Piłkarski słownik języka czeskiego

Przez Polaków często nazywany dziecinnym i śmiesznym…

Parę ładnych lat temu były piłkarz, a później komentator sportowy i biegacz, Marcin Rosłoń, wpadł na ciekawy pomysł i napisał książkę „Mowa trawa: Słownik piłkarskiej polszczyzny”. Od dawna chcę zresztą ją przeczytać. Widziałem, że w 2021 roku ukazało się rozszerzone wydanie. Będę zatem chciał po nie sięgnąć…

Były obrońca lub pomocnik Legii i Lecha opisał w tej publikacji zwroty piłkarskie na określone sytuacje z tytułowej murawy. Mądrzejszy będę jednak po tym, jak w końcu zapoznam się z tą dość oryginalną lekturą. Tym razem pozostanę przy oficjalnych wyrażeniach, tylko w języku naszych południowych sąsiadów, prezentując poniżej ich tłumaczenie na nasz rodzimy język.

Wybrane boiskowe pozycje
Człowiek między słupkami (bary) to u Czechów brankář. Po naszemu w sumie podobnie. Tutaj nie ma zaskoczenia i uśmiechu wywołanego tym określeniem jakże odpowiedzialnej funkcji, jaka przypada bramkarzowi.

Lewa obrona również bez niespodzianki, co sprawdzałem po wpisaniu np. Marka Jankulovskiego, byłego znakomitego bocznego obrońcy właśnie, czyli z czeskiego levý obránce.

Interesująco robi się dopiero dalej, wyżej patrząc na formacje. Pomocnik to, ogólnie mówiąc, záložník. Konkretnie środkowy drugiej linii to z kolei – středopolař. Pierwsze słowo mnie kojarzy się z polskim założeniem w sensie czynności ubierania albo tezy czy przypuszczenia.

Zawodnik zajmujący miejsce na skrzydle to křídelník. Przy okazji sprawdziłem wahadłowego. W przełożeniu na polski daje rezultat houpání. Znany serwis podpowiada i wyrzuca w tym temacie czeski utwór country pod takim właśnie tytułem w wykonaniu pani Urbánkovej:

Numer jeden ofensywy słownej zajmuje przekład naszego napastnika. W języku czeskim taką rolę określa się jako útočník. Mnie nasuwa się w tym względzie kilka słów. Jednym z nich może być wyraz „utuczony”. Z obfitością, sytością i dostatkiem na czele.

Kto był najlepszym w historii czeskiej piłki napastnikiem? Można zadać takie pytanie… Myślę chwilę i nie mam jednoznacznej odpowiedzi. W bardzo udanych dla Czechów mistrzostwach Europy w Anglii w 1996 r., podczas których znaleźli się w finale, najwięcej do powiedzenia mieli ofensywni pomocnicy. Co więcej: reprezentacja Czech zdobyła na angielskich boiskach łącznie siedem goli, z czego żaden z Czechów dwukrotnie nie wpisał się na listę strzelców. Każdy natomiast dołożył swoją cegiełkę do wicemistrzostwa Starego Kontynentu.

Stałe fragmenty gry
Rozbrajająco brzmią słynne rzuty rożne, inaczej rohové kopy. Na myśl przychodzą roboty drogowe bądź prace budowlane. Kopanie w ziemi. Obowiązek pracy. Niekoniecznie czerpanie radości z kopania piłki.

Rzuty karne oznaczają zaś pokutové kopy. Słowo pokuta daje znać o sobie. Kucie również. „Po kuta” zdarza się niekiedy powiedzieć. Pytająco i w złości. Brzydko ludziom.

Najczęściej w czarnym stroju
Sędzia. Arbiter. Rozjemca. Trzeci z wyrazów w przełożeniu na czeski to rozhodca. Ligę czeską oglądałem w minionym sezonie wyrywkowo. Przez pewien czas przewodniczącym komisji sędziowskiej w czeskim związku piłki nożnej był Michał Listkiewicz. A od czasu do czasu zawody prowadzą tam nawet polscy sędziowie. Są wyznaczani do ważnych, prestiżowych meczów na szczycie. Z sezonu 2021/2022 zapamiętałem wzburzenie trenera Slavii Praga Jindřicha Trpišovskýego na finiszu rozgrywek, kiedy w meczu Slavia – Viktoria Pilzno (1:1) nie mógł się pogodzić z decyzją o przyznaniu rzutu karnego w doliczonym czasie gry gościom przez Bartosza Frankowskiego. Jakoś kilka minut wcześniej nie miał zastrzeżeń, gdy wskazanie na „wapno” w moim przekonaniu także było wątpliwe. Emocje jednakże ponoszą każdego. Faktem jest, że po kilku latach przerwy klub z Pilzna znowu był po prostu najlepszy.

Bartosz Frankowski nie miał po spotkaniu dobrej prasy. Z wielu decyzji musiał się tłumaczyć. Sędziowanie to niewdzięczne zajęcie.

Sygnalizacja…
Poprzez gwizdek (pískat), ruch ręką (pohyb ruky) czy uniesienie flagi (vztyčení vlajky). Spalony w czeskim brzmi i zapisywany jest znajomo, jako spálený. Żadnych ofiar w tym kontekście nie ma. Ale jak już przy tym jesteśmy, chciałbym polecić znaną w Polsce książkę „Palacz zwłok” (tytuł oryginalny – „Spalovač mrtvol”) Ladislava Fuksa. Pamiętam, że wciągnęła mnie od pierwszej strony. Tej noweli nie przebił film z Rudolfem Hrušínskim w roli głównej, który na jej podstawie później obejrzałem. Trudna, z pierwszorzędnie wykreowanym bohaterem, wchodząca w zakamarki ludzkiego umysłu lektura. Długo po przeczytaniu się o niej pamięta, zupełnie jakby wypaliła trwały ślad.

Paweł Król