Retro. Argentyna – Polska 1:2, 28.10.1981

Ograliśmy mistrza świata. I to na jego terenie!

Tylu mało sprzyjających okoliczności, co przed meczem z La Albiceleste w Buenos Aires, nie było chyba przed żadnym inną grą „Biało-czerwonych” z mistrzami świata. Do Argentyny polska kadra leciała aż 32 godziny. Na pokładzie był tylko jeden bramkarz, widzewiak Józef Młynarczyk. W dodatku ze złamanym, spuchniętym jak bania, palcem. Ból był tak silny, że nasz golkiper myślał o wszystkim innym, tylko nie o grze w piłkę.

Dlaczego nie poleciał żaden inny bramkarz? Janowi Tomaszewskiemu nie zezwolił na wyjazd jego hiszpański klub Hércules CF, zaś Jacka Kazimierskiego oraz Piotra Mowlika zatrzymały w kraju sprawy osobiste. Nic dziwnego, że przed meczem poważnie rozważano występ w bramce… Zbigniewa Bońka. Ostatecznie Młynarczyk zacisnął zęby i wybiegł na boisko. Nasi kadrowicze mieli na aklimatyzację zaledwie jeden dzień. To ważna informacja, bowiem mecz rozpoczynał się o 21.30 czasu miejscowego. W Polsce była 1.30.

Sześciu mistrzów
Selekcjoner Antoni Piechniczek nie zabrał do Argentyny medalistów mistrzostw świata: Grzegorza Laty i Andrzeja Szarmacha. W ich miejsce polecieli Andrzej Iwan oraz Andrzej Buncol. Z kolei trener La Albiceleste César Luis Menotti posłał w bój sześciu mistrzów świata z 1978 roku: Ubaldo Fillola, Jorge Olguína, Daniela Passarellę, Alberto Tarantiniego, Américo Tolo Gallego oraz Mario Kempesa. Nie było Diego Maradony, który ponoć przygotowywał się indywidualnie w klubie. Rok wcześniej to właśnie El Pibe de Oro zapewnił Argentyńczykom zwycięstwo nad Polską 2:1 w meczu towarzyskim w Buenos Aires.

Mistrzowie świata rozpoczęli mecz ze sporym animuszem. Rozgrywali piłkę długo i dokładnie. Pierwszą groźną akcję wypracowali jednak Polacy. W 10. minucie Jan Jałocha skorzystał z podania Bońka, minął dwóch obrońców i strzelił z linii pola karnego. Niestety, chybił. Gra się wyrównała, na każdy atak Argentyny nasi starali się odpowiadać kontrą. Po zagraniu Włodzimierza Smolarka Iwan miał przed sobą pustą bramkę, lecz minął się z piłką. Próby Bońka i Stefana Majewskiego były minimalnie niecelne. Bramkę strzelili gospodarze – w 42. minucie Kempes z rzutu wolnego podał do Passarelli, który uderzeniem w dolny róg zaskoczył Młynarczyka.

Dwaj panowie „B”
Po zmianie stron niemający nic do stracenia Polacy zaatakowali. Niespełna pięć minut po przerwie po podaniu najmłodszego w naszej ekipie, Waldemara Matysika, ruszył z piłką Boniek. „Zibi” w efektownym stylu minął obrońców, wyciągnął z bramki Fillola i strzelił do bramki. Jak spod ziemi wyrósł Tarantini, który wybił piłkę z linii bramkowej. Kolejna akcja gości przyniosła im już gola. Iwan zbiegł do końcowej linii boiska i dokładnie wycofał piłkę na środek pola karnego. Do podania doszedł Buncol i uderzeniem z 10 metrów w dolny róg doprowadził do wyrównania.

La Albiceleste podrażnieni straconym golem ruszyli do przodu. Chcieli strzelić bramkę, ale coraz mocniej odsłaniali tyły. Polacy mogli grać z kontry. Po jednej z takich akcji w 70. minucie Boniek został sfaulowany przez Passarellę. Czy faul był w polu karnym, czy poza „szesnastką” – dziś trudno stwierdzić. W każdym razie arbiter z Urugwaju podyktował rzut wolny. Do piłki podszedł Boniek i kapitalnym, technicznym uderzeniem z ostrego kąta pokonał Fillola. Gospodarze jeszcze raz ruszyli do przodu. Menotti wpuścił na boisko kolejnego mistrza świata, José Valencię. Niewiele to pomogło, bo broniliśmy się niezwykle skutecznie, wyprowadzając groźne kontry. Po jednej z nich bliski szczęścia był Smolarek, lecz wynik nie uległ zmianie. Pierwszy raz w historii pokonaliśmy mistrza świata na jego terenie!

Dzięki, Młynarz!
– Gospodarze rozpoczęli mecz chyba zbyt pewni siebie. Mój zespół umiejętnie wybijał ich z rytmu, szanował piłkę, grał mądrze, prezentował dojrzały futbol. Akcje były przemyślane i nieprzypadkowe. Cieszy mnie fakt, że zawodnicy potrafili zagrać dobry, a momentami nawet świetny mecz. Wszyscy nasi reprezentanci zasłużyli na uznanie, ale chciałbym szczególnie podziękować Młynarczykowi. Grał ze złamanym palcem, z konieczności, bo nie było rezerwowego bramkarza – relacjonował po meczu selekcjoner Piechniczek.

W wywiadzie dla „Dziennika Łódzkiego” kilka dni po meczu kapitan Polaków Marek Dziuba stwierdził, że Młynarczyk przed meczem dostał blokadę, która działała ledwie kwadrans. W przerwie nasz bramkarz dostał kolejny zastrzyk. I jakoś dotrwał do końca. Na wszelki wypadek na ławce rezerwowych był przygotowany strój bramkarski dla Bońka.

– Dobrze, że tego uniknęliśmy, bo byłoby pisania, że reprezentacja walcząca w finałach mistrzostw świata ma tylko jednego bramkarza – powiedział reprezentant Polski.

28 października 1981, Estadio Monumental w Buenos Aires

Mecz towarzyski

Argentyna – Polska 1:2 (1:0)

Gole: Passarella 42. – Buncol 55., Boniek 70.

Argentyna: Ubaldo Fillol – Jorge Olguín, Daniel Passarella, Edgardo Bauza, Alberto Tarantini – Juan Barbas, Américo Gallego, Mario Kempes – Luis Amuchástegui, Ramón Díaz, Ricardo Gareca (70. José Valencia).

Polska: Józef Młynarczyk – Marek Dziuba, Władysław Żmuda, Paweł Janas, Jan Jałocha – Stefan Majewski, Waldemar Matysik, Zbigniew Boniek, Andrzej Buncol – Andrzej Iwan (80. Andrzej Pałasz), Włodzimierz Smolarek.

Żółta kartka: Passarella.

Sędziował: Juan Daniel Cardellino (Urugwaj).

Widzów: 40 000.

Grzegorz Ziarkowski

Foto: Soccer Nostalgia