Nie taki Jose Mourinho zły jak go malują…

Ten tekst ukazał się oryginalnie w amerykańskim magazynie „Sports Illustrated”, ale jest tak ciekawy, że grzechem byłoby nie dać naszym czytelnikom szansy zapoznania się z nim. Historia jak z bajki. Poznajcie szczęściarza z Kalifornii

Nazwisko Abel Rodríguez nikomu nic nie mówi. Rodríguezów na świecie pewnie więcej od Kowalskich. 41-letni Meksykanin jednak wyróżnia się z tłumu. Wierzcie, że wielu z was chciałoby przeżyć historię no-name’a, który spełnił swoje największe marzenie.

José Mourinho to jeden z najlepszych trenerów piłkarskich na świecie. Większość początkujących trenerów marzy o karierze Portugalczyka. Podczas trenowania Chelsea, Interu Mediolan czy Realu Madryt, „The Special One” na przedsezonowe zgrupowanie udawał się ze swoimi drużynami do Los Angeles. Ale co ma z tym wszystkim wspólnego Rodríguez?

Przez siedem kolejnych wakacji, Abel brał wolne z pracy na dwa tygodnie, aby z bliska podpatrywać idola z Europy. Wstawał o piątej rano, wyjeżdżał do Los Angeles, gdzie za darmo pomagał w pracy drużynom Mourinho. Ustawiał bramki, przygotowywał boisko. Robił wszystko, aby piłkarze mieli jak najlepsze warunki do treningu. Oczywiście za darmo. Po czym wracał do swojego domu w Fontanie, oddalonego jakieś 50 mil od bazy treningowej. O godzinie 23 szedł spać, po czym następnego ranka powtarzał wszystkie czynności.

Jego największym marzeniem było obejrzeć na Santiago Bernabéu „El Clásico”. Europejski futbol oglądał od dziecka, ale nigdy nie miał okazji polecieć na Stary Kontynent. W 2013 roku uznał, że przed nim ostatnia szansa na zobaczenie na żywo w akcji zawodników Realu Madryt i Barcelony. Media od dłuższego czasu spekulują o ewentualnym odejściu Mourinho ze stolicy Hiszpanii po sezonie. Druga taka szansa mogłaby się nie powtórzyć.

Kiedy był już praktycznie zdecydowany na podróż do Europy, pojawiły się jeszcze dwie bariery na drodze do szczęścia. Po pierwsze – rodzina. Odkładał pieniądze na wspólne wakacje z żoną i trójką jego córek. Po drugie – nie miał żadnego kontaktu ze sztabem portugalskiego trenera.

Pierwszy problem został rozwiązany bardzo szybko. Żona i córki jasno przedstawiły swoje stanowisko w sprawie: „Powinieneś jechać. To zawsze było twoim marzeniem”.

28 marca Rodríguez wyleciał do Madrytu. Nie miał nawet rezerwacji w hotelu, nie mówiąc już o bilecie na mecz. Postanowił oczekiwać znajomych w Valdedebas. W nocy padał śnieg i było bardzo mroźno. Całe szczęście, że zabrał ze sobą płaszcz, który nakazała mu wziąć żona. Czekał na ulicy pod ośrodkiem treningowym pięć godzin.

„To był cud, że go zobaczyłem. Po treningu wyjeżdżałem z Rui Farią z ośrodka i jak zawsze czekało na nas mnóstwo ludzi. Nagle krzyknąłem – stój, tam jest gość z Los Angeles!”

– Co tu robisz, Amigo? – zapytał trener Realu Madryt.
– Przyjechałem was odwiedzić. Moim marzeniem jest zobaczyć „Gran Derbi”.
– Ale nie ma już biletów. Gdzie się zatrzymałeś?
– Moim priorytetem było zobaczyć was. Gdyby się nie udało, pojechałbym pod stadion i próbował zdobyć bilet. Gdyby to także nie wypaliło, wróciłbym do domu.

Dalszy rozwój akcji mógłby zdarzyć się tylko w filmie. Mourinho zorganizował Rodríguezowi pokój w hotelu, w którym piłkarze Królewskich koncentrowali się przed meczem z Barceloną. Następnego dnia Meksykanin zobaczył z bliska trening zespołu, a wieczorem zjadł wspólny obiad ze sztabem szkoleniowym madryckiego klubu. Następnego dnia spełnił swoje marzenie i zobaczył na żywo „El Clásico”.

Oprócz samego meczu, w którym Real wygrał 2:1 z Barcą, człowiek z Fontany mógł zobaczyć szatnię Realu Madryt. Zrobił sobie zdjęcie z Cristiano Ronaldo, a za kulisami spotkał także samego Diego Maradonę.

abel1

Abel opowiedział swoją historię rodzinie, która zechciała odwiedzić go w Europie. Dzień po meczu piłkarze Realu Madryt lecieli jednak na mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów do Manchesteru. Z tego względu Meksykanin postanowił wracać do Los Angeles, jednak w tym momencie spotkał się ze zdecydowanym sprzeciwem Mourinho.

– Nic z tego! Jedziesz z nami do Manchesteru i będziesz pracował w sztabie. Pomożesz nam, a w zamian doświadczysz meczu Ligi Mistrzów od kuchni.
– Zapłacę za wszystko – odparł Abel.
– Kiedy jesteś ze mną w Europie, nie musisz płacić – uśmiechnął się Mourinho.

Portugalczyk zrobił mu zdjęcie swoim telefonem, po czym wysłał fotografię do człowieka ze sztabu szkoleniowego, by ten wpisał Meksykanina na listę wyjazdu.

5 marca Rodríguez znalazł się w „Teatrze Marzeń”, a jego rodzina mogła go zobaczyć w telewizji, tuż obok wychodzącego na murawę Ronaldo. Kilka sekund wcześniej jego rodak, Chicharito Hernández podszedł do niego i obiecał mu swoją koszulkę meczową. Słowa dotrzymał po zakończeniu spotkania. Poprosił go o to Mourinho, jednak Abel do dziś tego nie wie.

W 31 sekundzie poniższego filimiku, nie, nie słychać strzałów, ale widać naszego bohatera…

Po meczu było sporo nerwów odnośnie decyzji sędziego. Z boiska został wyrzucony Nani, co zdaniem wielu ekspertów miało wpływ na końcowy wynik. Sir Alex Ferguson podkreślił swoje niezadowolenie, nie pojawiając się na pomeczowej konferencji prasowej. Rodríguez miał okazję widzieć to wszystko za kurtyną. Szkot podszedł do Abela po meczu, trzymając w ręku kieliszek wina i powiedział: „Przekaż José, że wino czeka. Niech się pospieszy!”

Po meczu zdarzyła się jeszcze jedna historia. Marcelo poprosił Abela, aby ten spróbował wymienić jego koszulkę z Robinem Van Persie’m. Meksykanin postanowił podroczyć się z reprezentantem Brazylii.

– Niestety, wymienił się już z kimś innym…
– Naprawdę? – Marcelo posmutniał.
– Żartuję… Oto twoja koszulka.

Oprócz prezentu od Chicharito, Abel otrzymał koszulki od Kaki, Mesuta Özila i Michaela Essiena. Od Brazylijczyka otrzymał także korki oraz mógł zabrać jedną z piłek meczowych.

abel2

Wspomnienia są warte dużo, dużo więcej. Po powrocie do Madrytu trener wypił kieliszek wina ze swoimi współpracownikami. Podczas rozmowy ze sztabem poświęcił kilka słów Abelowi. „Wszyscy cieszyli się jego szczęściem. Znali go z obozu w Stanach Zjednoczonych i wiedzieli, że to pracowity gość i dobry człowiek. Wygrał nam dwa mecze!”

Tak oto dobiegła końca historia Abela Rodrígueza, który przeżył historię swojego życia. Jak to mówią w Ameryce – każdy może przejść drogę „od pucybuta do milionera”. W przypadku Abela nawet za miliony dolarów, nie byłby w stanie kupić tych wszystkich wspomnień i szczęścia, jakiego go spotkało podczas podróży do Europy.

abel3

OPRACOWAŁ RAFAŁ SAHAJ