Retro. Manchester City – Widzew Łódź

41 lat temu łodzianie debiutowali w Europie. Już na wejściu pokazali, że nie ma z nimi żartów.

O pucharowych dwumeczach trochę już pisałem, choćby tutaj, czy tutaj. O historycznych wyczynach Widzewa też u nas było, na przykład o dwumeczu z Manchester United, bądź o starciu z Juventusem o finał Pucharu Europy Mistrzów Klubowych.

Pora więc, by przypomnieć debiut widzewiaków w europejskich pucharach, tym bardziej, że kilka dni temu była 41., okrągła, rocznica sensacji, jaką było wyeliminowanie ówczesnego lidera Division First, Manchesteru City.

Jak Żyd w komorze
Widzew przebywał na przedsezonowym zgrupowaniu w Kamieniu koło Rybnika. Piłkarze wrzucali kartki do kapelusza z nazwami potencjalnych rywali. Jedynym, który wrzucił karteczkę z napisem „Manchester City”, był Ryszard Kowenicki, wychowanek łódzkiej Hali Sportowej. Ponieważ losowanie potwierdziło jego typy, zgarnął za ten zakład sporą sumkę.

Sezon 1977/78 łodzianie zaczęli fatalnie. Wicemistrz Polski nie przypominał drużyny, która w lidze okazała się gorsza tylko od wrocławskiego Śląska. Widzew zaczął od porażki 1:3 z Arką Gdynia. Ten mecz z trybun oglądał menedżer „Citizens” Tony Book. Do starcia z City, widzewiacy mieli do rozegrania jeszcze siedem kolejek. Wygrali tylko raz – z Górnikiem Zabrze 1:0 po golu Zbigniewa Bońka. W 5. kolejce za porażkę 1:4 z Legią Warszawa na własnym boisku posadą zapłacił trener Paweł Kowalski. W jego miejsce przyszedł faworyt Bońka, szef oddziału galwanotechniki w zakładach Eltra w Bydgoszczy, Bronisław Waligóra. Do włodarzy Widzewa przemówiły wyniki „ponad stan”, jakie Waligóra osiągał z Avią Świdnik.

Po porażce z Legią, menedżer Book stwierdził, że Widzew ma z Manchesterem takie szanse, jak Żyd w komorze gazowej. Ten niesmaczny żart widzewiacy głęboko wzięli sobie do serca. Łodzianie polecieli do Anglii jako czerwona latarnia polskiej ligi. „Citizens” byli liderem Division First. Na lotnisku w Londynie celnik wymownie pokazał łodzianom pięć palców – jak bagaż pięciu goli, które wywiozą z Manchesteru.

Poniewierali Burzyńskiego
Z Londynu łodzianie pojechali do Manchesteru autokarem. Spali w hotelu Posthouse. Pomocnik Andrzej Pyrdoł obserwował z okien pokoju jak miejscowi chłopcy grają w piłkę.
– Było ich czterech. Jeden stał na bramce, drugi przerzucał na skrzydło, trzeci dośrodkowywał, a czwarty walił głową. I tak w kółko – mówił w książce „Wielki Widzew” Marka Wawrzynowskiego. – Tak grała większość angielskich zespołów i City nie było wyjątkiem.

Na nieistniejącym już stadionie Maine Road gospodarze od pierwszego gwizdka nękali łodzian ciągłymi dośrodkowaniami. Stoperzy Paweł Janas i Andrzej Grębosz mieli pełne ręce (a raczej głowy) roboty. Bramkarz Widzewa Stanisław Burzyński był nieustannie poniewierany przez Anglików, blokowany, trzymany za koszulkę. Mimo to imponował refleksem i w dużej mierze dzięki niemu łodzianie do przerwy przegrywali tylko 0:1. W 11. minucie Brian Kidd mocno uderzył, Burzyński odbił piłkę, ale nie dał rady obronić dobitki Petera Barnesa. Widzewiacy mieli okazję na wyrównanie, ale nie wykorzystali akcji Janas – Mirosław Tłokiński – Kowenicki.

Pięć minut po zmianie stron gospodarze podwyższyli na 2:0. Mick Channon, który przed sezonem kosztował „Obywateli” 300 tysięcy funtów, wykorzystał podanie Geda Keegana i pokonał Burzyńskiego. Łodzianie bronili się dość szczęśliwie, bo gospodarze dwa razy obili słupek łódzkiej bramki, a raz poprzeczkę.

Pięć minut Bońka
Wreszcie przyszła 70. minuta. Podopieczni Waligóry wykonywali rzut wolny z 25. metrów. Kowenicki podał do Bońka, a ten pięknym uderzeniem zdobył kontaktowego gola.
– Celowałem w bramkę, po prostu w bramkę. Na szczęście dla nas piłka wylądowała w samym okienku – przyznał po meczu „Zibi”.
Pięć minut później David Watson sfaulował w polu karnym Jerzego Krawczyka. Do „jedenastki” miał podejść doświadczony Wiesław Chodakowski, ale się zawahał. To właśnie na tym defensorze w przerwie wyżył się trener Waligóra, obwiniając go o stratę bramki. Piłkę od niego wziął Boniek. Najpierw położył Corrigana w prawy róg, a strzelił w lewy. Było 2:2.

Anglicy byli wściekli. Do radujących się z remisu piłkarzy Widzewa ruszył jeden z kibiców, ale został powstrzymany przez policjanta. Gdy Boniek założył Williemu Donachie dwie siatki z rzędu, Anglik kopnął go i… poszedł do szatni, nie zwracając uwagi na pokazującego mu czerwoną kartkę sędziego z Irlandii. Po meczu, już w tunelu prowadzącym do szatni, miało dojść do bójki między masażystą Manchesteru a trenerem Waligórą. Po razie mieli sobie dać też Kowenicki i Asa Hartford.

***

14.09.1977, Maine Road w Manchesterze
1/32 Pucharu UEFA
Manchester City – Widzew Łódź 2:2 (1:0)
Gole: Barnes 11., Channon 51. – Boniek 70., 75.,k.
Manchester: Joe Corrigan – Dave Watson, Willie Donachie, Kenny Clements, Tommy Booth – Gary Owen, Ged Keegan (78. Joe Royle), Asa Hartford – Brian Kidd, Mick Channon, Peter Barnes.
Widzew: Stanisław Burzyński – Andrzej Grębosz, Paweł Janas, Wiesław Chodakowski, Andrzej Możejko – Zdzisław Kostrzewiński, Mirosław Tłokiński, Zdzisław Rozborski, Zbigniew Boniek – Tadeusz Gapiński (66. Jerzy Krawczyk), Ryszard Kowenicki.
Sędziował: Dominic Byrne (Irlandia Północna)
Widzów: 33.695

„Pan Możejko” i dziura w nodze
Rewanżowy mecz grano na stadionie ŁKS. Na trybunach zasiadło 35 000 widzów. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne uruchomiło specjalne linie tramwajowe i autobusowe na dworzec Łódź Kaliska. Mecz rozpoczął się w środę o 15.00. Transmisję przeprowadzał drugi program telewizji. W czwartek rano była retransmisja dla tych, którzy dzień wcześniej pracowali na popołudniową zmianę.

Anglicy byli pewni siebie. Przyjeżdżali do Łodzi jako lider angielskiej ekstraklasy, a pogrążony w kryzysie Widzew przegrał właśnie derby z ŁKS 1:2. Trener Waligóra zlecił widzewiakom krycie indywidualne. Niemal od pierwszego gwizdka sędziego na murawie chodziły pary: Grębosz z Royle’em, Tłokiński z Hartfordem, Paweł Zawadzki z Barnesem, a Chodakowski z Kiddem. Anglicy atakowali, bo bardziej zależało im na awansie. Tak jak w pierwszym meczu, byli schematyczni do bólu – postawili na ciągłe wrzutki w pole karne.

W pierwszej połowie oba zespoły wypracowały po jednej klarownej okazji. W 26. minucie po rzucie rożnym Boniek strzelił, ale Corrigan chwycił piłkę. Pod koniec pierwszej połowy bodaj jedyny raz w meczu pomylił się Janas, nie sięgając piłki głową. Dopadł do niej Royle, lecz nie zdołał pokonać Burzyńskiego. W drugiej połowie oba zespoły kontynuowały piłkarskie szachy. Widzew dowiózł bezpieczne 0:0 do końca i jako pierwszy polski zespół wyeliminował Anglików z europejskich pucharów! W autokarze wiozącym piłkarzy z Manchesteru na Okęcie kilku zawodników roniło łzy.

W Widzewie zabrakło Andrzeja Możejki. Lewy obrońca przed meczem złapał infekcję, miał gorączkę i czyraki. Po 15 minutach jednego z treningów oznajmił trenerowi, że nie może ćwiczyć.
– Spierdalaj z boiska – rzucił Waligóra.
– Spierdalaj możesz powiedzieć synusiowi – odparł Możejko.
Ta wymiana uprzejmości to nie koniec. Potem poszło jeszcze o to, że trener zwraca się do Możejki per „ty”. Po jakimś czasie Możejko wrócił do podstawowego składu, a Waligóra czytając skład na przedmeczowych odprawach zaznaczał: „Na lewej pan Możejko”.

Legendą obrosła heroiczna postawa innego defensora, Zdzisława Kostrzewińskiego, który po meczach z Anglikami ma pamiątkę do końca życia.
– Biegnę z piłką, a od tyłu jeden z Anglików atakuje mnie korkami. Trach. Patrzę – dziura w nodze, widzę kość piszczelową. Sędzia łapie się za głowę, woła lekarza i przerażony wrzeszczy: zmiana, zmiana! Nade mną dwóch śmiejących się Angoli. Przyleciał nasz masażysta, łapię jego torbę i sam bandażuję sobie nogę. Gram dalej, bo trzeba oddać. No i oddaję oczywiście – wspominał po latach pan Zdzisław.

***

28 września 1977, stadion ŁKS w Łodzi
1/32 Pucharu UEFA (rewanż)
Widzew Łódź – Manchester City 0:0
Widzew: Stanisław Burzyński – Zdzisław Kostrzewiński, Paweł Janas, Andrzej Grębosz, Paweł Zawadzki – Zbigniew Boniek, Wiesław Chodakowski, Zdzisław Rozbroski, Mirosław Tłokiński – Ryszard Kowenicki (61. Jerzy Krawczyk), Tadeusz Gapiński.
Manchester: Joe Corrigan – Dave Watson, Paul Power, Tommy Booth, Gary Owen – Asa Hartford, Mike Doyle (31. Kenny Clements), Dennis Tueart – Joe Royle, Brian Kidd, Peter Barnes.
Sędziował: Walter Hungerbuehler (Szwajcaria)
Widzów: 35.000

Korzystałem z publikacji „Gazety Wyborczej”, albumu Piotra Wesołowskiego „100 lat Widzewa Łódź” i książki Marka Wawrzynowskiego „Wielki Widzew”.

Grzegorz Ziarkowski