Przystanek Bundesliga (9). Uwe Kamps

Niemcy, odkąd sięgam pamięcią, zawsze posiadali na tej pozycji zawodników wysokiej klasy…

Nie każdemu z nich udawało się dostąpić gry na szczeblu reprezentacyjnym. Przeważnie selekcjonerzy tego kraju stawiali na jednego bramkarza, który przez długie lata był nie do ruszenia. Tylko rolą zmiennika podczas największych imprez musiał zadowolić się przez dość długi okres, bo później karta się odwróciła, znakomity Andreas Köpke. Ale niektórym solidnym golkiperom ligowym nigdy nie udało się zagrać w barwach narodowych Niemiec…

Bohaterem tego odcinka jest człowiek, który przez całą karierę związany był z jednym klubem (i który znajduje się oczywiście na liście „one-club men”) – Borussią Mönchengladbach.

Uwe Kamps urodził się 12 czerwca 1964 roku w Düsseldorfie. Piłkarska młodość ubiegła mu na występach w młodzieżowych drużynach SV Wersten 04 i BV 04 Düsseldorf. Kolejnym przystankiem dla niego było już Mönchengladbach. Strój popularnych „Źrebaków” (ten przydomek został nadany przez kibiców z uwagi na ofensywne usposobienie drużyny) zakładał od 1982 r.

Kamps szybko zadomowił się w Borussii. W pierwszym sezonie (1982/1983) rozegrał 12 spotkań. Ale w kolejnych trzech łącznie uzbierały mu się zaledwie trzy występy. Nie znam dokładnych powodów, dla których w tak krótkim czasie ówczesny trener Josef „Jupp” Heynckes zdecydował się, że młody Kamps zajmie miejsce na ławce, ustępując pozycję numeru jeden starszemu o osiem lat „Uliemu” Sude. Może kluczową kwestią było doświadczenie…

Pewniakiem Kamps stał się dopiero w sezonie 86/87, w piątym pobytu w BM, choć nie natychmiast, nie od pierwszej kolejki. Początkowo trener postawił na Erika Thorstvedta. W pierwszych trzech meczach to właśnie Norweg stał między słupkami. Od czwartej serii gier, nieprzerwanie do końca rozgrywek, bramki strzegł już Kamps.

W następnych latach Kamps ugruntował swoją pozycję. Wystarczy nadmienić, że w ciągu trzech kolejnych sezonów był podstawowym zawodnikiem. Rozegrał w sumie 102 mecze ligowe, nie opuszczając tym samym ani jednego ze spotkań…

W 1988 r. uczestniczył z reprezentacją RFN w Igrzyskach Olimpijskich w Seulu. Przywiózł stamtąd brązowy medal. Rezerwowym bramkarzem był wówczas Oliver Reck.

W nowym dziesięcioleciu rękawice Kampsa wciąż pozostawały w użyciu. Jego pozycja w bramce drużyny ze stadionu Bökelberg była niekwestionowana. „Źrebaki” na ogół kończyły zmagania w Bundeslidze w środku tabeli. Tylko w dwóch sezonach udawało się zajmować Kampsowi i spółce lokaty zdecydowanie wyższe. Miało to miejsce w latach 94-96, kiedy to drużyna prowadzona przez Bernda Kraussa finiszowała odpowiednio na piątym i na czwartym miejscu.

Ostrzegawczym sezonem dla klubu z Bökelberg okazał się ten na przełomie 1997 i 1998. Już wtedy Borussia ledwie zachowała status drużyny pierwszoligowej, utrzymując ostatnie z bezpiecznych miejsc właściwie rzutem na taśmę.

Kolejny piłkarski rok nie okazał się łaskawy. Kamps musiał więc przełknąć gorycz spadku do drugiej Bundesligi w sezonie 98/99. Ale pozostał na swoim miejscu…

1991_gladbach_triko_920

Dwa lata spędził na zapleczu. W pierwszym sezonie po spadku jego nazwisko widniało w szerokiej kadrze Borussii jako jedynego bramkarza! Rozegrał podówczas zresztą 34 mecze. Może nie oznaczało to, że gdyby doznał kontuzji lub pauzował za kartki, bramka pozostałaby pusta – zapewne dobrano by zastępcę z rezerw. Ale musiał być to odważny ruch ze strony włodarzy tego klubu, a może nawet przejaw skrajnej nieodpowiedzialności, który podkreślał czas zawirowań spowodowanych degradacją…

W następnej kampanii Kamps miał już zastępcę, Bernda Meiera, któremu tylko raz musiał ustąpić miejsca.

Pod wodzą Hansa Meyera Borussia Mönchengladbach w drugim roku po spadku zajęła drugie miejsce premiowane bezpośrednim awansem do Bundesligi. Mogła się również pochwalić najlepszym bilansem ze wszystkich drużyn, jeśli chodzi o ilość straconych bramek. Straciła ich zaledwie 31. Kamps miał przed sobą zgraną i doświadczoną linię obrony, którą najczęściej stanowili: Max Eberl, przesunięty z pomocy Marcel Witeczek, Steffen Korell i Marcelo Pletsch.

Po powrocie do Bundesligi nastał czas zmian. W kadrze Borussii znalazło się aż pięciu bramkarzy. „Jedynką” został długowłosy i nieco ekscentryczny Szwajcar Jörg Stiel. Kamps powoli odsuwał się w cień. I choć jeszcze przez kilka sezonów oficjalnie znajdował się w kadrze „Źrebaków”, to na boisko wyszedł tylko raz. Jego ostatni występ datuje się na sezon 2003/2004.

W Bundeslidze zaliczył 390 gier. Z Borussią dwukrotnie zajmował w niej trzecie miejsce (1984, 1987). Raz sięgnął z tym klubem po Puchar Niemiec (1995). Dwukrotnie taka szansa umykała i zostawał finalistą tego trofeum (1984, 1992).

Uwe Kamps nigdy nie otrzymał w meczu ligowym czerwonej kartki.

W 2005 rozegrał pożegnalny mecz, który był zwieńczeniem jego kariery. Od 2004 pozostaje trenerem golkiperów w Borussii Mönchengladbach.

Ten niewysoki bramkarz, mierzący 180 cm, wyróżniał się dużą zwinnością. Ułatwiała mu ona szybkie przemieszczanie się w bramce i na jej przedpolu. W końcu sprawiała, że jego mocną stroną był refleks. Grał w jednej drużynie z wybitnymi piłkarzami, takimi jak stoper Patrik Andersson, charyzmatyczni Lothar Matthäus i Stefan Effenberg. Spotkał także polskich reprezentantów: Andrzeja Juskowiaka i Marcina Mięciela. I mimo że nie dane było mu zadebiutować w pierwszej reprezentacji Niemiec, to zapisał wspaniałą kartę w historii tamtejszego futbolu. Myślę, że na tej karcie mieści się półfinałowy mecz pucharu Niemiec z Bayerem Leverkusen, w którym Uwe Kamps obronił cztery rzuty karne:

Paweł Król