przeciwnik tak niefortunnie upadł, że kolanem uderzył bramkarza w klatkę piersiową. Pfannenstiel wspomina, że poczuł niesamowity ból, po czym stracił przytomność. Klubowy lekarz nie wyczuł pulsu i z przerażeniem stwierdził, że Niemiec nie żyje. Koledzy z drużyny naciskali u niego na reanimację. Dzięki metodzie usta-usta lekarz przywrócił Pfannenstiela do życia, ale po chwili Niemiec znów był nieobecny. Jeszcze dwukrotnie reanimowano na boisku Lutza, kiedy jego serce przestawało bić. W końcu odzyskał przytomność, został zabrany do szpitala, gdzie zaczął odzyskiwać siły. Po tygodniu wrócił do bramki.

Oceania (III)
W 2003 roku Pfannenstiel ponownie zawitał do nowozelandzkiego Dunedin Technical, gdzie w spokoju wracał do formy. Oprócz roli bramkarza, tym razem pełnił też funkcję trenera zespołu. Następnie po kilku miesiącach wrócił do Europy.

Europa (VI)
Kolejnym razem niemiecki golkiper podpisał kontrakt z norweskim Bærum SK. Jeden z utalentowanych zawodników norweskiego zespołu był obserwowany przez skautów największych europejskich klubów. Wysłannicy Milanu czterokrotnie pojawiali się na meczach Bærum. Ze względu na to, że w każdym z tych meczów Pfannenstiel był wyróżniającym się zawodnikiem, a w Milanie kontuzjowani byli Abbiati i Dida, Lutz na zaproszenie słynnego klubu trenował w ośrodku Milanello razem m.in. z Kaką i Cafu. Pfannenstiel nie został bramkarzem Milanu, ale działacze włoskiego klubu załatwili Niemcowi kontrakt w Kanadzie.

Ameryka Północna (I)
Tym sposobem Pfannenstiel trafił do klubu z piątego kontynentu, broniąc barw Calgary Mustangs, gdzie rozegrał 28 meczów. Ogromne odległości między kanadyjskimi miastami i ciągłe podróże w drodze na mecz to nie było to czego w życiu szukał Niemiec.

Oceania (IV)
Lutz powrócił do Nowej Zelandii. Jednak tym razem zaskoczył – podpisał kontrakt z Otago United (dziś Southern United), gdzie spędził niemal dwa lata, a więc zaliczył jeden z najdłuższych pobytów w jednym klubie.

Europa (VII)
W 2006 roku Pfannenstiel stał w bramce albańskiego klubu – KS Vllaznia. Ściągnięty przez niemieckiego trenera, który szybko stracił pracę, został zmuszony do odejścia ze Szkodry. Prezes klubu próbował nawet zastraszyć golkipera bronią, ale ten się nie wystraszył – domagał się spłacenia kontraktu. Pfannenstiel postawił na swoim i kiedy pieniądze wpłynęły na konto, zmienił klimat. Najpierw ponownie wylądował w norweskim Bærum SK, a później został piłkarzem, trenerem i menadżerem w ormiańskim FC Bentonit Ijevan. Mając ofertę ze stołecznego Araratu, za namową ormiańskiego biznesmena odrzucił ją i podjął się stworzenia piłkarskiego projektu w Ijevan. Pfannenstiel ściągnął piłkarzy z kilkunastu krajów świata, jednak szybko okazało się, że biznesmen jest niewypłacalny i klub zakończył działalność.

Ameryka Północna (II)
Niemiec trafił do Major League Soccer i podpisał kontrakt z kanadyjskim Vancouver Whitecaps. Jak sam twierdzi – Vancouver to jedno z najpiękniejszych miejsc świata, w którym chciał zakończyć piłkarską karierę i osiąść na stałe. Jednak agent bramkarza nie dał za wygraną. Przypomniał piłkarzowi, że występował już na pięciu kontynentach i tylko ostatniego brakuje do tego, aby został pierwszym piłkarzem na świecie, który grał na wszystkich lądach. Padła propozycja gry w Paragwaju, ale Pfannenstiel odmówił. Stwierdził jednak, że byłby zainteresowany grą w Brazylii, o której marzył od dziecka. Bramkarz nie wierzył, że jego agentowi uda się załatwić kontrakt w tym kraju.

Ameryka Południowa (I)
Pfannenstiel trafił do brazylijskiego Clube Atlético Hermann Aichinger (Atlético Ibirama). Już w debiucie wystąpił w ramach rozgrywek pucharowych na Maracanie przeciw Botafogo. Dzięki temu Niemiec przeszedł do historii futbolu – jako pierwszy zagrał dla klubów ze wszystkich sześciu kontynentów. Oprócz gry w brazylijskim klubie w tym czasie, Pfannenstiel został trenerem bramkarzy reprezentacji Kuby.

Europa (VIII)
Na zakończenie piłkarskiej kariery w Europie Pfannenstiel grał w Norwegii – najpierw reprezentował barwy Flekkerøy IL, a później Manglerud Star Toppfotball.

Afryka (II)
Ostatnim, dwudziestym piątym klubem w karierze Pfannenstiela było Ramblers FC z Namibii, gdzie oprócz gry między słupkami, był też grającym trenerem oraz asystentem i trenerem bramkarzy reprezentacji tego kraju. W 2010 roku Niemiec zakończył sportową karierę.

Po zawieszeniu butów na kołku Pfannenstiel pozostał przy futbolu – jako ekspert telewizyjny oraz działacz piłkarski (szef skautingu, dyrektor sportowy). Tak jak w przypadku kariery piłkarskiej, tak również w kolejnych rolach zawodowych Niemiec zmieniał często miejsca pracy. Był ekspertem m.in. niemieckiego ZDF, austriackiego ORF, brytyjskiego BBC, amerykańskiego CNN, szwajcarskiego SRF, a także Eurosportu i DAZN.
W roli piłkarskiego działacza aż przez siedem lat, od 2011 do 2018 roku, był szefem skautów w TSG 1899 Hoffenheim, a później przez półtora roku dyrektorem sportowym w Fortunie Düsseldorf. Od 2020 roku do chwili obecnej Pfannenstiel jest dyrektorem sportowym St. Louis City, a więc klubu, który od sezonu 2023 będzie występował w MLS.

Niemiec jeszcze w 2009 roku stworzył projekt Global United FC – międzynarodowy klub piłkarski, działający non-profit, którego celem jest szerzenie informacji o zmianach klimatycznych. Pfannenstiel organizował m.in. turnieje piłkarskie dla młodzieży oraz mecze charytatywne w Namibii, aby podnieść świadomość społeczną dotyczącą ocieplenia klimatu i zapotrzebowania na czystą wodę w Afryce. Aby zwrócić uwagę na ważne według niego problemy, przez pięć dni i cztery noce zamieszkał w igloo na południu Niemiec. Do swojej działalności w ramach Global United Niemiec zaprosił wielu znakomitych niegdyś piłkarzy – m.in. Zinédine’a Zidane’a, Cafu, Aldaira, José Luisa Chilaverta, Carlosa Valderramę, Bebeto, Lothara Matthäusa, Jariego Litmanena.

Lutz Pfannenstiel nie był wybitnym bramkarzem, nie zagrał w pierwszej reprezentacji Niemiec, nie ma na swoim koncie żadnych ważnych osiągnięć. Jednak dzięki temu, że został pierwszym piłkarzem, który występował w klubach ze wszystkich kontynentów, na stałe zapisał się w historii futbolu. Podczas kariery, oprócz miłych chwil, przeżył też śmierć kliniczną i pobyt w singapurskim więzieniu. Niemiec nigdy się nie poddawał, po wszystkich nieprzyjemnych sytuacjach potrafił się odbudować i wrócić na boisko.
W 2009 roku ukazała się jego autobiografia (pisana razem z dziennikarzem Christianem Putschem) – „Unhaltbar – Meine Abenteuer als Welttorhüter”, której anglojęzyczna wersja „The Unstoppable Keeper” została wydana w 2014 roku.

Łukasz Wierzbowski