Retro. Dynamo Mińsk – Widzew Łódź 0:1. Puchar UEFA. 12.XII.1984

Zwycięska bramka Dariusza Dziekanowskiego nie wystarczyła do awansu, a zaraz po meczu ukazał się słynny wywiad…

Widzew był wielki na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego stulecia. Po odejściu Zbigniewa Bońka w 1982 roku na krajowym froncie RTS jeszcze jakoś się trzymało, ale już na kontynentalnym widzewski charakter ujawniał się z rzadka. Chociaż akurat w sezonie 1984/85 udział w Pucharze UEFA zaczął się obiecująco. Po wyeliminowaniu duńskiego Aarhus i Borussii Mönchengladbach (z późniejszym Widzewiakiem, Ulim Borowką w składzie) wydawało się, że Dynamo Mińsk będzie łatwym orzechem do zgryzienia.

BEZ HANDLU
Z dzisiejszej perspektywy białoruska (wtedy oczywiście sowiecka) drużyna wydaje się nieco egzotyczna, tym bardziej, że w zakończonym niedawno sezonie 12.(!) raz z rzędu najlepsze okazało się BATE Borysów. Mińskie Dynamo najlepsze na Białorusi było ostatnio w roku 2004. Trudno poważnie traktować ligę, w której spokojnie utrzymają się Krumkacze (czyli Wrony) Mińsk, klub założony w roku 2011 jako uczestnik ligi siódemek, który w 2014 zgłosił się do drugiej i po roku awansował do najwyższej ligi!

1

Jednak trzy dekady temu mińszczanie mieli rywali poważniejszych. Zaledwie dwa lata przed starciem z Widzewem byli najlepsi w całym Kraju Rad, bijąc na finiszu kijowskie Dynamo z Walerym Łobanowskim na ławce, a na boisku – prawie w komplecie z kadrą CCCP.

Trzy kolejki przed końcem Dynama kijowskie i mińskie miały po tyle samo punktów. Następnie Białorusini zaledwie zremisowali bezbramkowo u siebie z niezłym wtedy uzbeckim Pachtakorem Taszkient. Z kolei Dynamo Kijów w obecności 61 tysięcy widzów uległo u siebie 1:2 Spartakowi Moskwa, który za nic w świecie nie chciał dopuścić, by kamanda Łobanowskiego zdobyła tytuł – oba kluby miały wówczas na koncie po 10 mistrzostw Kraju Rad. W przedostatniej kolejce kijowianie wygrali 5:1 w Tbilisi, a mińszczanie przebili ich, bijąc na wyjeździe swych moskiewskich imienników… 7:0. Na stronie ze statystykami Dynama Moskwa komentarz do tego spotkania brzmi: „Mecz był oczywiście sprzedany, ale można to było zrobić z większym wyczuciem, bardziej delikatnie”.

W ostatniej kolejce Ukraińcy wygrali 3:2 z Araratem, a Spartak pod dachem przegrał nieco „delikatniej” niż kilka dni wcześniej moskiewskie Dynamo, bo ledwie 3:4 z Białorusinami.

1

Doskonały pomocnik Spartaka z tamtych czasów po wielu latach został zapytany przez kibiców o tamte zdarzenia:
– Fiodor, czy Spartak handlował meczami? Co powiesz o niesławnym 3:4 z Dynamem Mińsk u siebie?
– Nie, nie handlowaliśmy meczami, po prostu chcieliśmy, by to Mińsk zasiadł na tronie. 🙂

1. Dynamo Mińsk 34 19 9 6 63-35 47
2. Dynamo Kijów 34 18 10 6 58-25 46
3. Spartak Moskwa 34 16 9 9 59-35 41
4. Dynamo Tbilisi 34 16 9 9 51-47 41
5. Ararat Erewań 34 14 10 10 50-47 38
6. Pachtakor Taszkient 34 13 11 10 42-38 36
7. Zenit Leningrad 34 12 9 13 44-41 33
8. Torpedo Moskwa 34 11 12 11 36-33 32
9. Dniepr Dniepropietrowsk 34 11 12 11 34-38 32
10. Czernomorec Odessa 34 11 11 12 30-36 32
11. Dynamo Moskwa 34 13 5 16 42-52 31
12. Metallist Charków 34 10 11 13 32-34 30 [+]
13. Torpedo Kutaisi 34 10 10 14 39-45 30 [+]
14. Shachtior Donetsk 34 10 9 15 42-57 29
15. CSKA Moskwa 34 10 9 15 41-46 29
16. Neftczi Baku 34 10 7 17 42-63 27
—————————————————-
17. Kubań Krasnodar 34 9 9 16 37-48 27
18. Kairat Ałma-Ata 34 7 10 17 34-56 24

Do Wyższej Ligi awansowały Żalgiris Wilno i Nistru Kiszyniów.

CZY JA PIJĘ?
Charyzmatycznym trenerem tamtej kamandy był Eduard Małofiejew, który potem wsławił się jako statystycznie najgorszy menedżer w historii, trwającej od 1874 roku, Hearts z Edynburga.

Michaił Wergejenko był niezłym bramkarzem, Sergiej Gocmanow silnym bocznym obrońcą, a Sergiej Alejnikow doskonałym defensywnym pomocnikiem, który potem zagrał w Juventusie, ale najlepszym mistrzowskiej – raczej po raz pierwszy i ostatni – drużyny Dynama Mińsk był Aleksandr Prokopienko (wersja białoruska: Aliaksandr Prakapienka). Kibice go kochali, bo z nimi pił; wołali na niego Sasza Prokop.

1

Pił tyle, że po występie na Igrzyskach Olimpijskich w roku 1980, do końca sezonu był na odwyku. Zdążył wrócić na sezon 1982, strzelił gola piętą (!) Dynamu Kijów i poprowadził mińszczan do tytułu. Jego stan się pogarszał. Lokalny komitet partii przesunął go do drugoligowego Dynama Mohylew, skąd poszedł do azerskiego Neftczi Baku. Ponownie trafił na odwyk w 1989 roku, ale zmarł dwa miesiące później w wieku ledwie 35 lat. Pochowano go w białym garniturze, który nosił podczas moskiewskich Igrzysk.

RAMBIT
Wracając do trzeciej rundy Pucharu UEFA sezonu 1984/85: w pierwszym meczu Widzew na stadionie ŁKS (tam grano wszystkie pucharowe mecze) przegrał dość niespodziewanie 0:2. Możliwe, że o tym spotkaniu rozmawiają mieszkańcy bloku przy Alternatywy 4 w mieszkaniu towarzysza Jana Winnickiego w serialu Stanisława Barei. Gra Widzew z jakimś Dynamem, ale wynik pada nietypowy, bo 6:2, czyli inny niż w rzeczywistości.

Obejrzyjcie poniższy klip, bo jest absolutnie fantastyczny. Od Michała Bunio (znanego z programu „Rambit”, który imię strzelca pierwszego gola może i słusznie wymawia jako Andrzej) po kontuzjowanego Włodzimierza Smolarka, u którego kamera gości w szpitalu. Dziś już takiej telewizji się nie robi, a szkoda.

Na rewanż Widzewiacy pojechali do Tbilisi. Taka była wówczas praktyka, że gdy nadchodziła zima, radzieckie drużyny przenosiły swe europejskie mecze na południe. Podobnie zrobił Spartak Moskwa, który również w Gruzji rozgrywał mecz domowy z FC Köln. Chociaż trochę dziwne to wszystko, bo dwa lata później Legia mecz wyjazdowy z Dnieprem Dniepropietrowsk rozgrywała w październiku w Krzywym Rogu, czyli wcale nie w tropikach.

Tbilisi bywa gorące, ale tym razem jeszcze trzy dni przed mecze przykryte było śniegiem. Sam Dariusz Dziekanowski mógł rozstrzygnąć ten mecz: po wykorzystaniu karnego w 10. minucie miał jeszcze co najmniej dwie stuprocentowe sytuacje. Po jednej z nich, będąc sam na sam, trafił w poprzeczkę i wydawało się niewiarygodne, że nie wykorzystał tej sytuacji. Drużyna Widzewa zagrała o niebo lepiej niż w Łodzi, ale niestety odpadła z Pucharu UEFA. 

1/8 finału – rewanż: Dynamo Mińsk – Widzew Łódź 0:1 (0:1)

Tbilisi, 12.12.1984

Bramki:
0:1 Dziekanowski (10) – karny

Widzew: Bolesta, Świątek, Dziuba, Wójcicki, Myśliński, Kajrys, Wijas, Romke, Jaworski (82, Kuniczuk), Dziekanowski, Leszczyk.
Dynamo: Żekju, Szyszkin, Borowski, Truchan, Kurnienin, Zygmantowicz (87, Mietlicki), Alejnikow, Sokoł, Mielnikow (67, Szelimo), Gocmanow, Kondratiew.

Sędzia: Bergamo (Włochy)
Widzów: 9000

***

Pozostałe wyniki III rundy Pucharu UEFA 1984/85:
Anderlecht – Real Madryt 3:0, 1:6
Tottenham – Bohemians Praga 2:0, 1:1
Spartak Moskwa – FC Köln 1:0, 0:2
Hamburger SV – Inter Mediolan 2:1, 0:1
Universitatea Craiova – Zeljeznicar Sarajevo 2:0, 0:4
Manchester United – Dundee United 2:2, 3:2
Videoton – Partizan Belgrad 5:0, 0:2 

DZIEKAN
Wrócić do złotych czasów RTS miał pomóc wymieniony wyżej, kupiony rok wcześniej z Gwardii Warszawa za rekordowe 21 milionów złotych, Dariusz Dziekanowski. Prezes Widzew Ludwik Sobolewski chciał, żeby umowa i kwota transferu były jawne. To miało pokazać potęgę klubu. Przeliczano, ile za tę sumę można by kupić dużych fiatów. Wyszłoby tego sporo… W Łodzi nie czuł się dobrze, rywalizował z Włodzimierzem Smolarkiem o miano lidera stada. Jako nowy, w dodatku z Warszawy, był na straconej pozycji. Wreszcie nie wytrzymał. Na łamach „Sportowca” udzielił chyba najsłynniejszego w historii polskiej piłki nożnej wywiadu.

Tygodnik ukazał się z datą 25 grudnia 1984 roku. Na okładce był Andrzej Grubba, a na trzeciej stronie „Spowiedź napastnika”. Do Jerzego Chromika, jeszcze przed Wigilią, zadzwonił prezes Widzewa Łódź i zapytał zatroskany: „Czy pan wie, panie redaktorze, co pan zrobił?”. Usłyszał niezadowalającą odpowiedź: „Wywiad”.

W całości można go przeczytać TU.

– To było zimą. Pamiętam pierwszy trening po tej publikacji. Już po minach widziałem, że nie jest dobrze. Ćwiczyliśmy na salce. Gdybym powiedział, że było ostro, tobym powiedział za mało. Kości trzeszczały i gdyby trener co chwila nie przerywał gry, ktoś na pewno skończyłby ze złamaną nogą – wspomina Dziekanowski.

Wiedział, że jego czas w Widzewie się skończył. Jeszcze na wiosnę zagrał dla RTS. Skończył sezon z dziesięcioma bramkami. W końcówce kibice zaczęli nawet go oklaskiwać, bo wcześniej i oni mieli pretensje za słowa, które padły w wywiadzie. Prezes Sobolewski, który początkowo też był zwolennikiem odejścia Dziekanowskiego, zmienił zdanie i chciał zatrzymać piłkarza u siebie. Podobno ponowił propozycję, gdy Dziekan grał już w Legii. – Zaproponował mi takie pieniądze, że dopiero wtedy można było mówić o szaleństwie – wspomina piłkarz.

Dariusz Dziekanowski, pół roku po meczu w Tbilisi, mógł wreszcie oddychać pełną piersią w Warszawie, a rok później strzelił zwycięskiego gola mistrzom świata w Chorzowie.

Maciej Słomiński