Retro. Jak „Woźny” został „Księciem Paryża”

21 lat temu na paryskim Parc de Princes reprezentacja Polski dość niespodziewanie rozegrała jeden z najbardziej dramatycznych meczów w historii.

Były to eliminacje do Mistrzostw Europy w 1996 roku. Po świetnej wiośnie w wykonaniu biało-czerwonych tabela grupy 1 wyglądała tak:

tabela

Fortuna w środku lata
W latach 90. ubiegłego stulecia nie było jeszcze tak napiętych terminarzy, a i kluby jakoś chętniej zwalniały piłkarzy na zgrupowania. Toteż na przełomie lipca i sierpnia (sic!) Henryk Apostel zarządził zjazd kadry w Duesseldorfie i sparing z miejscową Fortuną, w której grali Andrzej Buncol i Ryszard Cyroń. Z powołanych nie przyjechali Andrzej Juskowiak (Olympiakos Pireus nie chciał zwolnić go na sparing), Tomasz Iwan (do gry nie dopuścił go klubowy lekarz Feyenoordu Rotterdam i Tomasz Łapiński, który musiał zostać w domu przy chorej żonie. Tomasz Wałdoch przyjechał z urazem pachwiny i lekarz kadry zdecydował, że nie ma sensu ryzykować zdrowia defensora VfL Bochum.

Biało-czerwonych w Duesseldorfie oglądał selekcjoner Francuzów Aime Jacquet, dlatego Apostel mieszał składem, jak mógł. Grająca w eksperymentalnym zestawieniu kadra, uległa Fortunie 1:3 (1:0). W pierwszej połowie Polacy dominowali i tylko nieskuteczności naszej kadry Fortuna zawdzięczała to, że straciła jedną bramkę. W 26. minucie akcję Wojciecha Kowalczyka wykończył z kilku metrów Piotr Nowak. W przerwie na boisko wszedł Maciej Szczęsny i… maczał palce przy wszystkich straconych przez Polaków golach. Najpierw dał się uprzedzić Macedończykowi Darko Pancevowi, potem sposób na niego znalazł Darko Drazić, a w 65. minucie pokonał go Buncol, gdy piłka po drodze jeszcze odbiła się od Waldemara Jaskulskiego.
Polacy zagrali w składzie: Andrzej Woźniak (46. Maciej Szczęsny) – Sylwester Czereszewski, Jacek Zieliński, Waldemar Jaskulski, Marek Koźmiński (73. Paweł Wojtala) – Piotr Świerczewski, Krzysztof Bukalski, Piotr Nowak, Tomasz Sokołowski – Roman Kosecki, Wojciech Kowalczyk (77. Henryk Bałuszyński).

Trafił do… psychiatryka
Polacy przed meczem spotkali się na zgrupowaniu w hotelu Boss w Miedzeszynie. W trakcie przygotowań na mecz Bundesligi w weekend wyjechał Nowak i zaliczył dwie asysty w meczu TSV 1860 Monachium. Polacy mieli jednak nie lada kłopot, bo meczu ligowego nie rozegrali jeszcze Kowalczyk, Juskowiak, Świerczewski, Koźmiński i Kosecki, zatem cały trzon kadry.

Francuzi także mieli problemy, bowiem nie zebrali najsilniejszego składu. Kontuzje leczyli stoperzy Alain Roche oraz Laurent Blanc i napastnik Nicolas Ouedec, zaś niesforny snajper FC Nantes, Patrice Loko, znalazł się w szpitalu… psychiatrycznym. Występ kontuzjowanego Reynalda Pedrosa był niepewny do ostatniej chwili, zaś Eric Di Meco pauzował za żółte kartki. Poza tym Tricolores dręczył dość osobliwy problem. Oprócz piłkarzy PSG: Bernarda Lamy, Vincenta Guerina i Davida Ginoli, żaden z ich reprezentantów… nie lubił grać na Parc de Princes. Także selekcjoner Jacquet protestował, gdy federacja wyznaczyła lokalizację meczu z Polską w „Parku Książąt”. Decyzji jednak nie zmieniono…

Dziś normą w prasie są kolorowe, efektowne zapowiedzi, grafiki ustawienia zawodników. Wtedy był to prawdziwy rarytas. „Gazeta Wyborcza” zapowiadała spotkanie tak:

zapowiedź

Pierwszy był „Świr”
Podopieczni Apostela wyszli na mecz z debiutującym w tych eliminacjach Woźniakiem w bramce oraz absolutnym debiutantem Iwanem. Pomocnik, który sezon wcześniej był prawdziwym odkryciem Eredivisie, ówczesnego lata zamienił Rodę Kerkrade na Feyenoord. Już po 180 sekundach Polacy celnie uderzyli na bramkę Bernarda Lamy, lecz golkiper PSG poradził sobie ze strzałem Świerczewskiego.

W 34. minucie gra toczyła się w środku pola. Piłkę wślizgiem wywalczył Iwan i zagrał ją pod nogi do Kowalczyka. Napastnik Betisu błyskawicznie uruchomił wychodzącego na wolne pole Juskowiaka. Popularny „Jusko” podciągnął kilkanaście metrów i będąc w polu karnym uderzył w krótki róg. Golkiper PSG przepuścił to uderzenie i Polacy prowadzili w Paryżu 1:0!

Obrona… Paryża
To, co w drugiej połowie działo się na boisku, można śmiało nazwać klasyczną obroną Częstochowy albo Paryża w wykonaniu biało-czerwonych. W roli głównej wystąpił bramkarz Widzewa. W 50. minucie fantastycznie obronił strzał Guerina z 12. metrów. 60 sekund później najpierw rękoma obronił uderzenie Christopha Dugarry’ego, a potem nogami dobitkę Zinedine’a Zidane’a.
W 57. minucie, gdy Polacy grali w dziesiątkę, bo poza boiskiem opatrywany był kontuzjowany Nowak, nie wytrzymał ciśnienia Łapiński. Mający żółtą kartkę na koncie obrońca, sfaulował 23 metry od bramki Jocelyna Anglomę. Hiszpański sędzia Manuel Lopez Diaz Vega pokazał legendzie Widzewa czerwoną kartkę.

Od tego momentu Polacy ograniczyli się jedynie do wybijania piłek z własnego pola karnego. Grający w środku pola Bukalski z Czerwcem, nie potrafili przetrzymać piłki. Z przodu bezproduktywnie biegał osamotniony Juskowiak. Na domiar złego urazu nabawił się Kosecki, którego zastąpił Wojtala. Był to czytelny sygnał, wskazujący na to, że bronimy prowadzenia ze wszystkich sił.

Szmata i słupek w końcówce
Po raz kolejny naszą obronę zaczarował Zidane, ale Woźniak wyczekał go do końca i obronił uderzenie z bliska. W 78. minucie w polu karnym Polaków Świerczewski faulował „Zizou”. Decyzja hiszpańskiego arbitra mogła być tylko jedna – rzut karny dla Francji. Do piłki podszedł Bixente Lizarazu. Obrońca Bordeaux uderzył w lewy róg, przy słupku. „Woźny” wyczekał do końca, poszedł za piłką i odbił ten strzał! Szybko wstał i wrócił do bramki, bo poprawka jednego z Francuzów też wylądowała w jego rękach.

Zdjęcie-0020

Wydawało się, że rozpaczliwie broniący się Polacy dowiozą wygraną 1:0 do końca. Zabrakło czterech minut. Do rzutu wolnego z 20. metrów przygotował się rezerwowy Youri Djorkaeff. Woźniak zestawił mur, ale przed strzałem przesunął się krok w prawą stronę. Gdyby został w miejscu, prawdopodobnie obroniłby to uderzenie…
– Przy golu popełniłem błąd. Nie widziałem Djorkaeffa w chwili strzału. Piłka nie musnęła muru, nie zmieniła kierunku, ale zaskoczyła mnie – powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” bohater meczu.
W 90. minucie po uderzeniu Dugarry’ego Polaków uratował słupek. Mecz zakończył się remisem 1:1.

Następnego dnia „L’Equipe” dość patetycznie napisała, że „Polacy powinni postawić pomnik bramkarzowi”, a nasza prasa ochrzciła Woźniaka mianem „Księcia Paryża”. Niestety, w eliminacjach do Euro 1996 był to nasz ostatni dobry mecz. Potem zremisowaliśmy 0:0 z Rumunią w Zabrzu i ulegliśmy 1:4 Słowacji na Tehelnym Polu w Bratysławie. Na koniec grająca w eksperymentalnym składzie kadra zremisowała 0:0 w Trabzonie z Azerbejdżanem.

16 sierpnia 1995, stadion Parc de Princes w Paryżu
Eliminacje Mistrzostw Europy 1996
Grupa 1
Francja – Polska 1:1 (0:1)
Gole: Djorkaeff 86. – Juskowiak 35.
Francja: Bernard Lama – Joelcyn Angloma (69. Christian Karembeu), Lilian Thuram, Frank Leboeuf, Bixente Lizarazu – Didier Deschamps (71. Youri Djorkaeff), Marcel Desailly, Vincent Guerin, Zinedine Zidane – Christoph Dugarry, David Ginola (66. Reynald Pedros).
Polska: Andrzej Woźniak – Tomasz Łapiński, Jacek Zieliński, Tomasz Wałdoch – Tomasz Iwan, Piotr Świerczewski, Piotr Nowak (58. Ryszard Czerwiec), Roman Kosecki (72. Paweł Wojtala), Marek Koźmiński – Wojciech Kowalczyk (61. Krzysztof Bukalski), Andrzej Juskowiak.
Żółte kartki: Guerin, Zidane/Łapiński, Zieliński, Iwan.
Czerwona kartka: Łapiński (57.)
Sędziował: Manuel Lopez Diaz Vega (Hiszpania)
Widzów: 40.240.

Grzegorz Ziarkowski