Na kwietniowego Grzegorza, pójdzie zima do morza?

24 kwietnia imieniny obchodzą Jerzy i Grzegorz. Oto drużyna moich ulubionych imienników, znanych z polskich boisk.

Imię Grzegorz wywodzi się z języka greckiego (gregorios – czuwający, czujny). W formie łacińskiej po raz pierwszy zostało użyte przez papieża Grzegorza I Wielkiego. W naszym języku imię pojawiło się w XIV wieku, było bardzo popularne w średniowieczu, zaś renesans tego imienia przypadł na lata powojenne.

Bardziej popularne są imieniny obchodzone 12 marca, gdy „Na świętego Grzegorza idzie zima do morza”. Grzegorz w tym roku zbyt święty nie był, bo zimowa pogoda utrzymuje się do… dziś. Skoro była u nas drużyna Andrzejów, może być też drużyna Grzegorzów. Oczywiście pod uwagę brałem tylko tych, których pamiętam z ligowych boisk. Zatem… jedziemy!

W bramce stawiam na Grzegorza Sandomierskiego, człowieka z Podlasia, który niczym od
ściany odbił się od ligi belgijskiej, angielskiej i… chorwackiej. Ma jednak w dorobku mistrzostwo Chorwacji z Dinamem Zagrzeb oraz dwa Superpuchary Polski wywalczone z bydgoskim Zawiszą i Jagiellonią Białystok. Był trzecim bramkarzem na Euro 2012. Wydawało się, że jego kariera będzie się rozwijać i niebawem powalczy o miano bramkarza nr 1 biało-czerwonych. Tymczasem mocno wyhamował i z Cracovią będzie się bił o utrzymanie w Lotto Ekstraklasie.

Na prawej obronie stawiam na Grzegorza Fonfarę. Gość jest o rok starszy ode mnie, debiutował w barwach katowickiego GKS jako 18-latek, sezon później stając się podstawowym graczem „GieKSy”. Wyrobił sobie markę niezłego ligowca, którą później potwierdzał w barwach innego GKS – Bełchatów. Ostatnio kopał w rodzimych Katowicach – jednak nie w „GieKSie”, tylko w Rozwoju.

Defensywą kierować będzie Grzegorz Lekki, wychowanek Iskry Pszczyna, który na szerokie ligowe wody wypłynął w Ruchu Radzionków, po czym przeniósł się do Górnika Zabrze. W barwach zabrzańskiego klubu grało mu się najlepiej i najpewniej, choć przez rundę w budującej swoją potęgę Wiśle Kraków był podstawowym zawodnikiem. Po wyjeździe z Zabrza grał w Niemczech, karierę zakończył w rodzimej Pszczynie. Co ciekawe nie zagrał ani minuty w reprezentacji, choć szansę dostawali gorsi od niego.

Na lewej obronie – ponieważ zagramy trzema obrońcami – pewne miejsce ma Grzegorz Bronowicki, jeden z głównych bohaterów i architektów sensacyjnej wygranej 2:1 z Portugalią za czasów Leo Beenhakkera. Holenderski obieżyświat usiłował wmówić wszystkim nad Wisłą, że niemal każdy prosto kopiący piłkę facet z polskim paszportem to „international level”. Akurat Bronowicki z Portugalią zanotował mecz życia. Grał w Górniku Łęczna, Legii i Crvenej zveździe Belgrad. Po zakończeniu kariery pracował w… kopalni Bogdanka w Łęcznej. Twardziel w każdym calu.

Prawą pomoc obstawia Grzegorz Pater, jedna z ikon krakowskiej Wisły przełomu stuleci. W lidze niespecjalnie się wyróżniał, ale dostał szansę debiutu w kadrze od Jerzego Engela. Z „Białą Gwiazdą” zdobył cztery tytuły mistrza Polski, z reguły był podstawowym graczem. Gdy grał w Podbeskidziu Bielsko-Biała, został zatrzymany w aferze korupcyjnej. W 2001 roku błysnął dwiema bramkami strzelonymi Barcelonie w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Jako specjalistów od rozbijania wszelkiej maści ataków przeciwnika, tudzież przeciwników mamy dwóch ludzi.
Pierwszy to Grzegorz Borawski, solidny do bólu pomocnik z czasów, gdy GKS Katowice toczył boje w pucharach choćby z Girondins Bordeaux i Bayerem Leverkusen.
Drugi to Grzegorz Krysiak, wychowanek zgierskiego Boruty, przez kibiców nazywany „Grzesio nasz chuligan”. Piłkarz o kiepskiej technice, ale niesamowitej sile, ambicji i woli walki. W ekstraklasie grał tylko w barwach ŁKS Łódź, do dwustu spotkań zabrakło mu ledwie jednego.

Przed nimi operował będzie Grzegorz Niciński, który zyskał ogromny szacunek w każdym z klubów, w których grał. Czyli szanują gościa w Szczecinie, Krakowie, Katowicach, Lubinie i Gdyni. Próbuje swoich sił jako trener, określany jako ten „młody, zdolny”. Ostatnio po niemal trzech latach pracy odszedł z gdyńskiej Arki.

Na lewej pomocy nieco przekornie ustawię prawonożnego (będzie robił miejsce dla ofensywnych szarży Bronowickiego) Grzegorza Lewandowskiego, który z Legią walczył w Lidze Mistrzów i ma z nią na koncie największe sukcesy – mistrzostwo, puchar i superpuchar Polski. Choć był niezwykle solidnym graczem, w kadrze zagrał jedynie pięć razy. Zaliczył całkiem udane eskapady zagraniczne (CD Logrones – Hiszpania, SM Caen – Francja), przygodę z piłką kończył nad morzem.

I wreszcie atak. Bramkostrzelnych Grzegorzów było i jest całkiem sporo. Pewniakiem w tej drużynie byłby Grzegorz Mielcarski, jeden z moich ulubieńców tak na boisku jak i przed mikrofonem. Próbkę snajperskich umiejętności dał w poznańskiej Olimpii, potem zmieniał kluby jak rękawiczki – Górnik Zabrze, Servette Genewa, Widzew Łódź. Wpadł w oko Bobby’emu Robsonowi, szkoleniowcowi FC Porto. Gdyby nie ustawiczne problemy ze zdrowiem mógł osiągnąć znacznie więcej tak na niwie klubowej jak i reprezentacyjnej. W koszulce z białym orłem ledwie 10 występów i jeden gol.

Obok „Mielcara” zagra Grzegorz Rasiak, piłkarz niedoceniany, a przecież Tottenham Hotspur przypadkowych graczy nie bierze. Wydaje się jednak, że to napastnik skrojony do angielskiej Championship, gdzie radził sobie naprawdę nieźle. W Polsce był gwiazdą Bełchatowa i Groclinu Grodzisk Wielkopolski.

Do meczowej osiemnastki z pewnością załapaliby się: Grzegorz Szamotulski – w końcu bramkarz nawet rezerwowy powinien być wariatem, Grzegorz Wagner – przed laty podpora defensywy chorzowskiego Ruchu, olsztyńskiego Stomilu i GKS Bełchatów, Grzegorz Wojtkowiak – defensor uniwersalny, swego czasu nieco na siłę lansowany jako zbawca reprezentacyjnej obrony, Grzegorz Wędzyński – który w każdej chwili może zająć miejsce w środku boiska oraz napastnicy Grzegorz Król i Grzegorz Piechna – przy których każde imieniny z pewnością byłyby niekończącą się imprezą.

Najlepszym trenerem tej ekipy byłby z pewnością Grzegorz Lato, który wielkim piłkarzem był, trenerem ligowym też niezłym. Z gadaniem gorzej. Pamiętam, że w przerwie meczu eliminacji Ligi Mistrzów Widzew Łódź – Liteks Łowecz, gdy sytuacja widzewiaków była beznadziejna zaordynował: „Kurwa, panowie! Głowa do góry i zapierdalamy!”. Takich motywatorów w szatni i na ławce trenerskiej nigdy dość!

Asystentem Laty mógłby być z kolei ktoś… zrównoważony, taki jak Grzegorz Wesołowski, były obrońca ŁKS i Zawiszy Bydgoszcz, a obecnie trener Pelikana Łowicz.

Grzegorz Ziarkowski