Naszym grać nie kazano

Gdybyśmy tylko chcieli, moglibyśmy towarzysko w czerwcu zmierzyć się z naprawdę wymagającym rywalem…

W 2017 roku nasza kadra rozegrała tylko jeden mecz o punkty, choć w marcu były dwa oficjalne terminy FIFA, w których mogła grać. Nie od dziś wiadomo, że selekcjoner Adam Nawałka niezbyt pała miłością do towarzyskich potyczek, dla niego liczy się konkret – gra o stawkę, czyli o eliminacyjne punkty. Z jednej strony to dobrze, bo dzięki takim meczom mamy możliwość szybkiego awansu w rankingu FIFA. Z drugiej strony, gdzie i kiedy selekcjoner ma testować różne warianty gry, jak nie w spotkaniach towarzyskich?

W bardzo ważnym meczu przeciwko Rumunom w czerwcu nie będzie mógł zagrać Kamil Glik, a możliwość sprawdzenia się w oficjalnym spotkaniu mieliby np. Jakub Błaszczykowski i Grzegorz Krychowiak, ważne ogniwa kadry mające problemy w klubach. Odrzuciliśmy jednak taki sprawdzian, skupiając się na starciu z Rumunią.

W czerwcu towarzysko grają wszyscy europejscy mocarze: Anglicy, Francuzi (nawet dwa razy), Portugalczycy, Hiszpanie, Niemcy. Chorwaci wybierają się na mecz towarzyski aż do Meksyku. Do Europy zjeżdżają Urugwaj, Kolumbia, Paragwaj i Chile, które grać będzie całkiem niedaleko, bo w… Rumunii. Poza zasięgiem będą Brazylia (starcia z Argentyną i Australią) i właśnie „Albicelestes”, którzy oprócz starcia z „Canarinhos”, jadą aż do Singapuru.

Rywale do wzięcia
A gdybyśmy tylko chcieli, kadra mogłaby zagrać mecz z całkiem niezłym europejskim rywalem. W czerwcu tylko o punkty walczą: Szwecja, Bułgaria, Grecja, Islandia, Turcja, Bośnia i Hercegowina, Austria, Walia, Słowacja. Mają więc jeden termin wolny.

Możliwość sprawdzenia kandydatów do kadry z teoretycznie słabszym przeciwnikiem byłaby w spotkaniu z Azerbejdżanem, Wyspami Owczymi, Słowenią, Macedonią, Litwą, Kosowem, a nawet Gibraltarem i Andorą. One także mają zaplanowane jedno spotkanie w czerwcu.

Jeśli poważnie myślimy o udziale w mundialu, niezwykle wartościowe byłoby przetarcie z inną niż europejska drużyna. Z drużyn z Ameryki Południowej do wzięcia byłaby właściwie tylko Boliwia, która w czerwcu ma całkowicie wolne. W Azji też będą grali o punkty, ale wolny termin mają choćby ciekawi przeciwnicy tacy jak Iran, Chiny, Zjednoczone Emiraty Arabskie i gospodarz mundialu w 2022 roku, Katar.

Afrykanie w ten sam weekend, w który my mierzymy się z Rumunami (9-11 czerwca), walczą o punkty w eliminacjach Pucharu Narodów Afryki. Jednak w tygodniu przed meczem wolne mają choćby kandydaci do występu na mundialu w Rosji: Egipt, Nigeria czy RPA bądź nieco przyblakłe potęgi, jak na przykład Ghana. Kamerun do Europy przylatuje po 10 czerwca, bowiem gra w rosyjskim Pucharze Konfederacji.

Także w strefie CONCACAF można by znaleźć interesującego sparingpartnera. Do wzięcia byłyby (i są nadal!) Kostaryka, Panama bądź Trynidad i Tobago.

Gdzie grać?
Z Rumunią gramy na Stadionie Narodowym w Warszawie. Towarzysko jednak brane były pod uwagę stadiony na Euro 2012, czyli Gdańsk, Poznań i Wrocław. W drugiej połowie czerwca nad Wisłą odbywają się Młodzieżowe Mistrzostwa Europy – mecze będą rozgrywane w Gdyni, Bydgoszczy, Lublinie, Kielcach, Tychach i Krakowie (stadion Cracovii). Na którymś z tych obiektów gospodarz mógłby mieć jedyną w swoim rodzaju próbę generalną przed europejskim czempionatem.

Jeśli nie, to awaryjnie zostaje nowo otwarty stadion Widzewa w Łodzi. Akurat teraz w mieście z łódką w herbie jest koniunktura na piłkę, a spragnieni emocji łodzianie walą na Widzew drzwiami i oknami. Choć ostatnio na stadionie Widzewa kadra nie miała najlepszej passy i frekwencji, to wydaje się, że jedna prośba prezesa Bońka, który w Łodzi ma autorytet jak mało kto, mogłaby zdziałać cuda.

Kogo testować?
Z pewnością w bramce mógłby się pokazać ktoś z duetu Łukasz Skorupski (Empoli FC) i Wojciech Szczęsny (AS Roma), bowiem pewne miejsce w składzie zdaje się mieć Łukasz Fabiański. Akurat zmienników „Fabian” ma niezwykle mocnych, więc o tę pozycję Nawałka nie musi się martwić.

Podstawowym pytaniem jest, kto w meczu z Rumunami zastąpi Kamila Glika. Kandydatów jest dwóch. Pierwszy to zaufany człowiek selekcjonera – Thiago Cionek, który „w kratkę” grywa we włoskiej Modenie. Drugi to Igor Lewczuk. 31-latek z Girondins Bordeaux rozgrywa sezon życia, jest zawodnikiem od którego szkoleniowiec francuskiego zespołu rozpoczyna ustalanie składu meczowego. W ostatnim towarzyskim spotkaniu ze Słowenią na prawej obronie błysnął Bartosz Bereszyński, który pokazał, że warto dawać mu szansę. W odwodzie jest jeszcze zbierający pochlebne recenzje Maciej Dąbrowski z Legii. Na lewej stronie selekcjoner powinien spróbować Piotra Tomasika z lidera polskiej ekstraklasy, Jagiellonii Białystok. Dla 29-latka z „Jagi” taki mecz mógłby być starciem o „być albo nie być w kadrze”. Albo olśni Nawałkę, albo na dobre zamknie sobie drzwi do kadry. I selekcjoner będzie miałby spokojne sumienie, że nie pozostał głuchy na wołania mediów o sprawdzenie obrońcy z Podlasia w kadrze…

W drugiej linii reprezentacyjną szansę zapewne dostaliby Jacek Góralski (Jagiellonia), który w starciu ze Słowenią był nieco sparaliżowany oraz Damian Dąbrowski (Cracovia), jeden z cichych faworytów Nawałki. 90 minut w meczu podbudowałoby z pewnością ego wspomnianych Krychowiaka i Błaszczykowskiego. Kto jeszcze? Paweł Wszołek w Queens Park Rangers ostatnio więcej pauzuje niż gra. Może zatem selekcjoner powinien odkurzyć Radosława Majewskiego, który odżył w drugiej linii „Kolejorza”?

W ataku trzeba by poszukać alternatywy dla Roberta Lewandowskiego, który dla Polski strzelił osiem z dwunastu bramek w eliminacjach. Naturalnymi kandydatami są z pewnością Łukasz Teodorczyk (RSC Anderlecht), zdobywca bramki w meczu ze Słowenią oraz Kamil Wilczek (Brøndby IF), próbowany przez Nawałkę w meczach eliminacyjnych i towarzyskich. Może warto byłoby zaryzykować: wystawić obu w podstawowym składzie i dać im szansę gry przez 90 minut. Ich doświadczenie ze wspólnej gry byłoby niezwykle cenne w kryzysowych sytuacjach. Miejmy nadzieję, że takowych w tych eliminacjach już nie będzie…

Pod uwagę nie wziąłem tych piłkarzy, którzy zapewne będą grali w polskich MME, czyli obrońców: Jarosława Jacha (Zagłębie Lubin), Tomasza Kędziorę (Lech), pomocników: Przemysława Frankowskiego (Jagiellonia), i Patryka Lipskiego (Ruch Chorzów) oraz napastników: Jarosława Niezgodę (Ruch Chorzów) i Krzysztofa Piątka (Cracovia), a także Dawida Kownackiego (Lech). O Karolu Linettym (UC Sampdoria), Piotrze Zielińskim (SSC Napoli) i Mariuszu Stępińskim (FC Nantes) nie wspominam, bo to pewniacy do gry w dorosłej reprezentacji…

Grzegorz Ziarkowski