Mundialowe zapiski (21)

Ten mundial jest tak niesamowity, że nawet w meczu Kostaryka – Grecja nie było mowy o nudzie. Pytamy po raz ostatni: czy to na pewno nie sen?!

Najpierw jednak o pierwszym niedzielnym meczu. Meksyk jak Hiszpania – grał jak nigdy, przegrał jak zawsze. „El Tri” po raz szósty z rzędu żegnają się z mundialem w 1/8 finału.

1. Według realizatora transmisji i większości stron wyświetlających składy, Holandia wyszła w ustawieniu 4-3-3, ale nic bardziej mylnego. „Pomarańczowi”, jak w poprzednich spotkaniach na tym mundialu, ustawieni byli 3-5-2 (lub jak kto woli: 5-3-2). Meksykański trener również jest ortodoksyjnym fanem tej taktyki, więc właściwie pierwszą połowę możemy opisać bardzo krótko: duszno, tłoczno i mało efektownie.

2. Nie minęło 10 minut, a Holendrom już zaczęło wiać w oczy (mimo że wiatru w Fortalezie trudno było dziś doświadczyć). Z boiska musiał zejść kontuzjowany Nigel de Jong – jeden z najważniejszych graczy w kadrze Van Gaala, pełniący kluczową rolę we wspomnianej taktyce w meczach z Hiszpanią i Chile. Biedaczek nabiegał się dokładnie tyle, ile Diego Costa w niedawnym finale Ligi Mistrzów.

3. W momencie rozpoczęcia spotkania, w Fortalezie była godzina 13:00 i około 30 stopni. Dla piłkarzy to oczywiście skandaliczne warunki do gry, więc po 30 minutach sędzia zarządził przerwę na picie. Aż strach pomyśleć, co będzie działo się za osiem lat w czasie turnieju w Katarze, gdzie będzie o jakieś 10 stopni cieplej.

przerwy w katarze

Może to jakieś rozwiązanie?

4. Kibic nie wielbłąd i też pić musi.

5. Przerwę na picie zrobił sobie również Rio w Rio.

rio

6. Kiedy wszyscy już się napili, odłożyć butelki zapomniał jedynie realizator transmisji, który kompletnie stracił rachubę czasu. I dobrze! Niech ten mundial trwa wiecznie!

czas

7. Pod koniec pierwszej połowy sędzia powinien podyktować rzut karny dla Holandii. Faulowany był Arjen Robben. Nawet podwójnie.

8. Na szczęście w tym meczu (jak w każdym) była też druga połowa… Nie zdążyłem wrócić z kuchni po przerwie, a już było 1:0 dla Meksyku. Dla tych, którzy również są z pechem za pan brat, mała niespodzianka:

9. A tutaj radość zdecydowanie najsympatyczniejszego trenera tych mistrzostw:

10. OCHOA, OCHOA, OCHOA! Kontrakt Meksykańskiego bramkarza z Ajaccio wygasa za niespełna 30 godzin, a kolejka chętnych na przyszłego bezrobotnego jest zapewne tak duża, jak odległość z Korsyki do Nowej Zelandii.

11. Jeszcze w 86. minucie Meksykanie byli pewni awansu do najlepszej ósemki świata. Kto wie, czy myślami nie byli już nawet w pierwszej czwórce – no bo jak nie pokonać Kostaryki lub Grecji, z którymi zwycięzca tego meczu spotka się w ćwierćfinale. I kiedy wydawało się, że po końcowym gwizdku fenomenalny Ochoa po raz kolejny będzie mógł rzucić się w ramiona sympatycznego Miguela Herrery, beznadziejnie słaby przez zdecydowaną większość spotkania Wesley Sneijder, huknął nie do obrony.

12. Kiedy wszyscy szykowali się na powtórkę z wczorajszego meczu Brazylia – Chile, a więc dogrywkę, okazało się, że co się odwlecze to nie uciecze. Popis dał pewien znany nurek (choć tym razem, co do tego czy nurkował, zdania są podzielone)…

nurek

…i po chwili cała Holandia mogła wykrzyczeć: „Klaaaaaas Jaaaaaan Huntelaaaaaar!”

W drugim niedzielnym meczu dzielni Kostarykanie i nudni Grecy robili wszystko, aby podtrzymać wysoki poziom dramaturgii, do jakiego doprowadzili Holendrzy i Meksykanie.

1. Jeszcze przed meczem można było mieć drobne wątpliwości, komu kibicować. Wszystko za sprawą partnerki Jose Holebasa.

holebas

Na szczęście równo z pierwszym gwizdkiem wahania ustały. 

2. Mecz Greków i Dariusz Szpakowski to zwykle połączenie wybuchowe. Tym razem Pan Darek najwidoczniej nie spał przez kilka nocy, ale greckich nazwisk nauczył się w miarę poprawnie. Oczywiście to też spotkało się z krytyką. Że niby popisuje się wymową. Popełniasz milion błędów – źle, raz nauczysz się wymowy – też źle. Nie jest łatwo być Dariuszem Szpakowskim.

3. Przejdźmy do tego, co działo się na boisku. Kiedy wszystkich przed zaśnięciem powstrzymywała nadzieja, że „Szpaku” wreszcie powie coś głupiego, Kostarykanie strzelili gola. Konkretnie Bryan Ruiz. Wszyscy stali, a piłka leciała, leciała, leciała, aż wreszcie wpadła do siatki. 

Ruiz strzelał w Brazylii trzykrotnie. Dwukrotnie piłka znajdowała drogę do siatki.

4. Od 66. minuty Grecy grali w przewadze. Przynajmniej teoretycznie, bo kostarykańskiej bramki bronił Keylor Navas, którego liczyć można za pięciu. Do tego asa jeszcze wrócimy…

5. Przy okazji pierwszego dzisiejszego (właściwie to już wczorajszego) meczu, powiedzonko, które przed laty przypisywano Hiszpanii, połączyliśmy z Meksykiem. Grecy zmuszają do lekkiej modyfikacji innego piłkarskiego porzekadła:

wawrzyn

Oczywiście nie inaczej było tym razem. No może poza faktem, że od 66. minuty za piłką biegało 21 mężczyzn. Tak czy siak w doliczonym czasie Grecy dziabnęli rywali. W taki oto sposób:

6. Mieliśmy więc już drugą podczas tego turnieju dogrywkę. Nie przyniosła ona rozstrzygnięcia, toteż przyszedł czas na drugie rzuty karne. I w tym właśnie momencie wracamy do Keylora Navasa. To, co wyprawiał na boisku ten bramkarz, przechodzi ludzkie pojęcie. Jeszcze kilka godzin wcześniej trudno było wyobrazić sobie golkipera, robiącego większe wrażenie niż Ochoa. Navasowi sztuka ta chyba się udała. W strzałach celnych było 13:2 dla Greków, a kostarykański bramkarz ratował swoją drużynę w nieprawdopodobnych sytuacjach. W świetnym stylu obronił również jeden z rzutów karnych – co ani razu nie udało się jego vis a vis KARNEzisowi (trudno o nazwisko lepiej dopasowane do okazji!). I pomyśleć, że spośród dwóch najlepszych (póki co) bramkarzy tego turnieju, jeden to bezrobotny, a drugi broni na co dzień barw przeciętnego Levante.

7. Jest jeden Grek, który po rzucie karnym przestrzelonym przez Gekasa, odetchnął z ulgą. To Sokratis Papastathopoulos, który na 5 lipca ma ustaloną datę ślubu. Tego dnia odbędzie się ćwierćfinał z Holandią. A przecież to właśnie Sokratis swoim golem doprowadził do dogrywki. Awansu do kolejnej rundy przyszła żona mogłaby nie darować.

8. A oto ostatnia drużyna, która pokonała Kostarykę na mistrzostwach świata:

kos1

POZA MUNDIALEM

„Ciężkie jest życie Maryli Rodowicz” – donosi Pudelek. Dalszy przekaz jest jeszcze bardziej wstrząsający: „Wczoraj Sardynia dzisiaj bigos w Kielcach – pisze gwiazda na swoim Facebooku. Współczujecie jej :)?”. Oczywiście, że współczujemy!

Maryla

CO NAS CZEKA

Kolejne emocje w 1/8 finału. Z trudem musimy zaakceptować, że połowa tej fazy turnieju już za nami. Poniedziałek to dzień, w którym oba spotkania mają swoich zdecydowanych faworytów. Czy reprezentacje z Afryki zadziwią świat?

Francja – Nigeria

Powtarzałem to przed początkiem turnieju i zdania nie zmieniam: już tego lata, Francja mistrzem świata. Nigeria bez większych szans, chyba że… Francuzi przez cały mecz strzelać będą prosto w bramkarza, jak z Ekwadorem.

Francja: 1. Lloris – 2. Debuchy, 5. Sakho, 4. Varane, 3. Evra – 14. Matuidi, 6. Cabaye, 19. Pogba – 8. Valbuena, 10. Benzema, 11. Griezzman.
Nigeria: 1. Enyama – 5. Ambrose, 22. Omeruo, 14. Oboabona, 13. Oshaniwa – 17. Onazi, 10. Mikel, 15. Azeez, 7. Musa – 8. Odemwingie, 9. Emenike.

Niemcy – Algieria

Fanatyczna załoga z Algierii będzie chciała pomścić rok 1982. Jeżeli zamierzają stosować  metody wyłącznie piłkarskie, o sukces może być trudno…

Niemcy: 1. Neuer – 20. Boateng, 17. Mertesacker, 5. Hummels, 4. Howedes – 16. Lahm, 17. Schweinsteiger – 18. Kroos, 8. Ozil, 19. Gotze – 13. Muller.
Algieria: 23. M’Bolhi – 20. Mandi, 5. Halliche, 2. Bougherra, 6. Mesbah – 12. Medjani, 14. Bentaleb – 10. Feghouli, 11. Brahimi, 18. Djabou – 13. Slimani.

Paweł Marszałkowski