Oprawa muzyczna mistrzostw świata we Francji 1998. Carnaval De Paris
O muzyce od czasu do czasu nie zaszkodzi, szczególnie jeśli stanowi połączenie z piłką.
Było już u nas o interpretacji hymnu narodowego. Teraz pora na otoczkę dźwięków, które stały się przewodnimi wygranego przez Francję mundialu.
Miało to miejsce przeszło 20 lat temu, a tak naprawdę między jednym a drugim tytułem czempiona globu dla Trójkolorowych odstęp wyniósł równo dwie dekady – w 2018 roku w Rosji drużyna Didiera Deschampsa ponownie wzniosła złocisty puchar.
Nie wiem kogo natchnął do efektownej gry tytułowy utwór skomponowany przez trzech Brytyjczyków pod szyldem Dario G, ale przyznaję, że jakoś go zapamiętałem (czytaj: w mojej ocenie wypadł dość pozytywnie) i postanowiłem o nim krótko przypomnieć…
Jest w swej wymowie uroczysty, jednak nie przesadnie. Odkrywa przed słuchaczem, powiedzmy, dostojność i powagę chwili, żeby za krótką chwilę radośnie rozbrzmieć – w końcu to święto piłki nożnej, choć rywalizacja jest zacięta z każdej strony.
Na przemian zwalnia i przyspiesza. Nie brakuje bębnów, jak na karnawałowy kawałek przystało, a także mandoliny. Gdzieś tam nawet słychać dudy, co można uznać za ukłon w stronę biorących udział w turnieju Szkotów.
Osobny temat stanowi teledysk do „Carnaval De Paris”. Przedstawia on młodzieńców wymalowanych w odpowiednie barwy, którzy na ubitej ziemi tworzą swój własny spektakl i pokaz gry. Słupki bramek są wykonane z drewnianych pali i bodajże nie mają poprzeczek, ale przecież liczy się sama możliwość rozegrania meczu; tak było zresztą dawniej i pewnie jeszcze nadal tak jest w uboższych częściach świata.
Uważam, że warto poświęcić cztery minuty i przyjrzeć się temu dokładnie.
W finale, trzeba przyznać, jednostronnym, górą była reprezentacja Aimégo Jacqueta. Rozbiła ona wręcz Brazylię 3:0, która to nie przypominała siebie z poprzednich występów. W każdym razie jak patrzę teraz na składy z tamtego meczu, wprost trudno wyjść z podziwu dla siły ławki rezerwowych Francuzów. Ograniczę się do zaledwie czterech nazwisk: Patrick Vieira, Robert Pirès, Thierry Henry, David Trezeguet. Przez chwilę można wątpić w to, czy na pewno patrzyłem na rezerwowych (ale był Youri Djorkaeff, byli też inni).
Dwa lata później odegrają oni sporą rolę i będą mieć być może decydujący wkład w wygranie mistrzostw Europy w Belgii i Holandii. Szczególnie ostatni z wymienionych, którego Złoty Gol przesądził o zwycięstwie w meczu z Włochami 2:1. O ile się nie mylę, wysokiemu napastnikowi asystował – z lewej strony dogrywając piłkę – Pirès.
Wróćmy na koniec do muzyki. Co nam przygotują w Katarze w 2022? Czy ktoś w ogóle będzie zawracał sobie głowę specjalną kompozycją? Możliwe, że będzie coś przygotowane z tej okazji. Przekonamy się jednak o tym dopiero za kilka lat…
Paweł Król