Przystanek Bundesliga (40). Alexander Zickler

Napastników grających w takim stylu już praktycznie nie ma.

Moje stwierdzenie, bliskie prawdy czy nie, pokazuje również to, jak zmieniła się piłka.

Cztery profesjonalne kluby w karierze. Kilkanaście występów w reprezentacji Niemiec. Wysoki (188 cm), szczupły, szybki, niezły technicznie, opanowany i podręcznikowo finalizujący akcje.

Dzisiaj można go zobaczyć na skraju ławki Salzburga, obserwującego w skupieniu grę tej austriackiej drużyny. Pełni tam funkcję jednego z trenerów kooperantów.

Najdłużej w trakcie kariery reprezentował Bayern Monachium. Bawarczycy ściągnęli go, kiedy miał 18 lat – z Dynama Drezno w 1993 roku. Do 2005 r. grał dla tego utytułowanego klubu. Nierzadko wkraczał do akcji z ławki rezerwowych. Był zmiennikiem, na którym można było polegać; rola podobna do pewnego norweskiego snajpera Manchester United w swoim czasie. Prawdopodobnie właśnie łagodny charakter pozwalał mu aż przez 12 lat godzić się z rolą zdolnego, ale pozostającego raczej w cieniu gwiazd „FC Hollywood” (jak poniekąd prześmiewczo nazywany jest w Niemczech FCB) piłkarza.

W niemieckiej Bundeslidze wystąpił 232 razy: 130 występów w pierwszej jedenastce, 102 jako wchodzący z ławki. Goli zdobył 54.

Z Bayernem wygrał wiele trofeów, m.in. siedmiokrotnie zostając mistrzem Niemiec, raz zwycięzcą Ligi Mistrzów w sezonie 2000/2001 (w finale z Valencią skutecznie wykonał swoją „jedenastkę”), a wcześniej – w 1996 – Pucharu UEFA.

Po odejściu z byłego klubu Sławomira Wojciechowskiego Zickler grał w Salzburgu. Z klubem z miasta wirtuozów muzyki klasycznej też zdobywał laury: trzykrotnie został mistrzem Austrii i dwukrotnie królem strzelców.

Ostatnim poważnym klubowym przystankiem był dla Zicklera LASK Linz.

Dla swojego kraju zagrał 12 razy i strzelił dwa gole.

„Alex” Zickler w pełnej krasie:

Paweł Król