Retro. Dinamo Bukareszt – Polonia Warszawa

Wielkie gry Emmanuela Olisadebe, Tomasza Wieszczyckiego i Igora Gołaszewskiego sprzed 20 lat…

W 2000 roku po mistrzostwo Polski sięgnęła warszawska Polonia prowadzona przez tandem Dariusz Wdowczyk – Jerzy Engel. Pierwszą przeszkodą na drodze do fazy grupowej Ligi Mistrzów było bukaresztańskie FC Dinamo. Wówczas Rumuni, tak jak i my, czekali na fazę grupową Ligi Mistrzów cztery lata. Ostatnim zespołem z tego kraju, który zakwalifikował się do europejskiej elity była Steaua Bukareszt (dziś FCSB). Los skojarzył ją wówczas w grupie z łódzkim Widzewem. O tych meczach pisaliśmy tutaj i tutaj.

Opowieści „Świra”
Po wylosowaniu Dinama sztab szkoleniowy Polonii zakasał rękawy i rozpoczął poszukiwania informacji o rywalu. Udało się zdobyć kasetę video (tak, było kiedyś coś takiego!) z finału Pucharu Rumunii z Universitateą Craiova oraz z ligowego meczu przeciwko temu samemu rywalowi. Wdowczyk wykonał także telefon do grającego wówczas we francuskiej Bastii Piotra Świerczewskiego. A to dlatego, że francuska ekipa grała latem sparing z Rumunami. Dzięki opowieściom „Świra” można było co nieco dowiedzieć się o przeciwniku. Tak jeszcze 20 lat temu funkcjonował bank informacji. Ale nie ma się co śmiać, bowiem…

Rozpisaliśmy każdego zawodnika na czynniki pierwsze. Kto ile zagrywa lewą nogą, kto prawą, kto jaki ma drybling. Każdy piłkarz wiedział, czego ma się spodziewać – mówił już po starciu w Bukareszcie Andrzej Wiśniewski, asystent Wdowczyka.

Kogo zatem najbardziej musieli obawiać się zawodnicy „Czarnych Koszul”? Największe gwiazdy Dinama: napastnicy Adrian Mutu, Ion Vlădoiu oraz wysoki stoper Liviu Ciobotariu rozjechali się po Europie. Co nie znaczy, że w zespole mistrza Rumunii nie zostali wartościowi gracze. Florentin Petre dopiero co dotarł z reprezentacją do ćwierćfinału Euro 2000, a na Wdowczyku największe wrażenie zrobił rosły snajper Marius Niculae. Groźny był także pomocnik Dănuț Lupu.

Warszawianie przez dwa dni przebywali na zgrupowaniu w Konstancinie. We wtorek polecieli bez Pawła Kaczorowskiego (pauzował za czerwoną kartkę jeszcze z czasów gry w poznańskim Lechu) samolotem rejsowym do Bukaresztu, a w porze meczu (20.00) odbyli trening na stadionie mistrzów Rumunii, mogącym pomieścić 18 tysięcy widzów.

Psy to nie wilki
W dniu meczu w Bukareszcie upał był nie do wytrzymania. Mimo późnej pory rozgrywania meczu termometry wskazywały 30 stopni Celsjusza. O dziwo, poloniści lepiej wytrzymali kondycyjnie to spotkanie, choć już w 7. minucie po zagraniu ręką jednego z warszawiaków sędzia podyktował rzut karny. Maciej Szczęsny nie dał rady obronić strzału Lupu i gospodarze prowadzili 1:0. Receptą na gole Polonii miały być prostopadłe podania, przy których gubiliby się defensorzy Dinama. Mistrzowie Polski odpowiedzieli trafieniami Tomasza Wieszczyckiego (23. minuta) i Emmanuela Olisadebe (35.). Jeszcze przed przerwą Rumuni wyrównali, gdy błąd Tomasza Ciesielskiego wykorzystał Adrian Mihalcea.

Do przerwy było zatem 2:2, choć… wcale nie musiało. W dwóch znakomitych sytuacjach zawiódł Igor Gołaszewski. A po zmianie stron znów objęliśmy prowadzenie (gol Wieszczyckiego w 59. minucie), które straciliśmy po czterech minutach, gdy po serii błędów naszej defensywy piłkę w kierunku bramki kopnął Niculae, a nasz obrońca wybił ją już zza linii bramkowej. Polonia nie zadowoliła się jednak wysokim (3:3) remisem. Grała do końca i to się opłaciło. Gola na wagę zwycięstwa strzelił Gołaszewski, który zrehabilitował się za niewykorzystane wcześniej okazje.

„Żeby psy były wilkami” – skomentowała mecz jedna z rumuńskich gazet, nawiązując do przydomka Dinama „Czerwone Psy” oraz do nazwiska Lupu, które w języku rumuńskim znaczy wilk. Lupu został najwyżej ocenionym graczem Rumunów. W Polonii najwyższe noty zebrali Wieszczycki i Olisadebe.

26 lipca 2000, stadion Dinama w Bukareszcie

I runda eliminacji Ligi Mistrzów

Dinamo Bukareszt – Polonia Warszawa 3:4 (2:2)

Gole: Lupu 7., Mihalcea 45., Niculae 63. – Wieszczycki 23., 58., Olisadebe 35., Gołaszewski 89.

Dinamo: Ștefan Preda – Giani Kiriță, Gheorghe Mihali, Daniel Florea – Mugur Bolohan, Cătălin Hîldan, Dănuț Lupu, Florin Cernat (46. Iulian Tameș) – Florentin Petre (71. Claudiu Drăgan), Adrian Mihalcea (80. Bogdan Mara), Marius Niculae.

Polonia: Maciej Szczęsny – Tomasz Ciesielski (50. Zbigniew Wyciszkiewicz), Mariusz Pawlak, Tomas Žvirgždauskas – Igor Gołaszewski, Arkadiusz Kaliszan, Tomasz Wieszczycki (80. Emmanuel Ekwueme), Arkadiusz Bąk, Tomasz Kiełbowicz – Maciej Bykowski (90. Maciej Scherfchen), Emmanuel Olisadebe.

Żółte kartki: Kiriță, Niculae, Tameș/Kaliszan.

Sędziował: Víctor José Esquinas Torres (Hiszpania).

Widzów: 18 500.

Płock wita Was
Rewanż z Rumunami rozegrano na stadionie Orlenu w Płocku. Obiekt przy Konwiktorskiej w Warszawie nie spełniał norm UEFA. Delegatom europejskiej federacji podobały się szatnie… sekcji pływackiej, ale te piłkarskie urągały wszelkim normom. Lista uchybień była jednak dłuższa: nie było gdzie przyjąć VIP-ów, za mało było miejsc parkingowych, brakowało także oświetlenia. Pojawił się pomysł, by grać na stadionie Legii, ale ktoś trzeźwo myślący od razu zorientował się, że za ewentualne ekscesy przy Łazienkowskiej z pucharów wyleci Polonia, a nie Legia. Dlatego zdecydowano się na Płock. Za wynajem obiektu m.in. wypożyczono do klubu z Płocka Jacka Dąbrowskiego. Działacze ze stolicy odpowiadali za organizację meczu, decydowali też o ustawieniu reklam itd.

Ekipa pod wodzą Cornela Dinu przyleciała do Warszawy czarterem w przeddzień meczu. Po przegranej u siebie atmosfera w klubie była podła. Trener skoszarował zespół, bez możliwości rozmów piłkarzy z dziennikarzami. Kilka słów zamienili dopiero na lotnisku, tuż przed odlotem. Wdowczyk miał do dyspozycji niemal wszystkich zawodników – świadomie zrezygnował z Ciesielskiego, który zawiódł w pierwszym spotkaniu, zaś na uraz po ligowym meczu ze Stomilem narzekał Bąk.

Załamany „Wdowiec”
W rewanżu Polonia miała możliwość minimalnie przegrać bez konsekwencji odpadnięcia. Po pierwszej części przegrywała zresztą jedną bramką. Postawą „Czarnych Koszul” w defensywie był załamany szkoleniowiec warszawiaków.

– Rumuński zawodnik przebiegł kilka metrów i dośrodkował. To jeszcze nie jest takie straszne. Ale to, że w polu karnym było kilku ludzi niepokrytych. Ktoś za to odpowiada – pieklił się po meczu popularny „Wdowiec”. – Nie chodzi o indywidualne błędy. Popełniamy ich dużo jako zespół.

Wdowczyk dodał, że nie zostawi na zawodnikach suchej nitki podczas pomeczowej analizy. Bo za pierwszą połowę i dziesięć minut drugiej należała się mistrzom Polski solidna bura.

Ale potem do akcji wkroczył Olisadebe. W minutę strzelił dwa gole. Trzeciego dołożył Gołaszewski. Stało się tak dlatego, że warszawianie w końcu zaczęli grać szybki, ostry futbol, do którego byli przyzwyczajeni. Obecny na meczu selekcjoner Engel zapowiedział powołanie Nigeryjczyka z polskim paszportem do kadry. Na stadionie w Płocku byli obecni zagraniczni menadżerowie, których do Płocka przyjechało więcej, niż poloniści rozdali zaproszeń. Mniej było za to kibiców. Organizator meczu (Polonia) z obawy przed bójkami między fanami warszawskimi i płockimi bilety sprzedawał po zaporowej cenie – 80 złotych. Zatem miejscowi kibice opierali rowery o płot stadionu i z tego miejsca obserwowali mecz.

W kolejnej rundzie na warszawiaków czekał Panathinaikos AO.

2 sierpnia 2000, stadion im. gen. Kazimierza Sosnkowskiego w Płocku

I runda eliminacji Ligi Mistrzów (rewanż)

Polonia Warszawa – Dinamo Bukareszt 3:1 (0:1)

Gole: Olisadebe 60., 61., Gołaszewski 65. – Tameș 43.

Polonia: Maciej Szczęsny – Tomas Žvirgždauskas, Mariusz Pawlak, Arkadiusz Kaliszan (89. Maciej Scherfchen), Tomasz Kiełbowicz – Igor Gołaszewski (80. Emmanuel Ekwueme), Zbigniew Wyciszkiewicz, Tomasz Wieszczycki, Arkadiusz Bąk – Maciej Bykowski (10. Paweł Kaczorowski), Emmanuel Olisadebe.

Dinamo: Ștefan Preda – Gheorghe Mihali, Valentin Năstase, Daniel Florea (59. Giani Kiriță) – Mugur Bolohan, Cătălin Hîldan, Iulian Tameș, Dănut Lupu, Florentin Petre – Adrian Mihalcea, Marius Niculae (46. Claudiu Drăgan).

Żółte kartki: Wyciszkiewicz, Wieszczycki, Gołaszewski.

Sędziował: Jorge Coroado (Portugalia).

Widzów: 2000.

Grzegorz Ziarkowski