Retro. Celtic FC – Wisła Kraków
Strzeleckie popisy Kazimierza Kmiecika wyrzuciły The Bhoys za burtę Pucharu UEFA.
Przed meczem z utytułowanym rywalem szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” Aleksander Brożyniak nie miał najweselszej miny. Na urazy narzekali bowiem Antoni Szymanowski i Kazimierz Kmiecik, zaś kolejny medalista mistrzostw świata 1974 Adam Musiał leczył naderwane więzadła w kolanie. Jakby tego było mało, trzech graczy Wisły: Zbigniewa Płaszewskiego, Marka Kustę i Michała Wróbla, na konsultację przed meczem z Portugalią powołał trener Jacek Gmoch. Szkoleniowiec wysłał do Szkocji swojego asystenta Oresta Lenczyka, który miał za zadanie rozpracować rywala. Lenczyk zadanie odrobił niczym szkolny prymus, na piątkę z plusem.
Pewny Stein
Próbę generalną przed pierwszym starciem w Glasgow, ligowy mecz z gdyńską Arką, krakowianie przegrali 0:1. „Piłkarze Wisły zagrali niespodziewanie słabo, pasywnie, ospale, nie angażowali się zbytnio w walkę, jakby w obawie kontuzji przed pucharowym meczem” – donosiła „Gazeta Południowa”. Po sześciu kolejkach wiślacy zajmowali zaledwie dziewiątą pozycję w stawce 16 drużyn. Zdobyli sześć punktów. Nie lepiej zagrali Szkoci, którzy także 0:1 polegli w starciu z Dundee United. Mimo porażki ich szkoleniowiec Jock Stein był pewny siebie. Zapowiadał wygraną swojej drużyny różnicą dwóch, trzech goli…
– Pierwsze 20-30 minut będziemy musieli grać bardzo czujnie. Uważna gra w defensywie nie może jednak oznaczać „obrony Częstochowy” – mówił przed meczem trener Brożyniak. Niestety, krakowianom nie udało się zrealizować założeń szkoleniowca. Niesiona dopingiem 20 tysięcy kibiców, drużyna gospodarzy wściekle zaatakowała Wisłę. W 13. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego obrońca Celticu Roddie McDonald znalazł się cztery metry od bramki Janusza Adamczyka. Jego strzał próbował zatrzymać jeszcze rekonwalescent Henryk Maculewicz, lecz nie dał rady. Piłka zatrzepotała w siatce. Do przerwy wiślacy próbowali zmienić niekorzystny rezultat, głównie uderzając z dystansu na bramkę Petera Latchforda. Golkiper gospodarzy nie dał się zaskoczyć.
Hymn o świcie
Gracze „Białej Gwiazdy” byli konkretniejsi w drugiej połowie. Tuż po wznowieniu gry jedna z akcji wiślaków przyniosła strzał Kusty, który w ostatniej chwili z linii bramkowej wybił obrońca. W kolejnej akcji krakowianie już się nie pomylili. W 68. minucie Kmiecik kapitalnym uderzeniem z ostrego kąta doprowadził do wyrównania. Niecałe pięć minut później dekoncentrację obrońców ze Szkocji wykorzystał Michał Wróbel, który zapewnił Wiśle prowadzenie 2:1. Gospodarze mieli w swoich szeregach snajpera co się zowie. Nazywał się Kenny Dalglish. To on na dwie minuty przed końcem otrzymał podanie, podciągnął z piłką kilka metrów i uderzył obok wychodzącego z bramki Adamczyka.
Remis 2:2 w Glasgow stawiał wiślaków w uprzywilejowanej sytuacji przed rewanżem w Krakowie. Na lotnisku w Balicach drużyna Wisły wylądowała o 4:30. Mimo wczesnej pory czekali na nią wierni kibice, którzy w hali przylotów odśpiewali klubowy hymn „Jak długo na Wawelu”. Po krótkiej drzemce trener Brożyniak już o 16:00 zarządził trening na boisku przy ul. Reymonta. Wisłę czekał ligowy mecz z ŁKS-em. O leniuchowaniu nie było zatem mowy.
15 września 1976, Celtic Park w Glasgow
I runda Pucharu UEFA
Celtic FC – Wisła Kraków 2:2 (1:0)
Gole: McDonald 14., Dalglish 88. – Kmiecik 67., Wróbel 74.
Celtic: Peter Latchford – Danny McGrain, Andy Lynch, Ronald Glavin, Roddie McDonald – Jóhannes Eðvaldsson, Tommy Burns, Kenny Dalglish, Paul Wilson – Johnny Doyle, Bobby Lennox.
Wisła: Janusz Adamczyk – Antoni Szymanowski, Henryk Maculewicz, Krzysztof Budka (63. Jan Jałocha), Henryk Szymanowski – Zbigniew Płaszewski, Adam Nawałka, Michał Wróbel (85. Jerzy Płonka) – Marek Kusto, Kazimierz Kmiecik, Zdzisław Kapka.
Żółta kartka: Maculewicz.
Sędziował: César Correia (Portugalia).
Widzów: 20 000.
Kurtuazja tylko w ratuszu
We wspomnianym meczu z ŁKS-em Jana Tomaszewskiego pokonali Nawałka i Kmiecik, ale swojego dnia nie miał Adamczyk, który przy pierwszym golu dla łodzian odbił piłkę pod nogi rywala, a w doliczonym czasie gry dał się zaskoczyć strzałem rozpaczy weteranowi Jerzemu Sadkowi. Skończyło się na remisie 2:2. W próbie generalnej przeciwko niepokonanemu liderowi, sosnowieckiemu Zagłębiu, trener Brożyniak oszczędzał Kustę i Nawałkę, którzy weszli na boisko z ławki rezerwowych. Padł bezbramkowy remis, a Wisła zajmowała ósme miejsce w tabeli. Nikt jednak w Krakowie z tego powodu nie ronił łez. Najważniejszy był rewanż ze Szkotami.
27 września 1976 roku (poniedziałek) o 15:30 na lotnisku w Balicach wylądował czarterowy samolot z ekipą Celticu na pokładzie. Oprócz nich przylecieli dziennikarze i grupa najwierniejszych fanów The Bhoys. Wieczorem trener Stein przeprowadził trening na stadionie przy ulicy Reymonta. Po krótkiej rozgrzewce piłkarze z Glasgow rozegrali półgodzinny wewnętrzny sparing. Dziennikarze podziwiali precyzyjne przerzuty McGraina, technikę Dalglisha i nieustępliwość Doyle’a.
W przeddzień meczu wiślacy trenowali na stadionie o 15:00, trening Szkotów zarządzono na 16:00 (ostatecznie trener Stein zmienił plany i piłkarze biegali w terenie). Po zajęciach krakowianie udali się do ośrodka w Skawinie. Sen z powiek trenera „Białej Gwiazdy” spędzał uraz Musiała. W Sosnowcu defensor naderwał więzadła w drugim kolanie i jego występ był wykluczony. Tymczasem prezydent szkockiego klubu został po królewsku przyjęty przez władze miasta z ówczesnym prezydentem Jerzym Pękalą na czele.
Kmiecik przesądził
Na tym skończyły się uprzejmości z obu stron, bowiem na boisku kurtuazyjnie nie było. Pierwsi groźnie zaatakowali wiślacy, lecz w 7. minucie po centrze H. Szymanowskiego tuż nad poprzeczką główkował Kapka. Kolejne groźne akcje były już dziełem gości. W bramce kapitalnie spisywał się jednak Stanisław Gonet. Najpierw sprawdził go mocnym strzałem Eðvaldsson. W 23. minucie tylko dzięki ofiarnej interwencji bramkarza w sytuacji sam na sam z Wilsonem Szkoci nie zdobyli gola. Jedenaście minut później po błędzie krakowskich defensorów oko w oko z golkiperem Wisły stanął Doyle, lecz Gonet znów nie dał się pokonać. W 40. minucie groźnie uderzał Wilson, jednak bramkarz gospodarzy był na posterunku. 120 sekund później po dośrodkowaniu wyróżniającego się w tym meczu nastolatka Leszka Lipki Nawałka nie zdążył dojść do piłki.
W drugiej połowie to właśnie Lipka był tym, który pierwszy sprawdził czujność Latchforda. W 54. minucie 45 tysięcy widzów na stadionie Wisły ryknęło: „Jeeeest!”. Po szybkiej kontrze Kapka wycofał piłkę na dwudziesty metr do Kmiecika. Snajper Wisły huknął z niezwykłą precyzją. Futbolówka odbiła się od słupka i zatrzepotała w siatce. Było 1:0. Pięć minut później ten sam piłkarz przesądził o wyniku meczu. Tym razem przerzucił piłkę nad Latchfordem i podwyższył na 2:0. Do końca meczu oba zespoły wypracowały po jeszcze jednej okazji. Szansę na trzecią bramkę po akcji Kusty z Lipką miał Nawałka, lecz uderzył nad poprzeczką. W odpowiedzi chytry strzał Dalglisha minął w niewielkiej odległości wiślacką bramkę.
29 września 1976, stadion Wisły w Krakowie
I runda Pucharu UEFA (rewanż)
Wisła Kraków – Celtic FC 2:0 (0:0)
Gole: Kmiecik 53., 59.
Wisła: Stanisław Gonet – Antoni Szymanowski, Henryk Maculewicz, Krzysztof Budka, Henryk Szymanowski – Zbigniew Płaszewski, Adam Nawałka, Jan Jałocha (36. Leszek Lipka) – Marek Kusto, Kazimierz Kmiecik, Zdzisław Kapka.
Celtic: Peter Latchford – Danny McGrain, Andy Lynch, Ronald Glavin, Ronnie McDonald – Jóhannes Eðvaldsson, Pat McCluskey, Kenny Dalglish, Roy Aitken – Johnny Doyle, Paul Wilson (76. Bobby Lennox).
Żółte kartki: Kmiecik/Dalglish.
Sędziował: Ertugul Dilek (Turcja).
Widzów 45 000.
Grzegorz Ziarkowski