Mundial w kapciach (1)

Cześć.

Kilka tygodni temu poszedłem na mecz Górnik 09 Mysłowice – Podlesianka Katowice. Przypomniał mi się, gdy zobaczyłem, jak w piłkę grają reprezentanci Arabii Saudyjskiej i Nigerii.

***

To chyba pierwsze mistrzostwa świata od 1986 roku, których nie mogę obejrzeć od A do Z. Pierwsza połowa spotkania Rosji z al-‘Akhḍar – siedzę w pracy, druga meczu Francja – Australia oglądana na telefonie… Nie narzekam jednak – jak niektórzy – na poziom mistrzostw. Piękne gole Rosjan, partidazo Portugalia – Hiszpania, świetna postawa Islandczyków, pechowi Peruwiańczycy… Jest co oglądać.

***

Jeśli masz 33 lata, powinieneś być na emeryturze w MLS, Katarze czy Chinach, a nie zostawać królem strzelców Ligi Mistrzów i pakować trzy gole Hiszpanom. Mecz Cristiano Ronaldo przeciwko La Roja był niemal idealny. Trzy trafienia, liderowanie na boisku, umiejętne zarządzanie siłami. No i ten gol z rzutu wolnego. Symulacja komputerowa nie byłaby tak idealna, jak uderzenie Portugalczyka.

W dość podobnej sytuacji jest Lionel Messi – w jego drużynie również wszystko ułożone jest pod niego. Inna sprawa, że Ronaldo pewnie wiele by dał, żeby mieć do pomocy takich zawodników, jak Ángel Di María czy Sergio Agüero. W każdym razie Leo zawiódł. Nie grał źle, lecz co z tego, skoro spartaczył rzut karny. Inna sprawa, że powinien dostać drugą szansę od Szymona Marciniaka. Cristian Pavón był ewidentnie faulowany w polu karnym, co pięknymi zdaniami próbował ukryć jakiś sędziowski ekspert w TVP, wcześniej wchodząc w tyłek jednej z najbardziej szemranych postaci w historii polskiej piłki, Michałowi Listkiewiczowi. Czyli nic nowego w naszym eksperckim grajdołku.

***

Mnie bardziej interesuje piłkarz, którego zawsze lubiłem – wspomniany Di María. Bodaj najlepszy zawodnik finału Ligi Mistrzów 2014 po tym, jak odszedł z Madrytu, strasznie pikuje. I jeżeli w PSG czasem zachwyca (to jednak Ligue 1, nie La Liga), to w kadrze wygląda jak piąte koło u wozu. Biega bez sensu po lewym skrzydle, patrząc, jak Messi „krawaty wiąże i usuwa ciąże”. Szkoda.

***

Jeżeli chodzi o komentatorów, to na razie jedna para zrobiła na mnie dobre wrażenie – komentujący mecz Chorwacji z Nigerią panowie Sławomir Kwiatkowski (pierwszy raz o nim usłyszałem, sorry) i Robert Podoliński.

***

Zgubą polskich pismaków ewidentnie jest Twitter. Michał Kołodziejczyk, którego cenię za wywiady z „Rzepy”, również zszedł na poziom, poniżej którego jest już tylko opolski wybór hitu na mundial.

***

Dziś czekam głównie na Brazylię, którą wreszcie znów da się lubić.

Marcin Wandzel