RCD Espanyol, koniec i kropka

Do przygotowania tekstu zachęcił mnie magazyn La Liga Docs. Wydanie sprzed wielu miesięcy, które było poświęcone klubowi z Barcelony.

Ujęło mnie, zainspirowało. A czym? Inteligentnymi rozważaniami. A lubię je. Może nieprzesadnie i nie zawsze, ale jednak zdecydowanie. Poza tym jakoś tak jest, że prawie zawsze mam szczególny rodzaj sympatii do klubów nieopasłych w trofea.

W samym dokumencie o historii Espanyolu wypowiadali się dziennikarz, byli piłkarze, w tym legendarny napastnik Raul Tamudo, pewien pisarz, ówczesny trener. Ludzie na różne sposoby oddani niebiesko-biało-niebieskim. Tytuł zaczerpnąłem zresztą od hiszpańskich słów Punto y Aparte, oznaczających po przetłumaczeniu mniej więcej właśnie rodzaj przywiązania, zdecydowania na kibicowanie temu, a nie innemu. Poniżej pozostawię tylko zwiastun, choć w sieci można znaleźć pełne wydanie w oryginalnym języku, które trwa 53 minuty:

Wraz z otwarciem nowego wieku, w 1900 roku, zaledwie kilkanaście miesięcy od powstania klubu FC Barcelona, powołano Espanyol. Dzisiaj już wiemy, że to sąsiad popularnych Papużek ma na koncie właściwie wszystkiego więcej. Ludzie skupieni wokół Blaugrany wytworzyli wraz z upływem czasu odpowiednią do własnych oczekiwań kulturę gry. Myślę też, że i zachowań. Pozwala ona kształcić w tym stylu młodych, którzy po awansie do pierwszej drużyny nie mają wielkich problemów z adaptacją do nowych warunków. W każdym razie derbowy rywal Barcy może się szczycić tym, że został założony – jako pierwszy hiszpański klub – przez „swojego”, urodzonego Barcelończyka, którym był Angel Rodriguez Ruiz. Za życia tego prezydenta Espanyol wygrał dwa, z czterech w sumie, Puchary Hiszpanii: w 1929 i 1940. Jedenastokrotnie z kolei zwyciężał w Mistrzostwach Katalonii.

Od wielu lat także ten były klub np. Mauricio Pochettino jedynie z niewielkimi przerwami występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ponadto dwukrotnie dochodził do finału Pucharu UEFA, za każdym razem jednak przegrywając. Najpierw, w sezonie 1987/1988, w dwumeczu z Leverkusen. 19 lat później lepsza okazała się na Hampden Park w Glasgow Sevilla, ale też dopiero po rzutach karnych. Najlepszym strzelcem tamtej edycji został, jakby na pocieszenie, Walter Pandiani – napastnik z Urugwaju, mający na koncie tylko 4 występy w reprezentacji swojego kraju, zdobył 11 goli.

Warto nadmienić, że trenerem Espanyolu był w tamtym okresie obecny szkoleniowiec FC Barcelona, Ernesto Valverde, w przeszłości również piłkarz obu tych klubów z Barcelony.

Na początku wspomniałem o rozważaniach ludzi połączonych z klubem Espanyol. O ile wielu spośród kibiców jego sąsiada przyciągają na trybuny czy przed telewizory liczne sukcesy, to co w takim razie może stanowić o tym, że na oddany w ostatnich latach Estadi Cornella-El Prat (na otwarcie którego w sierpniu 2009 przyjechał sam Liverpool FC) przychodzą fani? Odpowiedź na to pytanie, jak sądzę, znają najlepiej sami zainteresowani, którzy zaznajomieni są z historią klubu i atmosferą wytworzoną wokół niego. Nikt inny lepiej tego nie wie…

Paweł Król