Retro. Galatasaray SK – Widzew Łódź

36 lat temu zdobywcy Pucharu Polski stali się jedną z pierwszych ofiar rosnącego w siłę tureckiego futbolu…

W czerwcu 1985 roku Widzew wywalczył swój jedyny w historii Puchar Polski. Sam mecz finałowy nie był wielkim widowiskiem – zarówno czerwono-biało-czerwoni, jak i GKS Katowice w ciągu 90 minut i dogrywki nie potrafili strzelić bramki, choć na boisku byli Dariusz Dziekanowski, Włodzimierz Smolarek oraz Jan Furtok. O triumfie w pucharze decydowały rzuty karne. Bohaterem został bramkarz Henryk Bolesta, który nie dość, że bronił karne, to dodatkowo wykorzystał decydującą „jedenastkę”.

W pierwszej rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów łodzianie trafili na zdobywcę Pucharu Turcji, Galatasaray SK. „Cimbom” na koniec sezonu 1984/85 uplasowali się poza ligowym podium (5. miejsce), na którym rządziły inne ekipy ze Stambułu: Fenerbahçe SK (mistrz) oraz Beşiktaş JK (wicemistrz). Trzecie miejsce przypadło ekipie Trabzonsporu.

Rok wcześniej w Stambule dokonano roszady na stanowisku trenera. Odszedł znany i uznany Jugosłowianin Tomislav Ivić, a w jego miejsce sensacyjnie zatrudniono Niemca Juppa Derwalla. Sensacyjnie, bowiem turecki futbol nie stał wówczas zbyt wysoko, a Derwall miał w CV tytuł mistrza Europy z RFN (1980) oraz wicemistrzostwo świata (1982). Sowicie opłacany szkoleniowiec w Stambule wprowadził swoje zasady, co wyszło na dobre tureckiej ekipie.

Z uchem przy radiu
W ostatniej ligowej kolejce przed meczem w Stambule Widzew pokonał w Lubinie Zagłębie (1:0 po trafieniu Krzysztofa Kajrysa). O grze łodzian z uznaniem wypowiadał się asystent Derwalla Mustafa Denizli. Z kolei na mecz „Galaty” z Denizlisporem (3:1) pojechał Tadeusz Gapiński, który także przywiózł ciekawe obserwacje. Trener Bronisław Waligóra miał do dyspozycji wszystkich piłkarzy, a do tureckiej wyprawy szykował się także wracający po chorobie (zapalenie mięśnia sercowego) Wiesław Wraga.

W poniedziałek przed wylotem łodzianie odbyli lekki trening. Wylecieli do Turcji w gustownych kożuszkach, które na lotnisku w Stambule były kompletnie niepotrzebne. Termometry wskazywały bowiem 25 stopni Celsjusza. Spotkanie rozegrano w środę – meczu nie pokazywała telewizja (wówczas w Polsce była tylko jedna słuszna państwowa stacja), kibice byli skazani na transmisję radiową. Także w radiu transmitowano starcie Lecha z Borussią Mönchengladbach, a w teleodbiornikach kibice mogli obejrzeć starcia Górnik – Bayern (Puchar Mistrzów) oraz Legia – Viking FK (Puchar UEFA).

Tylko jeden gol
Na stadionie Ali Sami Yen mecz był rozgrywany o 15:00 czasu polskiego. Piłkarzom doskwierał niemiłosierny upał. Turecka ekipa – z Zoranem Simoviciem (piłkarz roku 1983 w Jugosławii) – w bramce od razu rzuciła się do ataku. Grała jednak chaotycznie. W 13. minucie z tego chaosu wyniknęła… bramka. Piłkę stracił Wiesław Cisek, gospodarze błyskawicznie znaleźli się w okolicach bramki Widzewa i po starciu z Markiem Dziubą w polu karnym padł Erdal Kesser. Bernd Stumpf, arbiter z NRD, nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny. Pan Marek tak się zdenerwował decyzją sędziego, że za żarliwe protesty otrzymał żółtą kartkę. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł stoper Galatasarayu Erhan Önal i strzelił w prawy róg. Bolesta rzucił się w lewo i było 1:0 dla gospodarzy. W tym czasie Widzew grał w dziesiątkę, bowiem poza linią boczną opatrywany był Tadeusz Świątek.

Z dość skromnej relacji „Przeglądu Sportowego” wynika, że łodzianie skupiali się głównie na obronie, a Turcy dość często gościli przed bramką Bolesty. Na szczęście żadna bramka z tego nie padła. O drugiej połowie więcej wiemy z „Dziennika Łódzkiego” – w 51. minucie brawurowa interwencja Krzysztofa Kamińskiego zapobiegła utracie drugiej bramki, zaś sześć minut później Simović kapitalną interwencją uchronił Turków przed stratą gola po strzale z rzutu wolnego w wykonaniu Włodzimierza Smolarka. W kolejnej akcji widzewiaków w dobrej sytuacji znalazł się grający z przeziębieniem Świątek, lecz wychowanek płockiej Wisły nie trafił w piłkę…

18 września 1985, Ali Sami Yen Stadyumu w Stambule

I runda Pucharu Zdobywców Pucharów

Galatasaray SK – Widzew Łódź 1:0 (1:0)

Gol: Erhan 13. (k).

Galatasaray: Zoran Simović – Ahmet Celayan, Erhan Önal, Raşit Çetiner, Yusuf Altıntaş – Bülent Alkılıç, Halil Akçay, Xhevat Prekazi, Arif Kocabıyık – Erdal Keser, Cüneyt Tanman.

Widzew: Henryk Bolesta – Kazimierz Przybyś, Roman Wójcicki, Marek Dziuba – Tadeusz Świątek (85. Tomasz Głowacki), Krzysztof Kamiński, Mirosław Jaworski, Wiesław Cisek (61. Jerzy Leszczyk), Krzysztof Kajrys – Marek Podsiadło, Włodzimierz Smolarek.

Żółte kartki: Yussuf/Dziuba, Podsiadło.

Sędziował: Bernd Stumpf (NRD).

Widzów: 35 000.

Pierwszy raz przy światłach
Przed meczem rewanżowym turecką drużynę zakwaterowano w łódzkim hotelu Centrum. W przeddzień pojedynku „Cimbom” przylecieli o 11:00 na lotnisko „Okęcie”. Dwie godziny później zameldowali się w łódzkim hotelu „Centrum”. Od 17:00 przez godzinę trenowali na stadionie Widzewa. Stadionie, na którym zagościło sztuczne oświetlenie, i mecz z Galatasarayem był pierwszym występem Widzewa w Europie przy sztucznym świetle na jego obiekcie. Zajęciom Galatasarayu bacznie przyglądał się trener Waligóra, który analizował każde ćwiczenie i zagranie podopiecznych Derwalla.

Dotychczasowe mecze w pucharach Widzew grał na stadionie… ŁKS. Trener Turków przyznał, że w Łodzi był drugi raz w życiu. Wcześniej gościł w 1954 roku jako piłkarz Fortuny Düsseldorf (wygrała z ŁKS-em 2:0). Wyznał polskim dziennikarzom, że jego piłkarze za awans mają obiecane 2500 marek RFN. Widzew od poniedziałku przebywał na przedmeczowym zgrupowaniu w Spale.

Na stadion pofatygowało się 18 tysięcy łódzkich kibiców, którzy wierzyli w to, że Widzew przejdzie Galatasaray. Przyjechali też kibice z Turcji w sile pięćdziesięciu chłopa. Dość egzotyczną – jak na owe czasy – grupą, która oglądała mecz z trybun byli… Holendrzy. Bilety na mecz dostała 40-osobowa wycieczka z tego kraju.

Pudło „Sołtysa”
Mecz rozpoczął się o 17:00. Łodzianie zaskoczyli gości i już po pół minuty straty ze Stambułu były odrobione. Wójcicki zagrał piłkę na prawą stronę do Leszczyka. Ten pomknął prawą stroną niemal pod końcową linię i zagrał ostro w kierunku bramki, a piłkę z bliska do siatki wepchnął Cisek. Kibice liczyli na to, że podopieczni Waligóry pójdą za ciosem i przy Armii Czerwonej posypią się kolejne bramki. Tymczasem… mecz się wyrównał. Łodzianie przyjęli chaotyczny styl gry w wykonaniu Turków. Mimo to okazje do podwyższenia były. Próbowali Cisek (celnie), Kamiński głową (niecelnie) oraz z powietrza Leszczyk (także niecelnie).

W 25. minucie powinno być 2:0. W polu karnym gości sfaulowany został Kamiński. Angielski rozjemca Alan Robinson pokazał na „wapno”. Do piłki podszedł Smolarek. „Sołtys” wziął rozbieg i uderzył. Zrobił to źle. Piłka szybowała na wysokości dogodnej dla bramkarza. Taki spec jak Simović nie dał się zaskoczyć i zbił piłkę do boku. Później Jugosłowianin powstrzymał faulem przed polem karnym Smolarka, za co dostał żółtą kartkę.

Wraga nie dał rady
Już po przerwie Widzew szukał drugiego gola. Najpierw nad opuszczoną przez golkipera bramką uderzył Kamiński. Po akcji Leszczyka z Kajrysem i Kamińskim w dobrej sytuacji Simović skrócił kąt Jaworskiemu i skończyło się na kornerze. Minęła 54. minuta meczu, gdy odbitą od Wójcickiego futbolówkę przejął Prekazi i strzelił po ziemi. Bolesta tylko odbił piłkę do boku, co wykorzystał Arif i doprowadził do wyrównania.

Okazało się, że Widzew jest… bezradny. Nie dość, że przyjął chaotyczne warunki gry Turków, to jeszcze nie miał pomysłu na strzelenie gola dającego nadzieję na awans do kolejnej rundy. Na boisku mnożyły się faule. Przyjezdni kradli cenne sekundy jak mogli. Kibice domagali się wejścia na murawę Wragi. Waligóra wpuścił go w 67. minucie. Filigranowy pomocnik nie zdziałał cudów. Widzew strzelił jeszcze jedną bramkę – dopiero w doliczonym czasie gry po akcji lewą stroną i dośrodkowaniu Wragi głową trafił Leszczyk.

Co było dalej?
Wynik 2:1 i ostateczny awans Turków przyjęto w Łodzi jako kompromitację. Galatasaray nie zawojowało Pucharu Zdobywców Pucharów, w kolejnej rundzie ulegając niemieckiemu Bayerowi Uerdingen 0:2 i 1:1. W lidze „Cimbom” sięgnęli po wicemistrzostwo kraju, ulegając jedynie rywalowi zza miedzy – Beşiktaşowi. Tymczasem Widzew zakończył rozgrywki na 3. miejscu za Górnikiem oraz Legią.

2 października 1985, stadion Widzewa w Łodzi

I runda Pucharu Zdobywców Pucharów (rewanż)

Widzew Łódź – Galatasaray SK 2:1 (1:0)

Gole: Cisek 1., Leszczyk 90+5. – Arif 54.

Widzew: Henryk Bolesta – Marek Dziuba, Roman Wójcicki, Kazimierz Przybyś – Krzysztof Kajrys, Krzysztof Kamiński, Wiesław Cisek (67. Wiesław Wraga), Mirosław Jaworski, Marek Podsiadło (75. Tadeusz Świątek) – Jerzy Leszczyk, Włodzimierz Smolarek.

Galatasaray: Zoran Simović – Ahmet Celayan, Erhan Önal, Raşit Çetiner, Yusuf Altıntaş – Ismail Demiriz, Halil Akçay, Xhevat Prekazi, Arif Kocabıyık (83. Andan Esen) – Erdal Keser (63. Bülent Alkılıç), Cüneyt Tanman.

Żółte kartki: Podsiadło, Przybyś/Ismail, Simović, Arif, Halil.

Sędziował: Alan Robinson (Anglia).

Widzów: 18 000.

Grzegorz Ziarkowski