Nie ma o co się bić

Paulo Sousa nie okazał się Pawłem Janasem i nie zszokował opinii publicznej. Na Euro 2020, rozgrywane rok później, powołał Frankowskiego…

Ze względu na morderczy sezon spowodowany pandemią selekcjonerzy mieli możliwość powołania aż 26 zawodników. Czy Paulo Sousa, który jakiś czas temu urbi et orbi ogłosił kadrę na Euro, wybrał skład optymalny? Moim zdaniem tak.
Selekcjonerowi z pewnością plany pokrzyżowały kontuzje. Ze środka pola wypadli Krystian Bielik i Jacek Góralski, na lewej flance nie pobiega Arkadiusz Reca, wreszcie swojego bilansu goli w reprezentacji nie poprawi Krzysztof Piątek. To czterech graczy, którzy z pewnością znaleźliby się w kadrze Portugalczyka, gdyby byli zdrowi. Ale są też inni.

Oto krótka analiza powołań Paulo Sousy.

Bramkarze

Powołani: Wojciech Szczęsny, Łukasz Fabiański, Łukasz Skorupski, Radosław Majecki.

Dwaj pierwsi to żelazny zestaw od czasów co najmniej Franciszka Smudy. Obaj regularnie grają w klubach. Szczęsny wydaje się być pewniakiem do pierwszego składu, choć nie przypominam sobie, by ostatnio wybronił nam jakiś mecz. A okazja ku temu była choćby na Wembley…

Fabiański pogodził się z rolą zmiennika i pokornie przyjeżdża na zgrupowania reprezentacji, będąc jej dobrym duchem. Skorupski to solidna firma z Serie A, zaś młody Majecki grał regularnie w Pucharze Francji, docierając z Monaco do jego finału. Były bramkarz Legii pojedzie na Euro po naukę.

Trochę brakuje: Bartłomiej Drągowski, Rafał Gikiewicz.

Golkiper Fiorentiny zbierał naprawdę dobre recenzje za występy w Serie A. Wychowanek Jagiellonii to jednak ambitny gość, który nie zadowoli się rolą rezerwowego. Sousa najwyraźniej ceni sobie spokój, bo nie chciał wpuścić kolejnego suma do sadzawki z bramkarzami. Drągowski szansę z pewnością dostanie, ale jeszcze nie teraz. Z kolei „Giki” trafił do jedenastki sezonu Bundesligi autorstwa WhoScored.com. Brakuje mu reprezentacyjnego doświadczenia, jednak przyznajmy: konkurencję do miejsca w bramce Polski ma dość mocną.

Obrońcy

Powołani: Jan Bednarek, Bartosz Bereszyński, Paweł Dawidowicz, Kamil Glik, Michał Helik, Tomasz Kędziora, Kamil Piątkowski, Tymoteusz Puchacz, Maciej Rybus.

Najpewniej na papierze wyglądałaby czwórka w składzie Kędziora – Glik – Bednarek – Rybus. Oni mają najwięcej doświadczenia, choćby z nieudanego rosyjskiego mundialu. W tym towarzystwie sporo może namieszać Kamil Piątkowski, który bez kompleksów wszedł do drużyny narodowej. Solidnym zmiennikiem jest Bereszyński, zaś Puchacz i Dawidowicz jadą po naukę. Nie rozumiem tylko, co w tym towarzystwie robi Helik, który w tym roku zdążył zawieść tak w Budapeszcie, jak i na Wembley.

Trochę brakuje: Robert Gumny, Jakub Kiwior.

Obrońca Augsburga jest co prawda na liście rezerwowych, ale jego szanse na wyjazd na Euro są znikome. Szansą dla niego jest czyjaś kontuzja. Czego – oczywiście – nikomu nie życzymy. Drugi defensor znalazł się w najlepszej jedenastce ligi słowackiej. Półżartem można stwierdzić, że jeśli Słowacy biorą ludzi z Fortuna Ligi na Euro, czemu nie miałaby tego zrobić Polska?! A na poważnie – Kiwior naprawdę nieźle wprowadził się do młodzieżówki Czesława Michniewicza. W pierwszej drużynie mogłoby być podobnie.

Pomocnicy

Powołani: Przemysław Frankowski, Kamil Jóźwiak, Mateusz Klich, Kacper Kozłowski, Grzegorz Krychowiak, Karol Linetty, Jakub Moder, Przemysław Płacheta, Piotr Zieliński.

Są w tym zestawie niekoniecznie sprawdzający się w narodowych barwach Klich i Zieliński, ale lepszych pomocników chyba nie mamy. Liderem powinien być Krychowiak, mający za sobą naprawdę dobry sezon w Rosji. Kolejną szansę w kadrze dostanie Linetty, który wreszcie mógłby udowodnić, że w narodowych barwach potrafi grać równie dobrze jak w klubie. Moder jakoś mnie nie przekonuje, ale skoro już jest – niech zdobywa doświadczenie.

Zwraca uwagę mizeria na skrzydłach. Najlepszy ze skrzydłowych jest Kamil Jóźwiak, ale to tylko drugi poziom rozgrywkowy w Anglii. Oby swój błysk w turnieju mieli Płacheta i Frankowski, wtedy będzie nam łatwiej. 17-letni Kozłowski wbrew pozorom także nie stoi na straconej pozycji i swoje minutki może „złapać”.
Trochę brakuje: Rafał Augustyniak, Damian Szymański, Bartosz Slisz.

Ten pierwszy to przecinak w typie Góralskiego, zbierający dobre noty w Rosji. Zaliczył niezły debiut na Wembley. Jest na liście rezerwowych. Drugi zbierał pozytywne recenzje za występy w AEK Ateny. Próbowany już przez Brzęczka, ale nie były to udane spotkania. Może za Sousy by odpalił?! Z kolei, jeśli Slisz miałby się jeszcze rozwinąć i uruchomić rezerwy, dobrze byłoby, gdyby popatrzył sobie na wielki turniej z bliska. W Warszawie takich możliwości może nie mieć.

Absolutnie nie brakuje: Sebastian Szymański, Kamil Grosicki.

Ten pierwszy w reprezentacji nigdy nie przekonywał. Ten drugi od pół roku nie gra w piłkę. Warto zatem płakać nad rozlanym mlekiem?!

Napastnicy

Powołani: Dawid Kownacki, Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik, Karol Świderski, Jakub Świerczok.

Tak naprawdę to „Lewy” i… długo, długo nic. Absolutnie genialny sezon w wykonaniu naszego kapitana w Bundeslidze. Szkoda, że uraz w meczu z Andorą pokrzyżował Robertowi i spółce z Monachium plany obrony trofeum w Lidze Mistrzów. To tylko potwierdza, że w wielkim Bayernie Lewandowski jest zwyczajnie niezastąpiony. Sousa nie ma wyjścia niż chuchać i dmuchać na nasz narodowy skarb.

A co poza tym? Milik wyraźnie odżył po transferze do Francji i zaskakująco szybko odnalazł się w Olympique’u Marsylia. Gra, strzela i jest zdrowy. Świerczok przerasta o głowę polską ekstraklasę i Euro 2020 może być dlań przepustką do kolejnego podboju Europy. W kadrze już dostał szansę od Adama Nawałki, ale zawiódł. Teraz może być inaczej. Świderski wyrobił sobie solidną markę w Grecji, a w kadrze nawet zdążył trafić w debiucie. Jest też odkurzony Kownacki, który może być alternatywą na skrzydle.

Można pogdybać: Adam Buksa, Kacper Przybyłko, Kamil Wilczek.

Dwaj pierwsi dość regularnie dziurawią siatki za Oceanem, Wilczek tradycyjnie dużo strzela w Danii. Ktoś powie, że skoro na Euro może jechać Frankowski, czemu Sousa nie miałby zabrać Buksy i Przybyłki? Konkurencję w ataku mamy dużo większą niż na skrzydłach. To raz. Dwa, że rozważamy ludzi naprawdę na czwarte czy piąte miejsce w reprezentacyjnym ataku. Równie dobrze mógłby jechać król strzelców ligi słowackiej, Dawid Kurminowski. Z kolei Wilczek swoją szansę w reprezentacji już dostał. Nikogo nie olśnił.

Wniosek wydaje się prosty: nie ma się o co bić. W powołaniach Sousy ciężko się doszukiwać sensacji, bowiem trzon reprezentacji zbudowany jeszcze za czasów Adama Nawałki jedzie właściwie w całości. W kadrze znaleźli się wszyscy obecnie najlepsi polscy piłkarze. Właściwie nie pozostaje nam nic innego niż trzymać kciuki za „biało-czerwonych”.

Grzegorz Ziarkowski