Przystanek Bundesliga (65). Finowie

Nie mogło ich w tym kąciku zabraknąć, jeśli mam wejść w temat lekko i z dystansem…

Są naklejki naszej strony, na których widać flagę Finlandii i po fińsku jest zapisana nazwa dyscypliny, o której tu piszemy.

Innym kojarzyć może się również z wysokoprocentowym alkoholem. Mnie natomiast zawsze imponowała ich postawa w trakcie obrony własnych granic, kiedy to dzielnie walczyli w Wojnie Zimowej przeciwko Związkowi Radzieckiemu w latach 1939-1940.

Słyną ze sportów zimowych i surowego klimatu (odczuwalnego „sprzymierzeńca” w przywołanej wojnie).

W Polsce popularnością cieszyły się także „Muminki”, bajka, którą właściwie piórem wykreowała Tove Jansson.

Z kolei muzyki pełnej zadumy z filmów Akiego Kaurismäkiego mógłbym słuchać chyba bez końca. A jak było z Finami grającymi w piłkę w Niemczech?

Łącznie wystąpiło w tej lidze dotychczas dwudziestu dwóch Finów. Najbardziej znanym z całą pewnością był Jari Litmanen, którego bliżej przedstawił w swoim rankingu Darek. Od siebie napiszę, że reprezentował on krótko w sezonie 2004/2005 Hansę Rostock: 13 ligowych występów i jeden gol.

Pierwszym piłkarzem z tego kraju w Bundeslidze był Juhani Peltonen. Trzykrotnie w latach 60. wybierano go najlepszym graczem w Finlandii. Ten ofensywny zawodnik w ojczyźnie, jak i poza nią reprezentował wyłącznie po jednym klubie: ówczesną Hakę Valkeakoski (teraz to FC Haka) oraz HSV.

W Hamburgu grał w okresie 1964-1966. Na tym najwyższym szczeblu ligowym Niemiec 38 meczów i sześć goli.

W drugiej połowie lat 80. dwóch fińskich piłkarzy zakontraktował Stuttgarter Kickers. Pierwszym był bramkarz Kari Laukkanen (49 meczów w reprezentacji Finlandii), a drugim napastnik Ari Hjelm (100 meczów dla Suomi i 20 goli).

Urodzony w Tampere Hjelm później grał też na niższym poziomie w FC St. Pauli.
Laukkanen bronił następnie w Waldhof Mannheim. Nadal jednak obaj pozostawali w Niemczech.

Gdybym miał wymienić najsolidniejszego Fina, którego mogłem oglądać, byłby to Petri Pasanen. W Werderze grał w latach 2004-2011. Z klubem tym wygrał Puchar Ligi, a także Puchar Niemiec. Dotarł także do finału Pucharu UEFA w sezonie 2008/2009 (przegrana po dogrywce z Szachtarem Donieck 1:2 w Stambule). Wtedy jeszcze drużyna z Bremy znaczyła więcej, jeśli można tak postawić sprawę…

W lidze niemieckiej Pasanen rozegrał 144 mecze i zdobył trzy gole.

Jako obrońca nie zrobił może równie dużej kariery, jak były defensor Leverkusen Sami Hyypiä, ale prezentował się w każdym praktycznie meczu nienagannie.

Sporym talentem odznaczał się w swoim czasie urodzony w Niemczech Mikael Forssell. Już gdy był wypożyczony do Borussii Mönchengladbach, to akurat z Chelsea (wcześniej oddany na jakiś czas do Crystal Palace, też na wypożyczenie).

Po rozegraniu kilkunastu meczów w BM (16 meczów, siedem goli) wrócił do Anglii, gdzie na jego talent liczył Birmingham City, który go zresztą wykupił od klubu ze Stamford Bridge.

Po latach ten atakujący wrócił jeszcze do Niemiec, żeby przez kilka lat grać w Hannoverze 96. Podsumowując – nie rozwinął się zanadto, chociaż zadatki miał…

W kadrze Finów 87 meczów i 29 goli. Od tej strony wygląda to udanie.

Na talencie innego napastnika niezupełnie poznało się Schalke 04. Mowa o obecnym piłkarzu Norwich City, którym jest Teemu Pukki.

Pamiętam, że samo wejście do drużyny z Gelsenkirchen miał obiecujące. Jako dwudziestolatek zachwycał przyspieszeniem i łatwym wyrobieniem sobie dogodnej pozycji strzeleckiej.

W sumie pochodzący z miasta Kotka Pukki rozegrał w Bundeslidze 37 meczów i strzelił osiem goli.

Od czasów Ebbe Sanda czy Kevina Kuranyi’ego raczej nie jest dużo lepiej, jeśli chodzi o skuteczność w S04, ale nie śledzę tego aż tak znowu dokładnie… W każdym razie moje zdanie jest takie, że z Pukkiego zbyt pochopnie tam zrezygnowano.

Paweł Król