Magiczne dotknięcia (9). Ruleta Berbatowa
Gdybym miał robić zestawienie ulubionych napastników w historii, Dimityr Berbatow chyba zmieściłby się w pierwszej piątce.
Nieco teatralnie zachowujący się indywidualista, przyjmujący piłkę z taką dezynwolturą, jakby chciał powiedzieć: „Zobaczcie, wy tak nie potraficie”.
Ktoś może powiedzieć, że Berba to słabsza wersja Zlatana Ibrahimovicia. Ja jednak wolę Bułgara; może dlatego, że nie mówi na swój temat w trzeciej osobie.
Spodobał mi się już w Bayerze Leverkusen, do którego trafił z CSKA Sofia. Pamiętam mecz przeciwko Realowi Madryt w LM: obrońcy Królewskich nie radzili sobie z błyskotliwym napastnikiem, którego można by nazwać rozgrywającym linii ataku.
Z Bundesligi trafił do Tottenhamu, a stamtąd do Manchester United, w którym został królem strzelców (sezon 2010-11, 20 goli; tytuł współdzielony z Carlosem Tévezem). Alex Ferguson nagle przestał stawiać na Bułgara i ten trafił do Fulham. W Londynie różnie mu szło, ale miewał dobre momenty.
Gdy do Fulham zawitał Felix Magath, Berba zmył się szybko – pewnie wolałby zakończyć karierę, niż grać u Kata. Z Monaco awansował do ćwierćfinału LM, w którym niewiele lepszy okazał się Juventus. Bułgar miał swój wielki moment, bowiem strzeloną bramką przyczynił się do wyeliminowania Arsenalu. Z Monako trafił do PAOK-u, witany w Salonikach jak król.
Starsi czytelnicy pamiętają złote pokolenie bułgarskich zawodników, które zdobyło IV miejsce podczas MŚ ‘94. Wyróżniał się wtedy zdecydowanie Christo Stoiczkow, ale miał do pomocy kilku kolegów, którzy nie kopali się po czołach. Niestety, w pokoleniu Berbatowa nie ma chyba piłkarzy tej klasy.
No i Berba siedem razy zdobył tytuł najlepszego piłkarza swego kraju (został tez wybrany Człowiekiem Roku), aż w końcu poprosił, żeby nie brać go pod uwagę w wyborach. Cały on.
A to magiczne dotknięcie (Berbatow miał ich bez liku) zdarzyło się w meczu z West Hamem 28 października 2008 r. Napastnik Czerwonych Diabłów niewiarygodną ruletą ograł Jamesa Collinsa i idealnie podał do Cristiano Ronaldo. Popatrzcie na miny obu panów: wrzucając piłkę z autu, inni okazują większe emocje.
Na YouTubie znajdziecie inne filmy pokazujące geniusz 34-letniego dziś zawodnika.
Szkoda, że były snajper MU i Tottenhamu nie gra już w wielkiej lidze. Lata robią swoje. Będzie go brakować.
Marcin Wandzel