Mundialowy alfabet. D

Dzień dobry.

Dziś trzech piłkarzy, którzy na mundialach zostali docenieni. Każdy w inny sposób. Trzech chłopa z trzech kontynentów, trzy różne mundiale, a na deser coś wybuchowego.

Dajemy:

Didi – Brazylijski pomocnik, dwukrotny mistrz świata (1958, 1962), zdobywca Golden Ball (wtedy jeszcze się to tak nie nazywało, ale będę używał tej nomenklatury; jest czytelna i ujednolica zagadnienie) w turnieju 1958, czyli nagrody dla Najlepszego Piłkarza Mistrzostw. Wybitny ofensywny zawodnik z genialnej Brazylii lat 50. i 60., który obok Pele, Vavy i Garrinchy działał niebywale na wyobraźnię. Całe życie spędził w klubach Ameryki Płd. z rocznym epizodem na grę w madryckim Realu.
W 1970 r. trener reprezentacji Peru na MŚ w Meksyku. Peru wtedy wyszło z grupy i odpadło po porażce 2:4 z… Brazylią.

Kazimierz Deyna – W opinii wielu zajmujących się futbolem najlepszy polski piłkarz w historii, wg piszącego te słowa takoż. W mundialu 1974 powołany do Jedenastki turnieju, zdobywca Bronze Ball (trzeci najlepszy piłkarz zawodów). W tamtych MŚ kolejne „Balls” zdobywali – Złotą Cruyff, Srebrną Beckenbauer i Brązową wspominany tu Kaziu Deyna. Tak się składa, że cała trójka załapała się do kolejnych odsłon Mundialowego alfabetu…
Mnie się KD kojarzy z Bestem. Nasz zawodnik reprezentował Man City, Irlandczyk z Ulsteru grał dla Man Utd. I też załapał się do alfabetu.

Landon Donovan – Bodaj najbardziej znany i najlepszy amerykański piłkarz w historii. W roku 2002 na turnieju w Korei i Japonii uznany za Najlepszego Młodego Zawodnika tamtych MŚ (miał wówczas 20 lat). Z przyjemnością się go oglądało, przerastał swoich kolegów z kadry, był piłkarsko o klasę od nich lepszy. Kariery w Europie jednak nie zrobił – ani w Bayerze Leverkusen, ani tym bardziej w Evertonie i Bayernie Monachium nie przebił się do podstawowych jedenastek. W reprezentacji USA jednak statystyki niesamowite: 157 meczów i 57 goli!
Aktualnie jest współwłaścicielem i trenerem klubu San Diego Loyal SC.

*

Duński Dynamit – Wbrew pozorom nazwa ta, określająca reprezentację Danii, wcale nie powstała przy okazji Euro 92. DD to kadra Duńczyków lat 80. Ekipa Seppa Piontka, która grała niesamowity i nieprzewidywalny futbol, wyprzedzający swoją epokę. Tylko dwie reprezentacje wtedy nazywano Brazylią Europy – Jugosławię i Danię właśnie. Mówiono, że Dania gra jak Holandia, tylko jeszcze szybciej!
Co ciekawe, tamta Dania, mimo że grała z polotem, nic nie wygrała, choć wielu wskazywało ich jako jednych z faworytów MŚ 86 w Meksyku. Dość napisać, że z Grupy E, którą uważano zgodnie za grupę śmierci, Dania wyszła spokojnie z I miejsca z bilansem 9:1! A miała za przeciwników: mocną wtedy Szkocję (1:0), zawsze groźną RFN (2:0) i mistrzów Ameryki Płd. Urugwaj (6:1).
Po wyjściu z grupy dzielni Duńczycy trafili na Hiszpanię, zagrali bardzo dobry mecz, który… przegrali 1:5. Przypomina to naszą reprezentację, która w tym samym turnieju zagrała najlepsze spotkanie (też po wyjściu z grupy) z Brazylią, które przegraliśmy 0:4…
Angielskie gazety pisały wtedy, że gdy rano ludzie dowiadywali się jaki był wynik (na Wyspach mecz kończył się ok. północy), nie byli zaskoczeni, tylko pytali – ile bramek strzelili M. Laudrup i Elkjaer?
Tamta Dania była dość dziwną drużyną; miała absolutnie niezwykłych piłkarzy (żadna inna reprezentacja nie miała w Meksyku tylu zawodników grających poza granicami w najlepszych klubach najlepszych lig): Sivabaek i Olsen – Man Utd, Lerby – Bayern, Moelby – LFC, Nielsen i Eriksen – Feyenoord, M.Laudrup – Juventus, Arnesen – PSV, itd. Nie dość, że nic znaczącego nie wygrała, to jeszcze potrafiła przerżnąć 0:6 z Holandią, 0:4 z NRD, 0:3 ze Szwecją, Bułgarią i Belgią oraz wspomniane 1:5 z Hiszpanią.
Na osiem meczów w 1985 r. w czterech spotkaniach nie zdobyli gola, by w pozostałych czterech strzelić ich 17!
Oprócz wymienionych porażek w tamtej dekadzie były również zwycięstwa, i to jakie! Wymienię niektóre – po 3:1 z Włochami, Węgrami, Francją i Austrią, po 3:0 m.in. z Irlandią, Polską i Rumunią. Ponadto 5:0 z Jugosławią, 5:1 z Norwegią, 4:1 z Irlandią, wspomniane 6:1 z Urugwajem, 8:0 z Rumunią, 6:0 ze Szwecją, 4:0 z Brazylią i po 5:0, 4:0 i 7:1 z Grecją…
Jeśli jeszcze do tego dodamy, że do 1978 r. zarówno w lidze duńskiej, jak i w reprezentacji grali sami amatorzy, to zdziwienie będzie jeszcze większe. Dopiero Carlsberg w rzeczonym 1978 r. wyłożył pieniądze i zaczęło się zawodowe traktowanie tam futbolu, czego następstwem było m.in. zatrudnienie Seppa Piontka. To był strzał w dziesiątkę, choć koniec jego przygody z tym małym skandynawskim krajem nie był tak wesoły… Poczytać m.in. o tym można w książce „Danish Dynamite”. Czekam na polską wersję.

Kibice duńscy („Roligans”) wtedy skandowali – We are red, we are white, we are Danish Dynamite!

**

Derby Drezna
Dziś doskonałe danie dnia; deser – Derby! Dwie drużyny, dwie dzielnice. Derby Dublina? Dość dobre. Derby Dortmundu? Dziadostwo. Derby Dębicy? Dziwne…
Derby Dresdens Demokratisches Deutschland – doskonałe do działu dodatkowego. Dynamo Drezno – Dresdner DFC.
Dynamo – dofinansowywana drużyna, darowizny (diamenty, dolary), dobry doping dorosłych, dziewczyn, dzieciaków (dwunasty druh). Dobra drużyna – dokładne dogrania, dyscyplina, dbałość detali, dialog, dziani działacze.
Dawniej (dwie dekady, debiut – dwie dobitki!) dużo dawał drużynie doświadczony dwumetrowy (drwiono: dąb Darek) defensywny Dolnoślązak Dariusz Dobrowolski. Delikatnie, dokładnie dogrywał, dobrze dryblował; dopóty, dopóki dbał (dieta).
Druga drużyna – Dresdner DFC – dno. Dramat. Dietmar Dietz (Dyrektor drużyny) dumnie demonstrował drapieżne dzieła; demoniczne dziary duchów, diabłów. Do diaska! Dietmar, dyslektyk, daltonista; dziś dyrektor, dawniej „demokratyczny” dyplomata, dowódca deputowanych dyżurnej delegatury Dumy Drezna DDR. Donosił dureń demonstrujących do Dumy. Dowody? Dokumenty dostarczył dzielny dziennikarz David D. Dalej: Dietmar Dietz dotykał dzieci! Docent doktor dentysta, dermatolog. Dwulicowy drań, debil, despota.
Decyzyjni działacze Dresdner depczą dorobek drużyny; doili, dołożyli długów – drogie delegacje, działki dragów (dropsy, dopalacze), darmowe drinki, dziwki, dyskoteki. Dzieło, dorobek? – Drukarnia, degradacja drużyny. Działacze demobilizowali, demotywowali. Depresja, dół, dymy. Do dupy!
Derbów doliczyłem dziesięć (10:0 dla Dynama). Deklasacja!
Dość. Dzięki.

***

Dezerter – Dezerter. Dobre dźwięki: Dżem, Daab, Dragon, Dynamind. Decyzja – Dezerter; dość dosadnie do (dziś) Długopisa Dudy:

Duster – Diamond. Dosyć dziwne:

Dariusz Kimla