Premier League 2016/2017, czyli powrót do normalności (5-ost.). Liverpool, Manchester City, Tottenham Hotspur, Chelsea

Pora kończyć nasze podsumowanie, które poruszyło serca oraz dusze mężczyzn i kobiet, starców i dzieci całego świata.

Najlepsza czwórka przed Państwem!

***

4. LIVERPOOL FC (38 meczów, 76 punktów, bramki: 78-42).
Gdy w ostatnim meczu sezonu The Reds niemiłosierne męczyli się u siebie z Middlesbrough, można było sobie pomyśleć: no tak, Arsenal wskoczy z piątego na czwarte miejsce, w końcu tam jego miejsce. Ostatecznie Georginio Wijnaldum – jak mówi co drugi komentator – otworzył worek z bramkami. Awans do eliminacji Ligi Mistrzów to niewątpliwy sukces Jürgena Kloppa. Śmiem twierdzić, że i Manchester United, i Arsenal mają silniejsze kadry niż LFC (inna sprawa, że James Milner i jego koledzy nie musieli się męczyć w LM czy LE).

Poprzednio ekipa z Anfield awansowała do najważniejszych europejskich rozgrywek klubowych w 2014 roku. Teraz prawdziwe wyzwanie przed byłym trenerem Borussii Dortmund: włączyć się do walki o mistrzostwo i godnie zaprezentować w Champions League (pamiętajmy, że najpierw jest runda eliminacyjna).

NA PLUS
Wahałem się między Sadio Mané a Philippe Coutinho. Niech będzie Brazylijczyk. W końcu nie na darmo mówi się o nim w kontekście wzmocnienia linii pomocy FC Barcelona. Oczywiście można się spierać, czy były gracz Interu to zawodnik, który niedostatki przykrywa wybitnie efektownymi golami, czy gracz kompletny. Niech przemówią liczby: 7 goli, 13 asyst. Ja wciąż mam wątpliwości.

Coutinho może zdobywać piękne gole co tydzień. Mané wkręcać pięciu gości naraz, a najlepsze, jeżeli chodzi o LFC, jest i tak to konto twitterowe:

ROZCZAROWANIE
Loris Karius. Nie ma łatwego życia bardzo dobry przecież bramkarz, Simon Mignolet. Inna sprawa, że sam sobie je utrudniał, interweniując czasem, jakby napatrzył się na Marcina Cabaja. Okazało się jednak, że jedyne, czym Niemiec przewyższa Belga, to… Chciałem napisać: „wzrost”. Ależ ta telewizja kłamie. Były golkiper Sunderlandu jest o kilka centymetrów wyższy od byłego tormana Mainz 05. Mignolet, posadzony przez Kariusa, w końcu wrócił do bramki i nie zawodził. A Niemiec wsławił się głównie pyskówką z Garym Neville’em. „Nie gadaj, tylko trenuj” – jak powiedział bohater któregoś komiksu Tadeusza Baranowskiego.

***

3. MANCHESTER CITY FC (38 meczów; 78 punktów, bramki: 80-39).
The Citizens wystartowali tak, że wydawało się, że w grudniu będą mistrzem. No i nasi dziennikarze, zakochani w Pepie Guardioli, mogli piać z zachwytu. Wręcz w religijnym uniesieniu zawodzili o tym, jakiej to rewolucji dokona w zacofanej krainie fish & chips były trener Barcelony. Niestety, gdy czytamy opinie na temat Hiszpana, najbardziej wyróżniają się oszołomy, które chciałyby go kanonizować, oraz oszołomy, które uważają, że to słaby trener.

Cel minimum – bezpośredni awans do LM – został osiągnięty. Nie zmienia to faktu, że MC summa summarum rozczarował. Potrafił zachwycać, jak i grać fatalnie. Guardiola zaraz po sezonie ruszył na zakupy – i to jakie! – choć przecież zdarzało się mu podszczypywać kluby, które wydają grubą kasę na transfery.

Trzeba też zerknąć w stronę Champions League. Manuel Pellegrini dotarł do półfinału, Guardiola tylko do ćwierćfinału. Na dodatek pierwszy nie dał rady Realowi Madryt, drugi – AS Monaco.

NA PLUS
Kevin De Bruyne. To nie jest zawodnik, w którym można się zakochać. Nie czaruje jak Eden Hazard czy Mesut Özil. Jest za to do bólu konkretny. Przyjęcie i strzał, przyjęcie i asysta. Proste jak budowa cepa. Teoretycznie. W praktyce wiadomo, jak jest: żeby wykręcić takie liczby (6 goli i 18 asyst; no, może jeżeli chodzi o bramki, szału nie ma), trzeba mieć to coś, czego nie ma prawie nikt.

Warto zwrócić uwagę na to, jak wspaniale weszli do drużyny młodzi: Niemiec Leroy Sané (21 lat) i Brazylijczyk Gabriel Jesus (20 lat). Jeżeli w następnym sezonie City nie wygra mistrzostwa, do Pepa przestanie się być może modlić nawet Marcin Rosłoń.

ROZCZAROWANIE
John Stones? Młody jest, odpuśćmy mu. Ale Claudio Bravo nie odpuścimy. Znam osobę, która ogląda każdy mecz Barcelony. Jak twierdzi, Chilijczyk właściwie nie popełniał błędów w La Liga. Na dodatek świetnie grał nogami, więc pozbycie się Joe Harta mogło mieć sens. Tymczasem były bramkarz Realu Sociedad w nowym klubie często bronił tak, jakby na mecz wracał z wesela z poprawinami. Stracił nawet miejsce na rzecz Willy’ego Caballero. Co robimy w takiej sytuacji? Kupujemy Edersona Moraesa z Benfiki za 35 mln funtów.

A to najlepsza rzecz w całym sezonie City:

***

2. TOTTENHAM HOTSPUR FC (38 meczów, 86 punktów, bramki: 86-26)

Rozkopane White Hart Lane, koparki w akcji i podpis: „Wciąż trwają poszukiwania trofeów zdobytych przez Spurs”. To jeden z najlepszych memów związanych z ligą angielską (cytuję z pamięci, w oryginale było to jakoś zgrabniej ujęte). No tak, stare WHL idzie w niebyt, Koguty znów niczego nie wygrały, ale trzeba przyznać, że Mauricio Pochettino zbudował fantastyczną ekipę, która może się pochwalić najmniejszą liczbą porażek oraz najlepszym bilansem bramkowym.

Czego zabrakło, by dać radę Chelsea? Zapewne ławki rezerwowych. Jasno było to widać chociażby w meczu FA Cup, gdy Antonio Conte rozstrzygał mecz wprowadzając gwiazdy, a Poch nie miał czym postraszyć przyszłego mistrza.

Tak czy siak, Spurs potrafili grać kapitalnie w tym sezonie i po raz pierwszy od dawien dawna wyprzedzili Arsenal. Cieniem na rozgrywkach kładzie się fatalna postawa w Lidze Mistrzów. Gdy Harry Kane i spółka jadą reprezentować klub z północnego Londynu poza Wyspami, zaczynają wyglądać jak ekipa ze środka tabeli.

W nadchodzącej kampanii Koguty będą grać na Wembley. To nie jest dobry prognostyk.

NA PLUS
Harry Kane. Oj, było w kim wybierać. Bo przecież Dele Alli zanotował rewelacyjny sezon, Kyle Walker osiągnął życiową formę, Toby Alderweireld pokazał, że jest być może najlepszym stoperem w Anglii, Christian Eriksen grał często jak skrzyżowanie Kevina De Bruyne z Mesutem Özilem będącym w formie, a Victor Wanyama, w którego nie wierzyłem, okazał się być świetnym defensywnym pomocnikiem. Padło na 23-letniego napastnika, który ponownie został królem strzelców – dzięki temu, że w ostatnich trzech meczach zapakował osiem goli. Zabrzmi to banalnie, ale trudno wyobrazić sobie Spurs bez Harry’ego. Oby podobną formę pokazywał w kadrze.

ROZCZAROWANIE
Moussa Sissoko. Gdy Newcastle United spadł do Championship, Francuz poświęcił wakacje nie tylko grze na Euro (pokazał się z dobrej strony), ale też na uwodzenie Realu Madryt. Ciekawe, co mógłby robić w klubie, w którym do podstawowego składu nie może się załapać James Rodríguez, przy którym Sissoko wygląda jak „Komisarz Alex” w zestawieniu z „The Wire”? Słaba gra, fochy, nie pomógł też fakt, że Moussa wcześniej deklarował swe gorące uczucie do Arsenalu. Tottenham zwinął byłego gracza Srok sprzed nosa Evertonowi. Czasem lepiej się spóźnić.

O zaszczytne miano rozczarowania sezonu Sissoko walczył z Vincentem Janssenem – napastnikiem, który nawet gdy kontuzjowany był Kane, nie stanowił pierwszego wyboru Pochettino.

***

1. CHELSEA FC (38 meczów, 93 punkty, bramki: 85-33)
11 września – 1:2 u siebie z Liverpoolem, 24 września – 0:3 na wyjeździe z Arsenalem. Alarm, coś tu nie gra. Antonio Conto główkuje, co zrobić, by znów jego podopieczni zaczęli grać dobrą i skuteczną piłkę. Zmienia ustawienie: z czwórki obrońców na trzech plus dwóch tzw. wahadłowych. The Blues dochodzą do siebie i pewnie zdobywają tytuł mistrzowski.

Były trener Juve to cudotwórca. Z chaotycznego David Luiza zrobił jednego z najlepszych stoperów w Europie, z Victora Mosesa, który do tej pory nadawał się jedynie do wypożyczania do słabszych klubów, bardzo dobrego piłkarza, przywrócił do życia Edena Hazarda… No, to może akurat żaden cud. Wielkie brawa. Ale pamiętajmy, że José Mourinho, gdy wrócił na Stamford Bridge i odzyskał tytuł mistrzowski, też był noszony na rękach.

Teraz będzie trudniej. Dozbroją się obie ekipy z Manchesteru, dojdzie Liga Mistrzów, być może trzeba będzie zastąpić Diego Costę. Wydaje się jednak, że Conte to nie martwi. Facet, zdaje się, lubi wyzwania. A jakim jest trenerem i człowiekiem? Odsyłam do autobiografii Andrei Pirlo.

Równie ważną informacją, jak tytuł mistrzowski, jest pożegnanie Johna Terry’ego.

NA PLUS
Eden Hazard. Tu, jak i w Tottenhamie, trudno wybrać jednego zawodnika. Bowiem znów zachwycał N’Golo Kanté, a David Luiz przeszedł niewiarygodną metamorfozę. No i Gary Cahill pokazał, że jest godnym następcą Johna Terry’ego. Ale niech będzie Belg, który zdobył 16 goli i zaliczył 5 asyst (trochę mało), bo mam słabość do tego piłkarza. Na płycie „P.O.L.O.V.I.R.U.S.” zespołu Kury pojawia się kłótnia:

– Jordan się wzmocnił bardzo fizycznie po powrocie z baseballa.
– Ale za to już nie fruwa.
– Znaczy fruwa cały czas.
– Ale co tam pieprzysz? Nie fruwa już wcale.
– Fruwa.

Hazard na pewno fruwa. Miał parę takich meczów, że wyglądał, jakby unosił się nad murawą.

ROZCZAROWANIE
Oscar. Zawsze miałem mieszanie uczucia co do Brazylijczyka, ale był czas, gdy imponował swoją grą. Mourinho zrobił z niego walczaka i były gracz Internacionalu z Porto Alegre, choć trudno o nim powiedzieć, że jest słusznej postury, harował w pomocy, czasem zachwycając też zagraniami w ofensywie. Gdy okazało się, że u Conte nie będzie nawet drugim wyborem, przeprowadził się do Chin, by grać w Shanghai SIPG. Kasa, misiu, kasa. Szkoda tylko, że Brazylijczyk, którym żywo zainteresowany był Juventus, zdecydował się na taki transfer mając zaledwie 25 lat.

Nie licząc końcówki rozgrywek, zupełnie nie odnalazł się na nowym, bardziej wymagającym gruncie Michy Batshuayi. Były zawodnik Olympique’u Marsylia może i ma predyspozycje do bycia nowym Didierem Drogbą, ale pytanie, czy Conte da mu jeszcze szansę, by to udowodnić.

***

Moja drużyna sezonu 2016/2017: David de Gea – Kyle Walker, Toby Alderweireld, David Luiz, Danny Rose – N’Golo Kanté – Dele Alli, Christian Eriksen, Eden Hazard – Alexis Sánchez, Harry Kane. Trener: Antonio Conte.

Ławka: Thibaut Courtois, César Azpilicueta, Gary Cahill, Philippe Coutinho, Sadio Mané, Romelu Lukaku, Zlatan Ibrahimović.

Jeżeli chodzi o oficjalne wyróżnienia:

– menedżer roku: Antonio Conte;

– piłkarz roku: N’Golo Kanté (zawodnicy oraz dziennikarze również przyznali mu ten tytuł);

– drużyna roku (wkleję, bo nie chce się mi przepisywać):

– młody pikarz roku: Dele Alli.

Spadkowiczów – Hull City, Middlesbrough i Sunderland – zastąpią: Newcastle United, Brighton & Hove Albion i Huddersfield Town.

Do sierpnia!

Marcin Wandzel