Retro. FC Barcelona – CSKA Moskwa 2:3

Do rywalizacji o udział w Lidze Mistrzów sezonu 1992/93 przystąpiło w sumie 36 drużyn; po jednej prawdziwie mistrzowskiej z kilkudziesięciu krajów.

Dopiero później, po przejściu fazy pucharowej, w ubieganiu się o finał, pozostało docelowo osiem ekip, które musiały wykazać się w grupowych rozgrywkach: grupy były dwie i tylko ich zwycięzcy mogli spotkać się 26 maja w Monachium.

Tytułu bronili piłkarze „Dumy Katalonii”. Podopieczni Johana Cruyffa sięgnęli sezon wcześniej po – jeszcze wtedy – Puchar Europy, pokonując po dogrywce Sampdorię po golu z rzutu wolnego Ronalda Koemana.

Sukcesu sprzed roku jednak nie powtórzyli. Pewnym sygnałem zwiastującym słabszą postawę „Barcy” mogła być pierwsza runda, w której Katalończycy w dwumeczu pokonali zaledwie 1:0 norweski Viking FK. Upragniony awans zapewnił gol Guillermo Amora w 86. minucie na Camp Nou.

W następnej rywalem było CSKA Moskwa, które dla odmiany miało za sobą wygraną rywalizację z Víkingurem Reykjavík 5:2 (1:0; 4:2).

W pierwszym meczu na Łużnikach było 1:1, choć to „Armiejcy” prowadzili po trafieniu Aleksandra Grishina z 16. min.
Wyrównanie i dość dobry rezultat wyjazdowy dał Barcelonie Aitor Begiristain.

Na ławce rezerwowych gości mecz przesiedzieli m.in.: ojciec Sergio Busquetsa – Carles oraz wysoki napastnik Julio Salinas.

Rewanż nie zapowiadał kłopotów słynnego faworyta. Sam początek spotkania tym bardziej, bo dość szybko gospodarze wyszli na prowadzenie.
Niezdecydowanie obrońców ładnym wejściem w pole karne przy rzucie rożnym wykorzystał stoper Miguel Nadal w 12 min.

Na 2:0, przełamując nieudanie zastawioną pułapkę ofsajdową, podwyższył Begiristain. I po półgodzinie sprawa awansu wydawała się przesądzona.

Jednak przyjezdni z Moskwy zdobyli kontaktowego gola. Podanie z wyczuciem Olega Sergeeva zamienił na gola minutę przed zejściem do szatni na przerwę Yevgeni Bushmanov.

Po zmianie stron lepiej weszli w grę goście. W 57 min. drogę do bramki Andoniego Zubizarrety znalazł nieobstawiony Denis Mashkarin, który efektownym szczupakiem wykończył dośrodkowanie z kornera.

Po kwadransie drugiej połowy było już 2:3. Asystę z prawego skrzydła zaliczył Ilshat Faizulin, a gola na wagę niespodziewanego awansu zdobył rezerwowy Dmitri Korsakov (pojawił się na placu jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy, w 41. min., zmieniając Grishina).

Asystujący w tej decydującej akcji Faizulin kilka lat później przeszedł do ligi hiszpańskiej i występował w Racingu Santander, Villarreal i Getafe.

Awans CSKA do ósemki najlepszych drużyn w Europie stał się faktem.
W grupie A, w której rywalami byli: Olympique Marsylia, Rangers i Club Brugge z Tomaszem Dziubińskim, Rosjanie nie wygrali meczu. Zanotowali dwa remisy oraz cztery porażki.

Rozgrywki tamtej edycji wygrał klub z Marsylii. W finałowym starciu pokonał po golu Basile’a Boli 1:0 AC Milan. W grupie B mediolańczycy odnieśli same zwycięstwa, notując również kapitalny bilans bramek: 11:1!

Królem strzelców został genialny Romário (PSV) – 7 goli. Wyprzedził o jedno trafienie Marco van Bastena, obrońcę lub pomocnika obdarzonego wielką siłą strzału Francka Sauzée…

…oraz Alena Bokšicia (obaj OM).

Udział w eliminacjach do LM brał też Lech Poznań. Najpierw uporał się w pierwszej rundzie ze Skonto Ryga 2:0 (2:0; 0:0), by następnie nie dać rady silnemu wówczas IFK Göteborg; 0:4 (0:1; 0:3).

Trzy mecze musieli rozegrać ze sobą VfB Stuttgart i Leeds United (3:0; 1:4). W dodatkowym meczu na neutralnym terenie – stadion CN w Barcelonie – wygrana popularnych „Pawi” 2:1.

Rozgrywki dostarczyły więc sporo emocji. Może sama forma tej pierwszej edycji pod szyldem: Liga Mistrzów nie każdemu przypadłaby dzisiaj do gustu, ale miała swoje plusy.

Na koniec, choć daleki jestem od rozpowszechniania reklam, przypomniała mnie się reklama dystrybutora filmowego Romana Gutka. Zawsze przed seansem w poważnym kinie studyjnym wyświetla się ona na płótnianym ekranie. Przedstawia rozświetlone nazwiska uznanych autorów światowego kina, które energicznie przewijają się na tym prostokącie.

Życzyłbym sobie, żeby również w futbolu elitarne rozgrywki były prawdziwie mistrzowskimi. Tak, aby występowali w nich faktycznie najlepsi przedstawiciele lig, a nie np. tacy, którzy zajęli nawet i 4. miejsca w swoich ligach.

Paweł Król