Retro. El Clásico 1943

A.D. 1943 – czwarty rok II wojny światowej, neutralna Hiszpania próbuje podnieść się z ruin wojny domowej, a rządami steruje gen. Franco (nie piłkarz, ale fan), postać dość istotna dla reszty artykułu…

Nas jednak interesuje 12 czerwca tegoż roku i spotkanie rewanżowe w półfinale Copa del Generalísimo (tak wtedy nazywano Puchar Hiszpanii). Drużyna „Blaugrany” przyjeżdża do Madrytu z trzybramkową zaliczką z pierwszego spotkania. Atmosfera w mieście jest tak gęsta, iż można ją kroić nożem, wszak pupilkowie generała podejmują aspirujących do niepodległości Katalończyków. Przed wejściem na Estadio de Chamartin każdy kibic Realu dostaje gwizdek. Po co? Nie trzeba tłumaczyć…

Tuż przed rozpoczęciem meczu szatnię Barcelony odwiedzają żołnierze Straży Obywatelskiej i przypominają piłkarzom, że większość z nich gra tylko dzięki wyrozumiałości (Powstań! Baczność!) Pana Generała (Spocznij, przerwa w miejscu, wolno palić), który wybacza im brak patriotyzmu. Były groźby i zakaz rozmawiania po katalońsku, niektóre wersje mówią o biciu graczy, jednak brak wiarygodnych relacji. Ponoć wpływano także na sędziego, aby pomagał „Królewskim”.

Efekt jest natychmiastowy; po trzydziestu minutach Barcelona przegrywa 0-3 i traci zawodnika po kuriozalnej czerwonej kartce. W pierwszej połowie traci jeszcze pięć(!) bramek, także do szatni schodzi z wynikiem 0-8.

Na drugą część spotkania gracze nie chcą wyjść… w końcu ulegają perswazji i mecz po 90 minutach kończy się wynikiem 11-1 dla gospodarzy. Honorową bramkę dla gości strzela Martin w 89. minucie. Gwoli ścisłości, dla Realu strzelali: Pruden (5,32,35), Barinaga (30,42,44,87), Alonso (37,74), Curta (39) i Botella (85).

Na koniec, nim gorące głowy popędzą podpalać Estadio Santiago Bernabeu, przytoczę kilka uzupełniających faktów:

– W pierwszym meczu Barcelonie uznano dwie nieprawidłowo zdobyte bramki, a Realowi odmówiono przyznania jednej, podobno strzelonej po zakończeniu I połowy, choć gwizdka nikt nie słyszał.
– Dwaj gracze Barcelony; Jose Escola oraz Domingo Balmanya, zaprzeczają jakoby ktokolwiek zabraniał im wygrać ten mecz.
– Zakaz mówienia po katalońsku zniesiono już rok przed opisanym spotkaniem, także ta groźba wydaje się nieRealna.
– I dlaczego służba bezpieczeństwa, która tak skutecznie nastraszyła Katalończyków, nie zapobiegła porażce Realu w finale z – nomen omen – Athletikiem Bilbao?

d8b9d8afd8af-1997

Mimo że od meczu upłynęły 72 lata, nadal jednych napawa dumą, a drugich pobudza do szukania rozmaitych usprawiedliwień dla tak deklasującego wyniku. Takie piłkarskie archiwum X…

Michał Zbyrowski