Retro. Polska – Anglia 8.IX.1999

„Drużyna tysiąclecia” Janusza Wójcika kontra Dumni Synowie Albionu…

Historia kołem się toczy. W eliminacjach do wielkiej imprezy znów zagramy z Anglikami. W 19 spotkaniach z Wyspiarzami odnieśliśmy tylko jedno zwycięstwo, siedem razy padł remis i ponieśliśmy aż jedenaście porażek. Strzeliliśmy 11 goli, straciliśmy 30. Przypominamy jedno z tych spotkań, których nie przegraliśmy…

21 lat temu w boju o Euro 2000 graliśmy u siebie z Anglikami. Dla nas był to przedostatni mecz w eliminacjach, dla ekipy Kevina Keegana ostatni. Wyspiarzom wyraźnie nie szło w tych eliminacjach, w siedmiu spotkaniach wywalczyli raptem 12 punktów. My zdobyliśmy tyle samo, dwukrotnie ogrywając Bułgarię i Luksemburg. Karty rozdawała Szwecja, która prowadziła w grupie.

Najpierw nadszedł Świt
Trzy dni przed meczem z Polską drużyna Keegana wygrała z Luksemburgiem 6:0.

„Obejrzałem tylko pierwszą połowę. To mi wystarczyło. Dalsze oglądanie było bez sensu. Wynik 6:0 nas nie wystraszył, a wręcz przeciwnie. Zmobilizował” – przyznał w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Tomasz Wałdoch.

Tego samego dnia „biało-czerwoni” rozegrali sparing z ostatnią drużyną II ligi, Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Reprezentanci Polski potrzebowali aż 40 minut, by strzelić pierwszą bramkę (Artur Wichniarek). W dodatku skórę ratował nam świetnie grający Adam Matysek. Mecz wygraliśmy 5:3 (2:0), a gole dla nas strzelali Wichniarek, Radosław Michalski, Radosław Gilewicz (2) i Andrzej Juskowiak. Bohaterem meczu okazał się testowany w Świcie Chorwat, Mladen Alajbeg, który z dziecinną łatwością dwukrotnie pokonał Jerzego Dudka. Na 5:3 w końcówce strzelił Daniel Purzycki.

Po spotkaniu piłkarze dowiedzieli się, że za triumf z Anglikami dostaną do podziału ćwierć miliona dolarów. Za remis było „tylko” 100 tysięcy. Za awans do Euro 2000 przewidziano premię w wysokości miliona dolarów, zaś za wejście do baraży piłkarze nie dostaliby nic, oprócz premii startowych, wynoszących wówczas 1500 niemieckich marek.

Bali się trzech
Anglicy mieli swoje kłopoty, ale Polaków się nie obawiali.

„Pokonać Polskę na wyjeździe to nie jest jakieś kosmiczne zadanie. Zrobiliśmy to raz (wiosną Anglicy wygrali na Wembley 3:1 – red.) i możemy powtórzyć” – przyznał David Batty, ówczesny gracz Leeds United.

Angielska prasa skupiła się na trzech jej zdaniem najlepszych polskich piłkarzach. Byli to: Adam Matysek z ekipy wicelidera Bundesligi, Bayeru Leverkusen, kolekcjoner żółtych kartek z MSV Duisburg Tomasz Hajto i Mirosław Trzeciak z drugiej ligi hiszpańskiej, którego rajd w pierwszym spotkaniu na długo zapamiętał Gary Neville. Według angielskich dziennikarzy dżokerami w naszej kadrze mogli zostać Tomasz Rząsa i najskuteczniejszy wówczas piłkarz ligi austriackiej, Radosław Gilewicz. Ulgę na Wyspach przyniósł fakt, że daleki od dawnej formy był Marek Citko.

„To tak, jakby w barwach Anglii miało zabraknąć Alana Shearera” – twierdził dziennik „Mail on Sunday”.

Temperatura spotkania rosła. Na jednym z treningów przy Łazienkowskiej kadrowiczów odwiedził premier Jerzy Buzek. Reprezentanci w towarzystwie pezetpeenowskiej wierchuszki pojechali także do pałacu prezydenckiego, gdzie przyjął ich Aleksander Kwaśniewski. Prezydent dostał pamiątkową koszulkę z numerem 14. Wśród piłkarzy nie było już Tomasza Łapińskiego. Widzewiak nabawił się kontuzji ścięgna Achillesa i wrócił do domu.

Człowiek myśli o jednym
Jak wyglądał dzień meczowy? Reprezentanci pospali trochę dłużej niż zwykle, bo do dziewiątej rano. Po śniadaniu kadrowicze pojechali na boisko Agrykoli, gdzie poruszali się i pobawili piłką. Po powrocie do hotelu – krótki odpoczynek i obiad o godzinie 13:30. Menu? Smakowite: bulion, sałatka z jarzyn, udko z kurczaka lub halibut, do wyboru makarony: tagliatella lub spaghetti. Na deser biszkopt i owoce.

O godzinie 17.30 kadrowicze mieli ostatnią przedmeczową odprawę.

„Wtedy człowiek myśli już tylko o jednym – stwierdził Trzeciak. – Zdajemy sobie sprawę, czego oczekują od nas kibice. Sukcesu wymiernego, spektakularnego. Czymś takim jest mecz z Anglią”.

Na stadion kadra Janusza Wójcika wyjechała o 18.30. Kilka minut po 19 Polacy wchodzili do świeżo wyremontowanych szatni przy Łazienkowskiej 3. Jupitery świeciły już pełnym blaskiem, a trybuny były wypełnione niemal w całości. 45 minut przed meczem na rozgrzewkę wybiegli nasi golkiperzy – Matysek i Dudek. Rozgrzewali się po przeciwnej stronie niż zwykle czynią to bramkarze gospodarzy, dlatego że za bramką pod zegarem zasiadło dwa tysiące angielskich fanów. O 20.20 austriacki arbiter Günter Benkö wyprowadził obie ekipy na boisko.

Ratownik Rafał
Zaczęliśmy z dużym animuszem. Dwukrotnie na bramkę Nigela Martyna strzelał Hajto, dwukrotnie odrobinę za wysoko. Już na początku po zderzeniu z Tomaszem Iwanem z boiska musiał zejść Gary Neville. Zastąpił go brat, Phil. W 15. minucie za bramką Wyspiarzy zaparkowała fura ze szczęściem. Po faulu Martina Keowna na Trzeciaku sędzia zarządził rzut wolny. Po dośrodkowaniu Iwana piłkę głową zbił Batty, a futbolówka odbiła się od słupka. Żaden z Polaków nie potrafił dobić jej do bramki.

Dobra, ofensywna gra armady Wójcika skończyła się po 25 minutach. Oddaliśmy pole rywalom, ograniczyliśmy się tylko do przeszkadzania. Ale i to nie wychodziło „biało-czerwonym” zbyt skutecznie. Straszył nas zwłaszcza Robbie Fowler. Napastnik Liverpoolu najpierw główkował minimalnie obok słupka bramki Matyska. A tuż przed przerwą jego strzał z pięciu metrów trafił w stojącego na linii bramkowej Rafała Siadaczkę. Obrońca Austrii Wiedeń uratował nas przed stratą gola.

Dwukrotnie w naszym polu karnym padł Shearer. Co najmniej w jednym z przypadków (po wejściu Wałdocha) Anglikom należał się rzut karny. Na szczęście dla nas gwizdek austriackiego sędziego milczał.

„Setka” Gilewicza
Po zmianie stron minęła ledwie minuta, a akcję Polaków zapoczątkował Jacek Zieliński. Piłka trafiła do Hajty, który posłał znakomite podanie za linię angielskiej obrony do wbiegającego Gilewicza. Nasz napastnik świetnie przyjął futbolówkę i znalazł się przed Martynem, ale gdy trzeba było uderzyć, ewidentnie w piłkę nie trafił. Szkoda, bo pan Radek mógł zostać bohaterem spotkania. Nie tak dawno, bodaj w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”, Gilewicz opowiadał o tym, że nigdy w reprezentacji poważnej szansy nie dostał. „Setka” w meczu z Anglią o pierwszy w historii awans do finałów mistrzostw Europy to mało?!

Poza tym na boisku niewiele się działo, choć obaj trenerzy sięgnęli po asy z rękawa. U nas Wójcik wpuścił na boisko Andrzeja Juskowiaka, Keegan sięgnął po Michaela Owena. Prawdziwa walka rozgorzała na trybunach – nasi kibice obrzucili angielski sektor racami, w odpowiedzi na polską stronę zaczęły fruwać krzesełka. Bojowy nastrój udzielił się Batty’emu. Krewki pomocnik najpierw łokciem zdzielił w twarz Piotra Świerczewskiego, czego sędzia nie zauważył. To nic. Batty postawił sobie za punkt honoru wpisać się do protokołu meczowego (samobójem się nie udało) i dwadzieścia metrów dalej, już przed nosem arbitra, omal nie połamał nóg Radosławowi Michalskiemu. Oczywiście Anglik wyleciał z boiska.

Stadion przy Łazienkowskiej oszalał tak, jakbyśmy strzelili gola. No właśnie. Chaotycznie rzuciliśmy się do ataku, ale sytuację mieliśmy jedną. Po świetnej centrze Iwana z prawej strony głową uderzał Juskowiak, ale komentujący mecz Dariusz Szpakowski krzyknął tylko: „Aj, dlaczego tam stał Martyn?!”.

Epilog
Po bezbramkowym remisie obie drużyny miały po 13 punktów, ale nas czekał jeszcze mecz w Sztokholmie z liderującymi Szwedami.

„To frustrujące, że już nie zależymy tylko od siebie” – rzucił do dziennikarzy Shearer.

Z kolei Wójcik w wywiadzie nazwał reprezentację „Drużyną Tysiąclecia” i stwierdził, że jego zespół „gra lepiej od kadry Górskiego i nikogo już nie obchodzą ani stare mecze na Wembley, ani te z 1973 roku.”

Trenerowi odpowiedział niezrównany w takich słownych konfrontacjach Jan Tomaszewski. Było o tym, że komuś pomyliła się odwaga z odważnikiem, i o Bułgarach, że mają drużynę dwutysiąclecia, bowiem dwukrotnie zremisowali w tych samych eliminacjach z Anglikami. Ot, polskie piekiełko…

8 września 1999, stadion im. Wojska Polskiego w Warszawie

Eliminacje Euro 2000

Polska – Anglia 0:0

Polska: Adam Matysek – Tomasz Kłos (90. Jacek Bąk), Tomasz Wałdoch, Jacek Zieliński, Rafał Siadaczka – Tomasz Hajto, Radosław Michalski, Krzysztof Nowak, Tomasz Iwan – Radosław Gilewicz (64. Andrzej Juskowiak), Mirosław Trzeciak (59. Piotr Świerczewski).

Anglia: Nigel Martyn – Gary Neville (13. Phil Neville), Tony Adams, Martin Keown, Stuart Pearce – David Beckham, David Batty, Paul Scholes, Steve McManaman (80. Kieron Dyer) – Robbie Fowler (66. Michael Owen), Alan Shearer.

Żółte kartki: Matysek, Hajto, Siadaczka, Iwan/Keown.

Czerwona kartka: Batty (84.).

Sędziował: Günter Benkö (Austria).

Widzów: 15 000.

Grzegorz Ziarkowski