Przystanek Bundesliga (84). Powrót na antenę

Pod koniec ubiegłego roku gruchnęła wieść, że liga niemiecka po latach przerwy wróci do znanej stacji sportowej…

Niczym prezent pod choinkę, można rzec, dla wielbicieli rozgrywek pierwszej i drugiej Bundesligi. O prawa do pokazywania postarała się telewizja Eleven Sports.

W większym wymiarze uzyska je od nowego sezonu, 2025/2026, ale i tak już od tej rundy można oglądać sporą dawkę piłkarskiej rywalizacji. Na kolejkę przypada pięć transmisji: jedno spotkanie w piątek i po dwa w sobotę i w niedzielę. Jeśli jest wyznaczona w tygodniu, to trochę inaczej się rozkłada. Od ostatniego weekendu dodatkowo do ramówki ES weszły wznowione rozgrywki na zapleczu, na drugim szczeblu.

Mnie oczywiście przyświecała myśl, aby w tym cyklu pisać niezobowiązująco o dawnej lidze niemieckiej, tej, którą pamiętam głównie z lat 90. Różnie jest z regularnością, lecz nadal jest to mi bliski kącik; przestrzeń, do której mogę w każdej chwili wracać. Jednak i takiego dinozaura, jakim już się powoli stałem, ucieszył ten powrót, o którym informowali ludzie z Eleven. Pewnie wciąż raczej będę wracał do dawnych lat, opisywania wybranych meczów, piłkarzy albo trenerów; tutaj nie powinno się nic zmienić.

Jak dotąd obejrzałem trzy mecze Borussii Dortmund i kilka innych drużyn. Wspomniana przed momentem Borussia jest w zapaści sportowej; zajmuje dopiero 10. miejsce w tabeli. Dortmundczycy przegrali wszystkie spotkania ligowe od wznowienia rozgrywek 10 stycznia. Najpierw prestiżowe z Leverkusen 2:3, następnie 2:4 z beniaminkiem Holstein Kiel (klub ten zdobył mistrzostwo Niemiec w 1912 roku) na wyjeździe, a ostatnio we Frankfurcie z Eintrachtem 0:2. Planowo wygrywają swoje mecze Bayern oraz popularni Aptekarze. Na dole wygląda na to, że walka o utrzymanie będzie zacięta do samego końca. Nie rezygnują z niej VfL Bochum, FC St. Pauli (po ostatnim awansie, w kadrze z Adamem Dźwigałą), a nawet drużyna z Kilonii; miasta znanego również z rozwiniętej piłki ręcznej, którą z sukcesami reprezentuje THW Kiel. Ogólnie panuje ścisk i wiosna jawi się emocjonująca. Polecam zatem, kto ma możliwość, doświadczania niemieckiej piłki za pośrednictwem Eleven Sports.

Na koniec rozwinę sprawę reklam. Są obecne w piłce od dawna i niczego tutaj nowego nie jestem w stanie słowami wnieść. Mimo wszystko to, co ujrzałem podczas niedzielnego spotkania Werderu z Augsburgiem (0:2), zupełnie mnie przerosło. Chodzi o banery wokół boiska w Bremie. O ich liczbę, rozmiary, kolory. I że niektóre z nich zmieniają się w trakcie widowiska. Rozpraszające uwagę widza bardzo. Niemcy poszli w tym kierunku ogromnie. Rozumiem, że gdyby nie liczni reklamodawcy, być może kluby nie byłyby tak daleko rozwinięte. Możliwe, że nie byłyby w stanie np. zatrudniać całych sztabów specjalistów na różnych stanowiskach właściwie: od taktyków po medyków. Bez tej dodatkowej oprawy Weserstadion tętnił życiem, pomimo niekorzystnego wyniku. Czasami wyobrażam sobie, jak wyglądałby futbol w stanie czystym – bez tego całego marketingu. Niech to będzie opowieść na inną okazję…

Paweł Król